Przed 2023 r. oddalenie się skazanego z miejsca pracy nie było przestępstwem ucieczki - wskazał RPO. Rzecznik złożył do Sądu Najwyższego kasację ws. więźnia, który za samowolne oddalenie się z miejsca pracy wykonywanej poza zakładem karnym został skazany na pół roku pozbawienia wolności.

We wtorkowym komunikacie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich zastrzeżono, że rok temu stan prawny dotyczący oddalenia się skazanych z miejsca pracy zmienił się, ponieważ w ramach obszernej nowelizacji w sprawie zasad wykonywania kar więzienia wprowadzona została karalność samowolnego opuszczenia wyznaczonego miejsca wykonywania pracy przez osobę pozbawioną wolności.

"Skoro jednak przepis ten wszedł w życie 1 stycznia 2023 r., nie może być brany pod uwagę przy kwalifikacji prawnej czynu oskarżonego" - odniesiono się w uzasadnieniu kasacji do przypadku skazanego mężczyzny.

W sprawie, której dotyczy kasacja podpisana przez zastępcę RPO Stanisława Trociuka, mężczyzna został oskarżony i skazany na pół roku pozbawienia wolności za to, że "w czerwcu 2022 r. samowolnie oddalił się z miejsca zatrudnienia podczas wykonywania pracy poza terenem zakładu karnego w systemie bez konwojenta". Zatrzymano go jeszcze tego samego dnia w miejscu zamieszkania.

Sąd skazał mężczyznę na podstawie przepisu Kodeksu karnego mówiącego, że "kto uwalnia się sam, będąc pozbawionym wolności na podstawie orzeczenia sądu lub prawnego nakazu wydanego przez inny organ państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Tymczasem - jak przypomniał RPO - Sąd Najwyższy generalnie już rozstrzygnął kwestię interpretacji tego przepisu przyjmując w uchwale poszerzonego składu z 8 kwietnia 2021 r., że samowolne opuszczenie miejsca pracy poza zakładem karnym przez niepilnowanego skazanego nie jest przestępstwem ucieczki, za które grozi do dwóch lat więzienia.

Jak wskazał wówczas SN "tylko ktoś, kto nie miał wolności, swobody przemieszczania się i coś go krępowało, mógł dokonać uwolnienia się spod tej kontroli". "Można przyjąć, że przy wykonywaniu pracy w systemie bez dozoru nie istnieją więzy, spod których można byłoby się uwolnić" - uznał wówczas SN.

"Wyjście z zakładu karnego w celu wykonywania pracy w systemie bez konwojenta jest legalnym opuszczeniem zakładu. W czasie pracy skazany nie pozostaje pod dozorem służby więziennej. Mimo że pozostaje on formalnie pozbawiony wolności, to nie jest jej pozbawiony faktycznie" - wskazał Rzecznik przywołując uchwałę SN z 2021 r. i uzasadniając złożenie kasacji. Jak dodał w takiej sytuacji nie dochodzi do "uwolnienia się", gdyż "sprawca pozostaje faktycznie - chociaż nieformalnie - +uwolniony+".

Tym samym taki czyn - według RPO - nie może być zakwalifikowany jako przestępstwo ucieczki. Jak wskazywano do takich przypadków odnosi się raczej przepis mówiący, że "kto, korzystając z zezwolenia na czasowe opuszczenie zakładu karnego lub aresztu śledczego bez dozoru (...), bez usprawiedliwionej przyczyny nie powróci najpóźniej w ciągu 3 dni po upływie wyznaczonego terminu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Jeśli zaś okres ten jest krótszy niż trzy dni, to można mówić o sankcji dyscyplinarnej za oddalenie się osadzonego z miejsca pracy.

"Prawidłowa kwalifikacja zachowania oskarżonego powinna była bowiem prowadzić do wydania odmiennego co do istoty rozstrzygnięcia, tj. uniewinnienia go" - wskazał RPO i o takie rozstrzygnięcie wniósł do Sądu Najwyższego w złożonej kasacji.

Od roku przepis Kodeksu karnego mówiący o karze do dwóch lat więzienia za "samouwolnienie" osoby pozbawionej wolności został uzupełniony o kolejną regulację stanowiącą, że "tej samej karze podlega, kto, będąc pozbawionym wolności na podstawie orzeczenia sądu lub prawnego nakazu wydanego przez inny organ państwowy oraz przebywając bez dozoru poza zakładem karnym lub aresztem śledczym w związku z wykonywaniem pracy, samowolnie opuszcza wyznaczone miejsce wykonywania pracy lub samowolnie poza nim pozostaje". (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ mmu/