Uwielbiają dyskutować o „uprzedzeniach”. „Tolerancja” jest dla nich największą świecką cnotą. Zawsze stoją w pierwszym szeregu walki z „faszyzmem” i „autorytaryzmem”. Poznajcie profesjonalną klasę menedżerską. Prawdziwych dyktatorów naszych czasów.

Pojęcie ukuli John (filozof) i Barbara (dziennikarka) Ehrenreichowie. Profesjonalna klasa menedżerska (angielski skrót: PCM) to „pracownicy umysłowi, którzy nie są właścicielami środków produkcji i których główną funkcję w społecznym podziale pracy można opisać jako reprodukcję kapitalistycznej kultury i kapitalistycznych stosunków klasowych”. PMC to ktoś (coś?) więcej niż urzędnicy, stare elity symboliczne czy rodzima inteligencja. PMC Ehrenreichów składają się z wynarodowionych, licencjonowanych profesjonalistów, jak twórcy przemysłu kultury, dziennikarze, inżynierowie, naukowcy, profesorowie, lekarze, bankierzy i prawnicy, odgrywający istotne role przywódcze w dużych organizacjach. Słowem – klasa, która sprawuje władzę w otaczającym nas świecie. Ich władza polega na tym, że siedzą bardzo blisko prawdziwych konfitur. Blisko zakumulowanego kapitału. I nawet jeśli ten kapitał formalnie do nich nie należy, to PMC umieją z niego korzystać.

Ale tu nie chodzi tylko o bogactwo. I rzecz nie w tym, że przedstawiciele profesjonalnej klasy menedżerskiej są – zazwyczaj – świetnie opłacani. Ich potęga przelewa się na całą sferę symboliczną i opiniotwórczą. To PMC dzięki swoim zasobom nazywają rzeczywistość tak, jak im wygodnie. Samych siebie mogą łatwo przedstawiać w jak najlepszych barwach, a swoich wrogów odmalowywać możliwie najczarniejszą kreską. „Chociaż PMC jest z natury głęboko świecka, jej retoryka i ton są niezwykle religijne. Budzi gniew konserwatywnej publiczności swoim medialnym monopolem na liberalną sprawiedliwość, jednak podobnie jak większość protestanckich sekt PMC widzi zbawienie w materialnym i doczesnym sukcesie” – pisze Catherine Liu. Jej „Luminarze postępu i cnoty” to doskonały portret profesjonalnej klasy menedżerskiej.

Autorka jest kulturoznawczynią związaną z Uniwersytetem Kalifornijskim w Irvine. Bierze ona kategorie puszczone w obieg przez Ehrenreichów i rozwija na potrzeby współczesnych czasów. Robi to w sposób dla liberalnej amerykańskiej opinii publicznej niepoprawny. Pewne jest więc, że nigdy nie stanie się ulubienicą „The New York Timesa” ani „New Yorkera”. To nie wydarzy się także dlatego, że jej opis PMC jest opowieścią o tym, kto rządzi liberalnym mainstreamem. I dlaczego nie jest przypadkiem, że liberalny Zachód chodzi na kolejne wojny: o prawa mniejszości seksualnych, kobiet, osób transpłciowych albo o innym niż biały kolorze skóry, przeciw populizmowi, trumpizmowi i faszyzmowi. To wszystko ma się dziać po to, żeby nie dokonała się prawdziwa zmiana. Nigdy. Bo rządzić ma profesjonalna klasa menedżerska. ©Ⓟ

ikona lupy />
„Luminarze postępu i cnoty” Catherine Liu, przeł. Katarzyna Górska, Moskowitz Media, Warszawa 2023 / nieznane