Prezydent uciekł od odpowiedzialności, a TK z powodu wewnętrznego sporu nie wyda szybko rozstrzygnięcia ws. noweli o SN i nie będzie pieniędzy z KPO - uważają politycy opozycji. Prezydent mając wątpliwości konstytucyjne, podjął decyzję, którą uważał za najlepszą - stwierdziła minister w KPRP Małgorzata Paprocka.
Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że kieruje nowelizację ustawy o SN do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej, co oznacza to, że ustawa nie będzie obowiązywała, dopóki Trybunał nie wypowie się na temat jej zgodności z konstytucją. Jednocześnie prezydent zaapelował do sędziów TK o niezwłoczne zajęcie się nowelą. Od zmian m.in. w systemie dyscyplinarnym sędziów Komisja Europejska uzależnia wypłatę Polsce środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Do decyzji prezydenta odnosili się w niedzielę politycy różnych opcji. Przedstawiciele opozycji zwracali uwagę na obecną sytuację w TK.
Pod koniec ubiegłego roku niektórzy prawnicy, w tym byli sędziowie TK wskazywali, że kadencja prezes TK Julii Przyłębskiej upływa po 6 latach, czyli 20 grudnia 2022 r., i jednocześnie nie będzie ona miała możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję. Na początku stycznia sześciu sędziów TK skierowało pismo do Przyłębskiej i prezydenta, w którym żądają od Przyłębskiej zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent wskaże nowego prezesa. Autorzy pisma uważają, że na podstawie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK, kadencja Przyłębskiej na stanowisku prezesa dobiegła już końca. Przyłębska w odpowiedzi podkreśliła, że pismo sześciu sędziów "nie ma oparcia w prawie i jest bezprzedmiotowe". Jej zdaniem pełniona przez nią funkcja prezesa wygasa z końcem jej kadencji sędziego TK, czyli w grudniu 2024 r.
Michał Kobosko z Polski 2050 ocenił Polsat News, że nowela "realnie nie wejdzie już w życie" i że to, co dzieje się dziś w TK wskazuje, że Trybunał nie będzie w stanie wydać żadnej decyzji, a na pewno nie przed wyborami.
Poseł PSL-Koalicji Polskiej Władysław Teofil Bartoszewski uważa, że prezydent został postawiony w trudnej sytuacji i postanowił, że "nie będzie rozgrywany przez obóz rządzący". "To jest taka walka w obozie władzy i prezydent miał tutaj pomóc jednej czy drugiej stronie. Pan prezydent powiedział +nie+. Przerzucił tego kartofla. Wrzucił go do głębokiej piwnicy" - powiedział Bartoszewski.
Również on wskazywał, że TK jest podzielony na dwie, nierówne części i nie ma większości sędziów, którzy będą myśleli jednomyślnie w tej politycznej sprawie. "Ta sprawa nie zostanie rozwiązana w tej kadencji, z czego wynika, że Polska nie dostanie środków na KPO, a to jest katastrofą dla wszystkich Polaków" - dodał Bartoszewski.
Podobnego zdania był poseł KO Marcin Kierwiński. "Nie wydaje mi się, aby Polska pozyskała pieniądze z KPO, bo nie wydaje mi się, że ta ustawa, czy w ogóle kamienie milowe, będą przestrzegane przez PiS" - powiedział. Według niego, prezydent "schował głowę w piasek" i uciekł od odpowiedzialności. Według posła KO, w TK "będziemy mieli do czynienia z tym, z czym mamy do czynienia w obozie podzielonej prawicy na sali sejmowej - będzie próba przekonywania tych sędziów, jakaś próba dogadywania się, może w tradycyjny dla PiS sposób także oferowania różnych, ciekawych propozycji".
Posłom odpowiedziała sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka. "Dzisiaj pan prezydent mówi tak: bardzo dobrze, że doszło do kolejnego porozumienia (z Komisją Europejską), ale w sprawie tej ustawy mam bardzo poważne wątpliwości konstytucyjne" - wskazywała. Zaznaczyła, że prezydentowi taki zakres decyzji pozostawia konstytucja, ponieważ prezydent jest jej strażnikiem. "Prezydent podjął decyzję, którą uważał za najlepszą dla obywateli i polskiego sądownictwa" - dodała.
Zdaniem posła Lewicy Adriana Zandberga decyzja prezydenta będzie oznaczała w praktyce, że przez kolejne miesiące do Polski nie trafią pieniądze z KPO. Wskazywał, że TK nie wyda szybko decyzji ws. noweli o SN, ponieważ toczy się w nim "wojna na noże". "Ta ustawa to była o tym, czy do Polski trafi, czy nie trafi 160 mld zł. Od dwóch lat nie umiecie sobie z tym poradzić, to polityczne nieudacznictwo. Najpierw nie potrafiliście dogadać się we własnym gronie, potem nie umieliście dogadać się z własnym prezydentem, a na koniec prezydent wysyła tę ustawę w formie super-weta do TK, który wiadomo, że pełnym składzie się nie spotka" - mówił Zandberg do posłów koalicji rządzowej.
Posłowi Lewicy odpowiedział poseł PiS, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Radosław Fogiel. Stwierdził, że jego partia robiła wszystko, by pieniądze z KPO do Polski trafiły.
Przyznał jednocześnie, że liczył na skierowanie noweli ustawy o SN do TK w trybie kontroli następczej - czyli po podpisaniu jej przez prezydenta. "Szanuję to, w jaki sposób konstytucja reguluje stosunki między różnymi instytucjami i różnymi gałęziami władz w Polsce. Sejm wykonał swoją pracę, pan prezydent miał prawo do takiej decyzji, jaką podjął, a teraz ta decyzja należy do TK. Niezależnie od tego, czy ktoś ma dobre, czy gorsze relacje osobiste, to ten Trybunał będzie podejmował decyzję zgodnie ze swoimi kompetencjami i zgodnie z przepisami prawa" - zapewnił.
Poseł Konfederacji Jakub Kulesza ocenił, że oddanie tej sprawy do TK, to "oddanie sprawy w ręce Jarosława Kaczyńskiego". "To, że obecnie trwa konflikt personalny, osobisty w TK, skonstruowanym przez Jarosława Kaczyńskiego, to nie oznacza, że w tak ważnej sprawie jak będzie trzeba, Trybunał po prostu tego nie przyklepie" - stwierdził.(PAP)
autorki: Aleksandra Rebelińska, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka
reb/ sdd/ mok/