Dwa Oscary dla brytyjsko-polsko-amerykańskiej "Strefy interesów" to powód do dumy. Gratulacje dla polskiej producentki Ewy Puszczyńskiej i całego zespołu - napisał szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz, gratulując twórcom.Film Jonathana Glazera luźno nawiązuje do głośnej powieści wojennej "Strefa interesów" Martina Amisa z 2014 r. opisującej miłość między SS-manem i żoną komendanta obozu koncentracyjnego.

"Strefa interesów" Jonathana Glazera pięć nominacji zamieniła na dwie statuetki - za najlepszy dźwięk (Tarn Willers i Johnnie Burn) oraz pełnometrażowy film międzynarodowy.

"Dwa Oscary dla brytyjsko-polsko-amerykańskiej +Strefy interesów+ to powód do dumy! Gratulacje dla polskiej producentki Ewy Puszczyńskiej i całego zespołu!" - napisał na platformie X szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz.

Film Jonathana Glazera luźno nawiązuje do głośnej powieści wojennej "Strefa interesów" Martina Amisa z 2014 r. opisującej miłość między SS-manem i żoną komendanta obozu koncentracyjnego. Tytułowa Interessengebiet była obszarem wokół KL Auschwitz zarządzanym przez SS. Do 1943 r. Niemcy – chcąc uniemożliwić więźniom kontakt ze światem zewnętrznym i jednocześnie pozbyć się świadków swoich zbrodni – wysiedlili z tego terenu około 9 tys. mieszkańców.

Reżyser w centrum filmu umieścił Rudolfa Hössa (w tej roli Christian Friedel), który zorganizował KL Auschwitz, został jego pierwszym komendantem, a później przekształcił go w jeden z największych obozów III Rzeszy. W filmie śledzimy życie rodzinne Hössa, jego żony Hedwig (Sandra Huller) i piątki dzieci w dużym domu z ogrodem położonym za obozowym murem. Śpiew ptaków zagłuszają okrzyki ludzi prowadzonych na śmierć, ale nawet one nie zakłócają idyllicznego życia Hössów. Sielankę przerywa dopiero telefon z informacją, że Rudolf zostaje przeniesiony. Hedwig nie chce opuszczać willi. Proponuje mężowi, że zostanie w niej razem z dziećmi.