Uchwała Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego ws. sędziów wojskowych stanu wojennego może doprowadzić do przeprowadzenia analizy orzeczeń wyroków z tamtego okresu; czy nie zostały one wydane z naruszeniem praw człowieka - powiedział w czwartek w Studiu PAP poseł PiS Marek Ast.

We wtorek wieczorem Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN przyjęła uchwałę; jedna z jej konkluzji mówi o tym, że brak odpowiedzialności dyscyplinarnej i karnej sędziego za wydane orzeczenie nie obejmuje sytuacji wyjątkowych, np. zbrodni sądowej.

Jednocześnie - w kontekście takich zbrodni sądowych odnoszących się do lat PRL - SN w uchwale rozstrzygnął, że pojęcie zbrodni przeciwko ludzkości może obejmować także "jednokrotne zachowanie sędziego, nawet związane z jego orzekaniem, [...] jeżeli zostało popełnione jako element rozległego i świadomego prześladowania z powodu przynależności osób prześladowanych do określonej grupy narodowościowej, politycznej, społecznej, rasowej lub religijnej, a sędzia ten co najmniej aprobował taki sposób realizacji polityki władz państwa i brał tym samym świadomie czynny udział w prześladowaniach".

Szef sejmowej komisji sprawiedliwości Marek Ast w czwartek w Studiu PAP pytany o to, co oznacza ta uchwała, odpowiedział, że na jej podstawie może zostać "przeprowadzona analiza co do działalności sędziów Sądu Najwyższego, którzy orzekali w stanie wojennym i tych orzeczeń, które wydawali". "Czy kwalifikują się one właśnie jako te, które zostały wydane z naruszeniem przede wszystkim praw człowieka" - dodał.

"Nie mówię, że wszyscy, ale duża część sędziów wysługiwała się reżimowi, który wprowadził stan wojenny i temu reżimowi służyła. Sądownictwo było wówczas częścią tego aparatu państwowego" - powiedział.

Poseł PiS zaznaczył, że cały czas aktualne jest pytanie, co z sędziami, których wybrała Rada Państwa PRL, którzy, jak dodał, zasiadają do tej pory w Sądzie Najwyższym czy sądach powszechnych.

"Oni skorzystali wówczas z grubej kreski premiera Tadeusza Mazowieckiego i tej doktryny profesora Adama Strzembosza (byłego sędziego Sądu Najwyższego), który mówił, że sądownictwo samo się oczyści, a nie oczyściło się" - ocenił Ast.

Izba Odpowiedzialności Zawodowej rozpatrywała we wtorek po południu zagadnienia prawne sformułowane w grudniu zeszłego roku przez skład SN zajmujący się sprawą dotyczącą uchylenia immunitetu byłego sędziego SN w związku z wnioskiem IPN dotyczącym orzeczeń wydanych przez tego sędziego w okresie stanu wojennego, gdy był on sędzią wojskowym w jednym z okręgów wojskowych. Pytania te - ze względu na ich doniosłość - trafiły ostatecznie na posiedzenie Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN w pełnym składzie.

Kwestia podniesiona w pytaniach nabrała znaczenia po jednej z nowelizacji ustaw sądowych - dokonanych w zeszłym roku zmianach w ustawach o SN i Prawie o ustroju sądów powszechnych. Wówczas w przepisach sprecyzowano, że "nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego okoliczność, że orzeczenie sądowe wydane z udziałem danego sędziego obarczone jest błędem w zakresie wykładni i stosowania przepisów prawa krajowego lub prawa Unii Europejskiej lub w zakresie ustalenia stanu faktycznego lub oceny dowodów". Powstało więc pytanie, jak ten przepis należy odnosić do postępowań dotyczących orzeczeń wydawanych przez sędziów w PRL - na przykład podczas stanu wojennego.

We wtorkowej uchwale SN stwierdził, że zgodnie z ogólną zasadą takie błędy, o których mowa w przepisie, nie stanowią przewinienia dyscyplinarnego i jednocześnie nie mogą stanowić przestępstwa. Jednak, jak wskazano w tej uchwale, są wyjątki od tej zasady - jednym z nich są sytuacje zbrodni sądowych. (PAP)

Autor: Adrian Kowarzyk

amk/ sdd/