Bezpośrednie zaangażowanie zagranicy na naszym rynku sięga już 1,2 bln zł. W czołówce państw, z których pochodzi kapitał, doszło do przetasowań.

Korea Południowa wskoczyła do pierwszej dziesiątki największych inwestorów bezpośrednich nad Wisłą – wynika z nowych danych Narodowego Banku Polskiego. W końcu ub.r. zaangażowanie koreańskich firm wynosiło 30,5 mld zł. W ciągu roku zwiększyło się o niemal 12 mld zł.

Mocna pozycja Korei to zasługa takich inwestycji jak zlokalizowana pod Wrocławiem fabryka baterii do samochodów elektrycznych. Akumulatory trafiają za granicę. Ich sprzedaż stała się w ostatnim czasie jednym z głównych motorów wzrostu całego polskiego eksportu. Z danych podatkowych wynika, że spółka LG Energy Solution miała w ubiegłym roku obroty wynoszące niemal 40 mld zł.

Koreańczycy są w tej chwili ważniejszym dla nas inwestorem niż Włosi, Szwajcarzy, Duńczycy, Szwedzi czy Amerykanie. Wszystkie te kraje zostały w ubiegłym roku wyprzedzone przez Koreę pod względem wielkości zaangażowania w naszym kraju.

Wprowadzenie po agresji Kremla na Ukrainę ograniczeń dla rosyjskich podmiotów nie doprowadziło natomiast do zmniejszenia bezpośrednich inwestycji z Rosji w Polsce (choć były przypadki odbierania kontroli nad takimi aktywami w naszym kraju). Dane wskazują, że ubiegły rok był pod tym względem rekordowy. Wartość zaangażowania wzrosła do 2,4 mld zł z niespełna miliarda złotych rok wcześniej.

Stało się tak za sprawą przepływów związanych z instrumentami dłużnymi. W końcu 2021 r. to polskie podmioty należące do rosyjskich były wierzycielami netto. Po 12 miesiącach wartość pożyczek zarówno od polskich filii do rosyjskich właścicieli, jak i odwrotnie (od właścicieli z Rosji do ich firm w Polsce) zmniejszyła się, ale teraz to Rosjanie są wierzycielami netto. Samo ich zaangażowanie w akcje i udziały firm w Polsce zmniejszyło się z 1,9 mld do 1,8 mld zł.

Czołówkę listy tworzą niezmiennie Holandia, Niemcy i Luksemburg.

Jedną z ambicji premiera (a wcześniej ministra finansów) Mateusza Morawieckiego w polityce gospodarczej było zmniejszenie znaczenia inwestorów zagranicznych w Polsce – oraz uzyskiwanych przez nich dochodów w znacznej części transferowanych do macierzystych krajów. W 2015 r., u progu rządów Prawa i Sprawiedliwości, polskie filie dały zagranicznym właścicielom 67,5 mld zł dochodu, z czego 30 mld zł stanowiły dywidendy. W 2022 r. dochody „zagranicy” w Polsce wyniosły niemal 129 mld zł. Na dywidendy przypadły niecałe 42 mld zł.

W czasie rządów PiS nie spadło zainteresowanie zagranicznych firm naszym krajem. W końcu 2015 r. wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce wynosiła 725,6 mld zł. Siedem lat później było to prawie 1,2 bln zł.

Ostatnie dwa lata były dla właścicieli polskich filii szczególnie udane. W 2022 r. stopa zwrotu zagranicznych inwestycji w Polsce wynosiła 10,9 proc. Była o 0,3 pkt proc. niższa od rekordowego 2021 r. (porównywalne dane są dostępne od 2010 r.). Wtedy, jak wynika z danych Eurostatu, pod względem rentowności inwestycji zagranicznych (uzyskany dochód jako proporcja zaangażowanego kapitału) byliśmy na drugim miejscu w Unii Europejskiej – tuż za Finlandią.

Dochodowość inwestycji w Polsce najwyraźniej skłania do ich zwiększania. Jednym ze źródeł są same zyski krajowych filii. Jeszcze 10 lat temu reinwestowane zyski stanowiły 25–30 proc. dochodu inwestorów bezpośrednich w Polsce. W ostatnich dwóch latach było to już ok. 60 proc. Jednym z powodów były ograniczenia w transferze zysków nakładane na właścicieli banków przez nadzór finansowy. ©℗