Prezydent Andrzej Duda powinien był na szczycie NATO zgłosić postulat stałej obecności co najmniej dwóch brygad sił państw NATO w Polsce - powiedział w środę lider PO Donald Tusk. Przypomniał, że propozycję taką sformułowali niedawno i przekazali rządzącym politycy Platformy.

Lider PO uczestniczył w środę w spotkaniu przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych, gdzie była mowa m.in. o potrzebie budowy "Drugiego Paktu Senackiego", który pozwoliłby opozycji ponownie zdobyć większość w izbie wyższej parlamentu. W trakcie swego wystąpienia nawiązał do szczytu NATO w Madrycie i ocenił, że działania władz polskich są tam "mało ambitne". Wyraził też nadzieję, że prezydent Andrzej Duda wykorzysta szczyt do "wywarcia poważnej presji, żeby Polska stała się podmiotem, a nie asystentem" w tych rozmowach.

Dopytywany później czego zabrakło w postulatach zgłoszonych przez stronę polską podczas rozmów w Madrycie, Tusk przypomniał, że w zeszłym tygodniu Platforma Obywatelska przekazała rządzącym listę propozycji, które powinni sformułować podczas szczytu Paktu Północnoatlantyckiego. "Sformułowaliśmy kilka dni temu publicznie, ale także na papierze, wysłaliśmy prezydentowi te dość oczywiste, ze względu na wzrost zagrożenia na wschodniej granicy, oczekiwania Polski. One dotyczyły już dość dawno temu sformułowanego postulatu, aby co najmniej dwie brygady i to na stałe znalazły się w Polsce" - wyjaśnił szef PO.

Według niego, polska delegacja tej propozycji nie zgłosiła w Madrycie. "Dowiedzieliśmy się po pierwsze, że tego nie będzie, a po drugie, że to nie był postulat polskiej delegacji, czyli, że to, co otrzymaliśmy - stałą kwaterę dowództwa V korpusu (wojsk lądowych USA) - to był polski postulat i nic więcej" - stwierdził Tusk.

Decyzje dotyczące większego bezpieczeństwa militarnego - niewspółmiernie małe

Zaznaczył, że jesteśmy tu w Polsce wdzięczni wszystkim sojusznikom, w tym Stanom Zjednoczonym. "Doceniamy każdy gest, każdą decyzję, która zwiększa polskie bezpieczeństwo, ale stan zagrożenia dla Polski zwiększył się wielokrotnie w ostatnich miesiącach, a decyzje dotyczące większego bezpieczeństwa militarnego są niewspółmiernie małe w porównaniu do wzrostu zagrożenia. Ja bym więc oczekiwał - i chyba nie jestem odosobniony - żeby prezydent Duda wyrażał oczywiście wdzięczność naszym sojusznikom za to, co robią, ale żeby jednak twardo, bardzo precyzyjnie i konkretnie formułował postulaty ambitniejsze" - powiedział lider Platformy.

Dodał, że po zapowiedziach, które ogłoszona na szczycie "nie czujemy się bezpieczniejsi niż przedtem", a sytuacja jest - w jego ocenie - bez porównania groźniejsza niż kiedykolwiek od czasów II wojny światowej. Zastrzegł, że nie chodzi o politykę. "Ja trzymam kciuki za skuteczność prezydenta Dudy, bo przecież to dotyczy bezpieczeństwa moich dzieci, wnuków. Wszyscy chcemy żyć w kraju bezpieczniejszym, a najwyraźniej do tej pory nie udało się przekonać i znaleźć argumentów, żeby to bezpieczeństwo militarne realnie wzrosło" - zaznaczył Tusk.

Pytany, czy postulat stałej obecności dwóch brygad sił NATO w Polsce był realny do wynegocjowania, szef PO stwierdził: "Z reguły dostaje się tyle, albo mniej, ile się chce". "To, co dzisiaj powiedział minister Soloch (Paweł, szef BBN - PAP), że wypełniono wszystkie polskie postulaty, to było coś, co mnie naprawdę bardzo negatywnie zaskoczyło" - dodał. "Chciałbym, żeby Polska chciała więcej, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, bo to jest rzecz najcenniejsza. Dzisiaj ważniejszej i cenniejszej rzeczy niż bezpieczeństwo Polski nie ma, więc trzeba bardzo ambitnie nie asystować innym, kiedy podejmują decyzje, tylko podejmować te decyzje" - podkreślił Tusk.

Ustalenia szczytu w Madrycie

Przywódcy państw NATO w Madrycie postanowili m.in. zaprosić Szwecję i Finlandię do wstąpienia do Sojuszu, a także wyraźnie wzmocnić wschodnią flankę NATO. Chodzi - jak czytamy w deklaracji końcowej szczytu opublikowanej w środę - o "rozmieszczenie dodatkowych, solidnych, gotowych do walki sił na naszej wschodniej flance, które w razie potrzeby zostaną przeskalowane z istniejących grup bojowych do jednostek wielkości brygady". W Polsce - jak poinformował w środę prezydent Joe Biden - utworzone ma zostać stałe dowództwo V Korpusu Armii USA.

Szefowie państw i rządów przyjęli także nową koncepcję strategiczną. W deklaracji końcowej uznali, że Rosja jest największym i bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników oraz dla pokoju i stabilności na obszarze euroatlantyckim.

Podczas ubiegłotygodniowego Forum Eksperckiego pt. "Jak zwiększyć bezpieczeństwo Polski? Rekomendacje na szczyt NATO" politycy PO i zaproszeni przez nich specjaliści sformułowali szereg propozycji, z którymi ich zdaniem polskie władze powinny były udać się do Madrytu. B. szef MON Tomasz Siemoniak (PO) oraz b. szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Gocuł opowiedzieli się za zwiększeniem obecności sił NATO do 30 tys. żołnierzy oraz ustanowieniem stałego dyżuru okrętów Sojuszu na Bałtyku. "Należałoby rozmieścić na terenie Rzeczpospolitej minimum ekwiwalent dywizji wraz z elementami wsparcia bojowego i zabezpieczenia oraz komponentem morskim oraz po jednej brygadzie w państwach bałtyckich" - mówił gen. Gocuł.(PAP)

autor: Marta Rawicz