Mimo że na papierze powstają kolejne dywizje, to w Wojsku Polskim jest problem z zapełnieniem etatów w tych, które już mamy. Trudności nie omijają nawet wojsk specjalnych.

Liczba żołnierzy zawodowych w Wojsku Polskim rośnie i obecnie wynosi ok. 120 tys. Wojskowych przybywa nam od kilku lat, co jest związane z intensywnym naborem, ale czasem też z kreatywną księgowością, np. klasyfikowaniem studentów drugiego roku szkół wojskowych jako żołnierzy zawodowych. Trzeba też pamiętać o tym, że armia intensywnie zwiększa liczbę żołnierzy niezawodowych w Wojskach Obrony Terytorialnej (ok. 30 tys. żołnierzy Terytorialnej Służby Wojskowej) i Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej (ponad 20 tys.).

Mimo to tzw. ukompletowanie, czyli liczba obsadzonych etatów, pozostaje problemem. Spytaliśmy o to w resorcie obrony. – Ukompletowanie jednostek wojskowych jest jednym z kluczowych parametrów związanych z osiąganiem czy utrzymaniem gotowości bojowej. Dokumentacja dotycząca tego procesu jest klasyfikowana jako niejawna, w związku z czym nie możemy takich danych udostępnić – poinformowali DGP urzędnicy z wydziału prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie zmienia to tego, że dwóch naszych rozmówców związanych z wojskiem potwierdziło, że w wielu miejscach tzw. wskaźnik ukompletowania nie wynosi zakładanych przez MON 82 proc., czyli nie są obsadzone nieco więcej niż cztery z pięciu etatowych stanowisk.

W Wojsku Polskim mamy obecnie cztery dywizje, które funkcjonują – 11 Lubuską Dywizję Kawalerii Pancernej, 12 Szczecińską Dywizję Zmechanizowaną, 16 Pomorską Dywizję Zmechanizowaną i najmłodszą 18 Dywizję Zmechanizowaną, której proces formowania wciąż się nie zakończył. W ubiegłym roku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że rozpoczynamy proces tworzenia 1 Dywizji Piechoty Legionów, a nieco ponad dwa tygodnie temu zaczęło się tworzenie 8 Dywizji Piechoty Armii Krajowej im. Romualda Traugutta. W sumie ma ich być aż sześć. Trudność polega jednak na tym, że jeśli na papierze tworzymy większą liczbę jednostek, to nie znaczy, że z dnia na dzień wzrasta liczba żołnierzy. Skutki są takie, że podobna liczba żołnierzy jest rozdzielana na większą liczbę jednostek, a więc ukompletowanie spada. I tak np. w 18 Dywizji Zmechanizowanej obecnie jest ono bliżej 70 niż 80 proc., bo część żołnierzy jest przenoszona z niej do 1 Dywizji Piechoty. – Program Rozwoju Sił Zbrojnych i plany MON dotyczące rozwoju nowych jednostek są obarczone olbrzymim ryzykiem spadku ukompletowania, bo po prostu nie ma wykwalifikowanej kadry, by je sformować – tłumaczy gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych i wiceminister obrony narodowej. – Pospieszne formowanie jednostek jest związane z ryzkiem osłabiania tych, które już funkcjonują. By tworzyć zalążek nowych jednostek, trzeba dekompletować te już istniejące. To się też często wiąże ze zbyt szybkimi awansami, co z kolei szkodzi jakości Wojska Polskiego – dodaje emerytowany wojskowy.

Ale trudności z ukompletowaniem nie dotyczą tylko jednostek nowo tworzonych. W jednej z jednostek sił specjalnych jeszcze niedawno było obsadzonych zaledwie ok. 40 proc. stanowisk operatorów, czyli tych żołnierzy, którzy mają faktycznie ruszać na misje bojowe. W tym wypadku problemem jest m.in. system wynagrodzeń, bo o ile bycie w jednostce specjalnej daje większe uposażenie, to już system motywacyjny nie premiuje tak mocno bycia w ciągłej gotowości i narażania się na ryzyko. Dlatego problem dotyczy właśnie operatorów.

Dodatkowo trudności z ukompletowaniem pogłębia fakt, że w ostatnich miesiącach na emeryturę przeszło nieproporcjonalnie wielu doświadczonych żołnierzy. W sumie w 2022 r. odeszło z armii ponad 9 tys. żołnierzy, a rok wcześniej 6 tys., co i tak stanowiło większą liczbę niż w roku poprzednim.

Czego się spodziewać w najbliższym czasie? Najprawdopodobniej nowym ministrem obrony zostanie Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, co jeszcze przed wyborami zapowiedział rzecznik tej partii Miłosz Motyka. – KP-PSL poparły zwiększenie liczebności Sił Zbrojnych RP. Uważamy jednak, że powinno ono wynikać z zadań, jakie przewidujemy dla Sił Zbrojnych, a nie z politycznej deklaracji. Dlatego też, zamiast tworzenia kolejnych dywizji, opowiadamy się za wzmocnieniem już istniejących – tłumaczył polityk. Można więc zakładać, że liczba żołnierzy zawodowych dalej będzie rosła, ale zamiast sześciu planowanych dywizji pozostaniemy przy czterech albo pięciu. To powinno w najbliższych latach zmniejszyć problem niskiego ukompletowania jednostek w Wojsku Polskim. ©℗