W dzisiejszych planach sejmowej komisji zdrowia jest pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy – Prawo farmaceutyczne.

To efekt obietnic wyborczych obecnej władzy, która deklarowała, że tzw. tabletka dzień po będzie znów dostępna bez recepty. Znów, bo prawie siedem lat temu Prawo i Sprawiedliwość ograniczyło dostęp do niej – wymagała preskrypcji lekarza. Obecnie projektowane zmiany budzą jednak silne emocje, zwłaszcza po stronie Lewicy. – Pisano je, wysuwając na plan pierwszy nie kwestie praw kobiet, a sumień naszego rządowego koalicjanta – mówią nasi rozmówcy.

Spójrzmy na projektowane zmiany. Nowelizacja jest krótka, ale wyraźnie podzielona na dwie części. Pierwsza mówi o uchyleniu art. 23a ust. 1a. Oznacza to zmianę kategorii dostępności: produkty wskazane do stosowania w antykoncepcji przestają być wydawane wyłącznie z przepisu lekarza. I w tym momencie zamysł pierwotny, czyli powrót do stanu sprzed zmian, zostaje osiągnięty. Tymczasem druga część nowelizacji zawiera dalsze poprawki w art. 96 ustawy, gdzie mowa o wydawaniu z aptek produktów leczniczych i wyrobów medycznych. „W przypadkach uzasadnionych bezpieczeństwem, produkty lecznicze dopuszczone do obrotu, wskazane w Charakterystyce Produktu Leczniczego do stosowania w antykoncepcji, posiadające kategorię dostępności «wydawane bez przepisu lekarza – OTC», są wydawane na receptę, w szczególności z uwagi na wiek osoby, dla której wystawia się receptę ” – czytamy. A także: „minister właściwy do spraw zdrowia może określić, w drodze rozporządzenia, wykaz produktów leczniczych (o których mowa powyżej), wiek lub inne wymagania uzasadniające wydanie danego produktu leczniczego na receptę, uwzględniając skutki zdrowotne stosowania produktów leczniczych, bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów oraz konieczność stworzenia mechanizmów przeciwdziałania nadużyciom”.

Idea jest zapewne taka, iż mając podpisaną nowelizację, szczegóły minister zdrowia może wprowadzać w drodze rozporządzenia. Chodzi m.in. o wiek uprawniający do zakupu tabletki bez recepty. Z dotychczasowych deklaracji szefowej resortu zdrowia wynika, że chodzi o granicę 15. roku życia. W tej sprawie wypowiadał się także premier Donald Tusk. Mówił, że chodzi o dostępność do pigułki dzień po bez recepty dla zainteresowanych od 15. roku życia w górę. Doprecyzował, że chodzi o konkretny specyfik – ella one.

Tu zaczynają się schody, i to strome. Zdaniem Lewicy zapisy z drugiej części nowelizacji są nieprecyzyjne, zbyt szerokie, dające prawo do wprowadzenia w każdej chwili rozporządzeniem rozwiązania ograniczającego w dowolnym stopniu dostęp do tabletki. Bo nie ma żadnej gwarancji, że akurat wiek zostanie ustanowiony na poziomie 15 lat. Poza tym, zdaniem naszych rozmówców, co w sytuacji, kiedy do stosunku dojdzie poniżej tego wieku? Owszem, art. 200 kodeksu karnego mówi o odpowiedzialności karnej za obcowanie płciowe z osobą małoletnią poniżej tego wieku. Co jednak, gdy doszło do czynu zabronionego? Poza tym stawianie granicy rodzi problem natury technicznej. Czy farmaceuta w aptece będzie sprawdzał wiek, prosząc np. o okazanie legitymacji szkolnej? Dlatego, jak mówią politycy i polityczki tej opcji, zgłoszą poprawkę mówiącą o skreśleniu tej części nowelizacji.

Ze strony Koalicji Obywatelskiej padają tłumaczenia, że to rozwiązanie służące temu, by nowelizacja ustawy była bardziej „strawna” dla prezydenta. Ma pokazać, że nowa władza realizuje swoje wyborcze postulaty, stawia na nowoczesną medycynę i prokobiece rozwiązania, a jednocześnie czyni ukłon w stronę bardziej konserwatywnego elektoratu. – W ten sposób zwiększamy szansę na poparcie nowelizacji przez naszego koalicjanta. Nie jest tajemnicą, że w Trzeciej Drodze część posłów jest przeciwko liberalizacji zarówno prawa aborcyjnego, jak i dostępu do antykoncepcji – mówi nasz rozmówca.

Tu jest sedno sprawy. Bo choć projekt został zgłoszony oficjalnie jako rządowy, to najwyraźniej konsensus w tej sprawie nie został do końca opracowany. Jak ustaliliśmy, frakcja konserwatywna koalicji, głównie z Polskiego Stronnictwa Ludowego, zagroziła, że nie poprze rozwiązania dającego dostęp do tabletki osobom poniżej 18. roku życia. Ludowcy przekonują, że co do zasady w kwestiach światopoglądowych mają wolną rękę w głosowaniach. Zgoda, mówią, wzmocnienie praw i bezpieczeństwa kobiet są elementem umowy koalicyjnej. Ale chodzi o unieważnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, finansowanie in vitro czy standardy opieki okołoporodowej, a nie antykoncepcję awaryjną. ©℗