Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek uważa, że b. szef TVP oraz potencjalny kandydat PiS w wyborach do PE Jacek Kurski "szkodził" i "szkodzi" obozowi Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli zostanie wystawiony, będzie to ze szkodą na przyszłość - wskazał. Jego zdaniem PiS "nie wyciąga wniosków".

O politycznych działaniach PiS, m.in. w wyborach samorządowych oraz europejskich, Marcin Mastalerek mówił w Polsat News. Jak podkreślał, o ile wyborczy wynik PiS w wyborach samorządowych postrzegany jest jako sukces, bo "nie zostali anihiliowani", o tyle taki sam wynik w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich jego zdaniem byłby "oczywistą porażką".

Kto kandydatem PiS do PE?

Pytany o potencjalnych kandydatów PiS do PE, Mastalerek ocenił, że przymierzany do roli europosła b. szef MSWiA Mariusz Kamiński "zrobi świetny wynik". "Po tym, co Donald Tusk oraz wymiar, który trudno w tym przypadku nazwać wymiarem sprawiedliwości zrobił Mariuszowi Kamińskiemu uważam, że powinien startować. Byłby świetnym kandydatem" - wskazał prezydencki minister.

Atak Kurskiego był "obrzydliwy"

Dopytywany o możliwą kandydaturę b. szefa TVP Jacka Kurskiego, Mastalerek podkreślił, że nie zmienił o nim zdania od 2011 r., gdy ten po odejściu z PiS "opowiadał, że przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podpisał traktat lizboński, w Polsce nie można wprowadzić kary śmierci". Zdaniem ministra tamten "atak" Kurskiego był "obrzydliwy".

"Jestem stały w poglądach. (...) Jacek Kurski szkodził temu obozowi i szkodzi temu obozowi. Jeśli zostanie wystawiony (w wyborach), będzie to ze szkodą na przyszłość" - podkreślił Mastalerek. "Oczywiście to jest decyzja jednoosobowa Jarosława Kaczyńskiego i to on będzie za nią ponosił odpowiedzialność" - dodał.

W PiS potrzeba otrzeźwienia

Wcześniej szef gabinetu prezydenta zapewniał, że wszystko, co mówi o PiS, mówi jako człowiek, który tej partii kibicuje i "mówi rzeczy, co do których chciałby, żeby ich otrzeźwiły". Na pytanie, czy Prawo i Sprawiedliwość potrzebuje takiego otrzeźwienia, Mastalerek odparł twierdząco. "Oczywiście, że potrzebuje. (...) Dziś głosy takich sympatyków, którzy stoją z boku i starają się im podpowiadać, idą w próżnię" - wskazał. Zdaniem szefa gabinetu prezydenta, PiS "nie wyciąga wniosków", mimo że twierdzi, iż to robi.(PAP)

sno/ par/