Na poniedziałkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie rządowych projektów ustaw: prawo komunikacji elektronicznej oraz przepisów wprowadzających tę ustawę.

Projekt dotyczy wdrożenia do krajowego porządku prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/1972 ustanawiającej europejski kodeks łączności elektronicznej. Wdrożenie europejskiego kodeksu łączności elektronicznej w Polsce następuje poprzez przyjęcie nowej ustawy merytorycznej Prawo komunikacji elektronicznej, zastępującej ustawę Prawo telekomunikacyjne oraz odrębnej ustawy zawierającej przepisy wprowadzające, która obejmuje swoim zakresem kilkadziesiąt zmian w innych ustawach.

Jedną ze zmienionych ustaw ma być ustawa o radiofonii i telewizji. Jeden z proponowanych zapisów ustala kolejność kanałów programów telewizyjnych na pilocie, tak, że na pięciu pierwszych miejscach znalazłyby się kanały Telewizji Publicznej. Inny artykuł mówi, że KRRiT w drodze rozporządzenia ma ułożyć listę 30 programów objętych obowiązkiem transmisji (zasada "must carry must offer") poza programami TVP.

Nowe przepisy zakładają rozszerzenie katalogu podmiotowego przedsiębiorców zobowiązanych do udostępniania danych i zapewniających warunki do przeprowadzenia kontroli operacyjnej – na wszystkich przedsiębiorców komunikacji elektronicznej. Dostęp do danych pozyskiwanych m.in. z komunikatorów takich jak Messenger lub Whatsapp miałyby Służba Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służba Wywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz o Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencja Wywiadu.

Art. 53. procedowanej ustawy zakłada, że "prezes UKE, na uzasadnione żądanie uprawnionego podmiotu, niezwłocznie nakłada na przedsiębiorcę komunikacji elektronicznej, w drodze decyzji, obowiązek blokowania, nie później niż w terminie 6 godzin liczonych od otrzymania decyzji, połączeń lub komunikatów elektronicznych przesyłanych w związku ze świadczoną publicznie dostępną usługą telekomunikacyjną, jeżeli mogą one zagrażać obronności, bezpieczeństwu państwa oraz bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu, albo umożliwienia dokonania takiej blokady przez uprawnione podmioty". "Prezes UKE może ogłosić przedsiębiorcy komunikacji elektronicznej decyzję ustnie. Decyzja ogłoszona ustnie doręczana jest temu przedsiębiorcy komunikacji elektronicznej na piśmie w terminie 14 dni od dnia jej ogłoszenia" - czytamy w uzasadnieniu

Krzysztof Hudała ze Związku Pracodawców Business Centre Club zaapelował "o zaniechanie pracy nad ustawą i pozostawienie regulacji must carry must offer w niezmienionym kształcie". Dodał, że "dzisiejsza regulacja jest zgodna z dyrektywą unijną, a lex pilot nie jest uzasadniony przepisami prawa unijnego". Jego "zdaniem nie ma żadnego uzasadnienia, aby kanały TVP były udostępniane w pakiecie obowiązkowym, a programy prywatne oferowane widzom pojedynczo i za dodatkową cenę". "Przepisy ograniczą konkurencję na rynku, spowodują ujednolicenie ofert dla wszystkich operatorów telewizyjnych i dyskryminację nadawców, których kanały nie uzyskają statusu programów obowiązkowych. Utrudnią dotarcie do widza z ofertą programową przez co zmniejszą zasięg programów nieobowiązkowych" - oceniał.

Michał Kanownik ze Związku Cyfrowa Polska i Aleksandra Musielak z Konfederacji Lewiatan poruszyli zawarty w projekcie ustawy pomysł o obowiązkowej retencji, czyli przechowywaniu danych, w Polsce. Zdaniem Kanownika, po doświadczeniach wojny w Ukrainie przymuszanie przedsiębiorców do przechowywania danych na terenie Polski jest szkodliwe dla narodowego bezpieczeństwa. Zdaniem Musielak, przedsiębiorcy powinni mieć możliwość retencjonowania danych na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Jej zdaniem, "wymóg, aby dane były przechowywane tylko w Polsce tworzy komplikacje w zakresie funkcjonowania usług telekomunikacyjnych jak i chmurowych oraz obniża konkurencyjność polskiej gospodarki". "Proponowany przepis prowadzi de facto do likwidacji możliwości korzystania z centrów przetwarzania danych poza Polską" - dodała. Zwróciła uwagę, że "rząd pracuje obecnie nad projektem Ambasada Danych, który ma zabezpieczyć państwowe zasoby na wypadek wojny". Jej zdaniem, "sukces tego projektu opiera się na możliwości przeniesienia danych za granicę Rzeczpospolitej".

Andrzej Dulka z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji zwrócił uwagę na poprawkę zgłoszoną do ustawy, która umożliwia zainstalowanie w sieciach operatorów urządzeń i aplikacji Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. "Dodatkowo operatorzy mieliby przekazywać dane z sieci umożliwiających monitorowanie ciągłości i jakości świadczenia usług" - wyjaśnił. Zwrócił uwagę, że "istnieje już narzędzie pomagające realizować podobne cele jakimi jest dbałość o jakość usług". "Jest to certyfikowany mechanizm monitorowania internetu. Z uzasadnienia projektu ustawy nie wynika, że nie spełnia on oczekiwań, a zgodnie ze standardami konstytucyjnymi projektodawca powinien wykazać, że tego samego celu, czyli badania jakości usług, nie da się zrealizować w sposób mniej inwazyjny" - mówił Dulka. Przypomniał, że "rozporządzenie o ochronie danych osobowych wymaga wdrożenie odpowiednich środków bezpieczeństwa już na etapie projektowania".

Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon powiedział, że "zgodnie z deklaracjami projektodawców przepisy dotyczące retencji mają stanowić powtórzenie obecnie obowiązujących przepisów prawa telekomunikacyjnego". "Na styczniowym posiedzeniu minister Paweł Lewandowski zadeklarował wycofanie się z zapisu ustawy poszerzającego zakres podmiotów zobowiązanych do retencji danych" - przypomniał. Jego zdaniem, "zapis ten pogłębiłby niezgodność z prawem europejskim". "Jednak powtórzenie zapisu, który obecnie obowiązuje (w ustawie Prawo Telekomunikacyjne - PAP) oznacza, że przepisy wciąż są niezgodne z prawem unijnym" - ocenił. Jego zdaniem, zagraża to stabilności procesów karnych w których dowodami są "bilingi, lokalizacje". Chodzi o uznanie przez sądy danych pozyskanych przez policję, prokuraturę niezgodnie z prawem unijnym.

Podczas wysłuchania głos zabrali też przedstawiciele lokalnych nadawców. Ewa Michalska z Fundacji Funduszu Telewizji Lokalnych przytoczyła dane Krajowego Instytutu Mediów, wedle których ponad 6 mln osób powyżej 15. roku życia deklaruje oglądanie kanałów lokalnych. Według niej, "wprowadzenie proponowanych w ustawie zmian stanowi zagrożenie istnienia nadawców lokalnych". Krzysztof Szydłowski, prezes Wielkopolskiej Telewizji Kablowej powiedział, że "proponowane w ustawie zmiany wpłyną drastycznie na ograniczenie zasięgu lokalnych stacji telewizyjnych, co jest ewidentną nierównością traktowania podmiotów na rynku".

Zdaniem Agnieszki Plencler reprezentującej fundację Forum Konsumentów, zmiany, które wprowadza ustawa, będą miały negatywne konsekwencje dla konsumentów przede wszystkim w trzech ważnych wymiarach. Po pierwsze, jak wskazała, w wymiarze ekonomicznym. "Bez oceny skutków regulacji, porządnej oceny biznesowej nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak finalnie będą wyglądały koszty" - mówiła. Plencler oraz Stefan Kamiński prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji zwrócili też uwagę na pominięcie etapu konsultacji społecznych w procesie legislacyjnym, brak określenia skutków regulacji, i zbyt krótkie - ich zdaniem - vacatio legis do tego typu zakresu zmian.

Anna Wierzbowska-Smolarek ze Związku Pracodawców Prywatnych Mediów zwróciła uwagę, że "zawarte w PKE zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji wprowadzają szereg negatywnych skutków zarówno dla widzów, jak i dla rynku". "W ponad 10 mln gospodarstw domowych zostanie narzucona oferta kanałów nadawcy publicznego zajmująca nawet kilkadziesiąt pierwszych pozycji. Regulator rynku dostaje potężną władzę" - mówiła. Proponowane przepisy zakładają że KRRiT w drodze rozporządzenia, po konsultacjach społecznych określałaby, którzy z nadawców komercyjnych zostaną objęci zasadą must carry must offer. Zdaniem Wierzbowskiej-Smolarek, "wszystkie kanały objęte zasadą must carry, must offer powinny być jasno wskazane w ustawie".

Lidia Zamecka z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji uważa, że zmiana określonej kolejności kanałów na pilocie, spowoduje dezorientację i niezadowolenie, zwłaszcza wśród osób starszych. Jej zdaniem, "możliwość narzucenia tak dużej liczby programów objętych zasadą must carry, must offer stanowi nieuzasadnioną i nieproporcjonalną ingerencję w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej i nadmiernie uprzywilejowuje telewizję publiczną".

Wioleta Baka z Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców zwróciła uwagę, że w przypadku wprowadzenia procedowanych przepisów zajdzie konieczność zmian zarówno technicznych, jak i organizacyjnych w działalności przedsiębiorców. "To wiąże się z ogromnymi kosztami, których mali i średni przedsiębiorcy nie będą w stanie ponieść, co spowoduje, że zostaną wycofani z rynku" – powiedziała.

Wyjaśniła, że chodzi tutaj m.in. o "konieczności zmiany systemów informatycznych i technicznych, ich dostosowania do możliwości sprzedaży pojedynczych programów w ramach modelu a la carte, a także zmianę urządzeń przekazywanym abonentom". "Niestety w większości nie wystarczy ich konfiguracja, a trzeba będzie wymienić te urządzenia, co będzie się wiązało również z ogromem kosztów" – dodała. Baka zwróciła także uwagę, że "w przypadku wprowadzenia niniejszych przepisów zajdzie konieczność zmiany umów, aneksji umów pomiędzy operatorami a nadawcami oraz pomiędzy operatorami a abonentami".(PAP)

Autor: Olga Łozińska, Anna Kondek-Dyoniziak, Anna Kruszyńska