Po tym, jak resort rodziny skierował do prac projekt ustawy o świadczeniu wspierającym, pojawiły się głosy, że może on mieć destrukcyjny wpływ na sytuację części osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Ministerstwo zaprzecza i trzyma się wytyczonego kalendarza.

Resort rodziny na swojej stronie opublikował listę pytań i odpowiedzi, które mają rozwiewać wątpliwości związane z projektem ustawy. – Zrobiliśmy to, by uspokoić emocje – mówi minister Paweł Wdówik. Czy to się udało? Nie do końca.

Jak słyszymy, do resortu napływają dziś petycje z prośbą o wstrzymanie prac nad ustawą w jej obecnym kształcie. – Mamy obawy, że wysadzą one dalsze prace – mówi Monika Lewandowska, matka osoby z niepełnosprawnością, członkini Powiatowej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych w Sopocie. Ona ustawę popiera. – Od lat słyszymy, że choć Polska ratyfikowała Konwencję o prawach osób z niepełnosprawnościami, to w praktyce jej nie realizuje. A nie robi tego, bo dzieje się właśnie to co teraz. Przepychanki, fejk newsy, hejt. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której politycy, zwłaszcza w roku wyborczym, się przestraszą. A to oznaczałoby koniec planowanych zmian.

Status quo opiekunów

Wtóruje jej Joanna Cwojdzińska z Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną. – Są wyrażane obawy, że zmiany w prawie naruszą status quo, zwłaszcza opiekunów osób z niepełnosprawnościami, którzy dziś pobierają świadczenie pielęgnacyjne. Ja tego nie widzę. Ustawa zakłada wprowadzenie nowego świadczenia wspierającego. Obok pozostaje prawo do obecnego, pielęgnacyjnego. Pojawia się możliwość dorobienia do niego do 20 tys. w skali roku. Czyli to, czego środowisko domagało się od lat – mówi.

Jak słyszymy, petycje podpisują jednak głównie opiekunowie osób z niepełnosprawnościami. – Boję się cudownego uzdrowienia mojego dziecka na komisji, która ma oceniać poziom wsparcia niezbędny do uzyskania nowego świadczenia. I co wtedy? Zostanę na lodzie – mówi nam jedna z sygnatariuszek, prosząc o anonimowość. Jej zdaniem projekt ustawy reprezentuje postulaty tylko części środowiska. – A co z podwyższeniem renty socjalnej? Dziś jest skandalicznie niska. Wynosi ok. 1,5 tys. zł – pyta.

To też powód, dla którego ustawy nie popiera Iwona Hartwich (KO). Jej zdaniem nie uwzględnia ona potrzeb opiekunów. Zwłaszcza tych, którzy już mają swoje lata. Ci do pracy nie wrócą. Dla nich liczy się wyższa renta socjalna, która zabezpieczy byt ich dzieci.

Renta socjalna

Zdaniem Joanny Cwojdzińskiej akcentowanie kwestii renty socjalnej to skupienie się tylko na potrzebach części środowiska. – W Polsce mamy ok. 890 tys. osób ze znaczną niepełnosprawnością. Z tego ok. 811 tys. pobiera z ZUS świadczenie 500 plus przeznaczone właśnie dla osób, które są niezdolne do samodzielnej egzystencji. Z tej grupy tylko ok. 219 tys. opiekunów pobiera świadczenie pielęgnacyjne, a pozostałe 600 tys. nie robi tego, zachowując prawo do aktywności zawodowej. Nie rozumiem, dlaczego obawy tych pierwszych miałyby stać wyżej od pozostałych – pyta.

Ci nasi rozmówcy, którzy są za dalszym procedowaniem ustawy, przekonują, że nie narzuca ona wszystkim nowych rozwiązań. To ma być za każdym razem indywidualny wybór, czy dana rodzina chce pozostać w starym systemie (ze świadczeniem pielęgnacyjnym), czy przejść na nowe (wspierające). W tym drugim przypadku będzie konieczne poddanie się ocenie komisji, która ustali poziom wymaganego wsparcia. Ustawa zakłada progi punktowe, o których pisaliśmy już na łamach DGP.

Narzędzia do dokonywania oceny

To, co dziś może budzić niepokój, to brak narzędzia, na podstawie którego komisja będzie dokonywała oceny. Krytycy obawiają się, że będzie ono skonstruowane w ten sposób, by najwyższy próg punktowy (uprawniający do świadczenia w wysokości dwukrotności obecnej renty socjalnej) dotyczył symbolicznej grupy osób.

– Krytycy ustawy widzą w niej rzeczy, których… nie ma. Nie ma rozmontowania obecnego systemu. Jedyna zmiana dotycząca świadczenia pielęgnacyjnego sprowadza się do tego, że osoba, która je pobiera, będzie musiała wystąpić do komisji o ustalenie poziomu wsparcia dla swojego podopiecznego, by móc dorabiać. Granicą będzie 70 pkt (w stali 100-punktowej). Poniżej nie może dorabiać, powyżej może – opisuje minister Paweł Wdówik, wiceszef resortu rodziny. I przekonuje, że to granica wsparcia, która jest w sferze możliwości finansowych państwa. – Bo to nie będą rozwiązania bezkosztowe.

Z resortu słyszymy, że są robione szacunki finansowe przy założeniach, że w progu 90–100 pkt znajdzie się ok. 50 tys. osób z niepełnosprawnościami, w zakresie 80–90 pkt – 150 tys., a od 70 do 80 pkt będzie 300 tys. osób.

– Narzędzie zostanie wprowadzone rozporządzeniem, które pojawi się najpóźniej w ciągu miesiąca. Będzie się składało z kilku elementów. Po pierwsze, z kwestionariusza samooceny. W nim dana osoba sama opisze, jak radzi sobie z takimi czynnościami jak higiena, toaleta, spożywanie posiłków, porozumiewanie się z innymi, poruszanie się po domu i poza nim. Po drugie, z wywiadu ze specjalistą, ale nie lekarzem, tylko pedagogiem specjalnym czy fizjoterapeutą. Czyli osobą, która ma wiedzę o funkcjonowaniu osoby z niepełnosprawnością. I po trzecie, z obserwacji. W domu osoby lub w siedzibie zespołu wojewódzkiego – opisuje minister Wdówik. Dodaje, że na podstawie tych składowych dwuosobowy zespół wypełni kwestionariusz i przyzna punkty. – Do każdej czynności jest waga, np. czesanie się ma ją kilka razy mniejszą niż samodzielne korzystanie z toalety. Gdy ktoś nie zgodzi się z oceną, będzie mógł się odwołać do komisji w innym składzie.

Sceptycy obawiają się, że głos środowiska nie zostanie uwzględniony w pracach nad ustawą. Czy tak będzie, pokażą najbliższe tygodnie. – To nie jest produkt finalny. Już wiemy, że z ustawy znikną zapisy dotyczące kontroli wydawania środków ze świadczeń. Strona społeczna prosi o większą liczbę progów i to jest postulat wart rozważenia. Zwiększenie kwoty, którą można w roku dorobić do 30 tys. też się pojawia w dyskusji, ale może być trudne do udźwignięcia – zastrzega minister Wdówik. Przekonuje, że najważniejsze to by dopiąć kalendarz. A ten jest taki: jutro Stały Komitet Rady Ministrów, wtorek w przyszłym tygodniu – posiedzenie Rady Ministrów, a potem Sejm. ©℗