Wszyscy dyplomaci, którzy ukończyli szkoły poza krajami UE, NATO i EFTA, mogą wkrótce podlegać dodatkowej weryfikacji polskich służb.

Ustawa o służbie zagranicznej weszła w życie w ubiegłym roku, wraz z nowelizacją przyjętą już po uchwaleniu ustawy bazowej. Złagodziła kryteria naboru do służby dyplomatycznej, zmieniła zasady szkolenia w Akademii Dyplomatycznej oraz zwiększyła udział prezydenta w budowie kadr dyplomatycznych. Wprowadziła także nową funkcję – szefa służby zagranicznej, który odpowiada za obsadę placówek zagranicznych. Teraz szef służby zagranicznej, którym po raz pierwszy został były ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki, będzie musiał dokładniej przyjrzeć się biografiom swoich podwładnych.
Dziś sejmowa komisja spraw zagranicznych zajmie się przyjętym przez rząd projektem noweli ustawy, zgodnie z którym każdy pracownik, który ukończył szkołę lub kurs poza krajami UE, NATO, EFTA i Szwajcarią, będzie musiał złożyć pisemny wniosek o możliwość pozostania w dyplomacji. W praktyce chodzi przede wszystkim o absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, w którym kształciła się część polskich kadr dyplomatycznych, także po 1989 r. To uzupełnienie art. 5, zgodnie z którym w służbie zagranicznej nie może być zatrudniona osoba, która od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. pracowała lub pełniła służbę w organach bezpieczeństwa państwa. W wyniku nowelizacji każdy dyplomata, który odbył kursy, szkolenia, podjął lub ukończył studia albo prowadził działalność naukową w placówkach będących organem bezpieczeństwa innego państwa, wchodzącym w skład sił zbrojnych innego państwa lub stanowił część MSZ obcego państwa spoza wspomnianego wyżej obszaru, będzie musiał złożyć wniosek, który będzie podlegał najpierw weryfikacji przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Następnie po wydaniu w terminie 30 dni opinii przez ABW wniosek rozpatrzy również szef służby zagranicznej. Weryfikacja ma potrwać maksymalnie pół roku, a w przypadku braku zgody umowa z danym pracownikiem wygaśnie w ciągu trzech miesięcy. Resort dyplomacji podkreśla, że opinia ABW będzie dla szefa służby zagranicznej wiążąca przy rozpatrywaniu każdego wniosku.
Drugą istotną zmianą, którą wprowadza projekt, jest możliwość zwolnienia pracownika służby zagranicznej, jeśli dwa razy pod rząd odmówi przyjęcia stanowiska na placówce zagranicznej lub w centrali resortu. Dotychczas przesłankami do rozwiązania umowy były m.in. naruszenie obowiązków, skazanie prawomocnym wyrokiem czy naruszenie tajemnicy dyplomatycznej. Po pierwszej odmowie kolejne stanowisko będzie mogło zostać wyznaczone po miesiącu. Dotychczas po dwukrotnej odmowie pracownik mógł spotkać się jedynie z sankcją finansową, co – zdaniem MSZ – jest niewystarczającym rozwiązaniem. Nowe rozwiązanie jest według resortu dyplomacji podyktowane potrzebą wzmocnienia dyscypliny zawodowej szczególnie potrzebnej – jak czytamy w uzasadnieniu projektu – w czasach wyzwań geopolitycznych. MSZ w odpowiedzi na pytanie DGP podkreśliło jednak, że w ubiegłym roku nie było przypadku dwukrotnej odmowy przyjęcia przez pracownika stanowiska w placówce zagranicznej.
W wyniku nowelizacji ustawy zniknie także stanowisko attaché w placówkach dyplomatycznych, a w jego miejsce pojawi się nowe – III sekretarz, co według MSZ jest podyktowane tym, że w niektórych państwach nie istnieje funkcja attaché. Ponadto, jak podkreśla resort dyplomacji, ma to na celu „ostateczne zerwanie z komunistyczną tradycją państw bloku wschodniego, w których ten stopień występował”.
Wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych poseł KO Paweł Kowal zaznaczył w rozmowie z DGP, że jest przeciwny „robieniu dodatkowego zamieszania w MSZ”. – Nie ma potrzeby powtarzania działań ABW, która sprawdza każdego pracownika. To są fikcyjne ruchy, które mają wskazywać na nadzwyczajną aktywność MSZ, a w praktyce jedynie podważają poprzednie działania weryfikacyjne polskich służb. Potrzebujemy teraz integracji i koncentracji na celach związanych z wojną w Ukrainie – ocenił Kowal. Wobec projektu sceptyczna jest także Lewica – wiceszef komisji, poseł Maciej Konieczny stwierdził w rozmowie z DGP, że nie ma potrzeby wprowadzania ustawowych rozwiązań ws. weryfikowania dyplomatów. – Taka weryfikacja ma charakter polityczny i nie ma sensu ujmować jej w instytucjonalne ramy. Kadry również ponoszą odpowiedzialność polityczną i ewentualne zwolnienia także powinny być decyzją polityczną – twierdzi Konieczny.
Projektu nie popiera też Konfederacja, która była krytyczna wobec ustawy już na etapie powstawania bazowego projektu w ubiegłych latach z uwagi na – jak oceniali politycy tego obozu – liczne wady prawne. KP-PSL z kolei nie jest przeciwna zapisom projektu noweli, ale zwraca uwagę na brak możliwości weryfikacji kontaktów dyplomatów z okresu studiowania np. w Rosji. Prawdopodobnie jednak projekt zostanie przyjęty podczas posiedzenia komisji i jeszcze tego samego dnia może trafić pod obrady Sejmu. W czwartek ustawa może zostać uchwalona. ©℗