Rozdział wewnętrznych sporów na Lewicy jest zamknięty. Grupa osób, która mąciła i nas dzieliła, sprowadzała nas także w dół. Po ich odejściach widać, że zyskujemy w sondażach - mówi PAP współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń. Nasi wyborcy nie chcą, żebyśmy się kłócili - dodaje.

Polska Agencja Prasowa: 2021 rok był bardzo trudny dla Lewicy. Z jednej strony zjednoczenie, ale też fala hejtu w związku z poparciem dla Krajowego Planu Odbudowy i kilka znaczących odejść z klubu Lewicy. Jak ocenia pan ten rok?

Robert Biedroń: Całkiem nieźle, bo finiszujemy z całkiem niezłymi sondażami. Odbiliśmy się po trudnym okresie zjednoczeniowym (SLD i Wiosny - PAP), kiedy część chciała zablokować zjednoczenie i ci ludzie odeszli w niezbyt dobrej atmosferze. Kończymy w całkiem niezłej formie, patrząc na to, jak inne partie traciły swoich parlamentarzystów, to Lewica całkiem nieźle obroniła swój stan, bo przecież odejść z Koalicji Obywatelskiej, PSL-u i w PiS-ie było sporo, znacznie więcej niż u nas.

Mamy większe ambicje i z nowym rokiem zamykamy wszystkie rozdziały dotyczące wyborów, a Rada Krajowa 18 grudnia wybrała w ostatniej rundzie władze zarządu, a od 1 stycznia ruszamy z nową energią, nowymi pomysłami i myślę, że to będzie dobry rok dla Lewicy.

PAP: Sondaże Lewicy, kiedy wyprzedza ją nawet Konfederacja czy PSL, nie są aż tak optymistyczne. Co może mieć na to wpływ? Może wasze jednoznaczne stanowisko ws. kryzysu na polsko-białoruskiej granicy i sprzeciw wobec budowy muru?

R.B.: Nasz elektorat jasno oczekuje stania po stronie godności człowieka, w każdym wymiarze, także, jeżeli chodzi o imigrantów i uważam, że to nie ma żadnego znaczenia. Spadły nam sondaże przez to, co działo się wewnętrznie, że część polityków, dla których własny interes, własna kariera polityczna była ważniejsza od naszych wartości i zjednoczenia Lewicy, i ci politycy poszli swoją drogą, za chwilę znajdą się pewnie po prawicy Donalda Tuska i "krzyż na drogę".

Dla Lewicy ważne, żeby iść swoją drogą i realizować wizję ludzi, którzy serce mają po lewej stronie, więc nie uważam, że jest to kwestia uchodźców, tylko kwestia tego, że nasi wyborcy nie chcą, żebyśmy się kłócili. Nasi wyborcy chcą, żebyśmy zajęli się rzeczami, które dla nich są ważne i na nich koncentrowali swoją uwagę, a nie na wewnętrznych sporach. Grupka osób, która mąciła, która nas dzieliła, sprowadzała także Lewicę w dół, bo jak pisało się o Lewicy, to pisało się o wewnętrznych sporach, a dziś ten rozdział jest już zamknięty i sondaże pokazują, że jak odeszły te osoby, to zaczęło nam rosnąć poparcie.

PAP: Czyli 2022 będzie rokiem, kiedy Lewica już nie będzie zajmowała się sama sobą?

R.B.: Tego sobie i wszystkim życzę. Lewica powinna się zająć ludźmi, a nie sama sobą.

PAP: To w takim razie jaki będzie wasz priorytet? Na co będziecie stawiać?

R.B.: Na pewno na kwestie bezpieczeństwa: bezpieczeństwa zdrowotnego, czyli promocję szczepień, wolność dla tych, którzy są zaszczepieni, a także bezpieczeństwo finansowe, bo mnóstwo ludzi biednieje przez szalejącą inflację. Będziemy chcieli zadbać o tych ludzi. Na Radzie Krajowej przedstawiliśmy postulaty dotyczące walki z drożyzną i będziemy walczyć o to, żeby rząd nie tylko obiecywał, ale realnie obniżył VAT na żywność i w tej sprawie rozmawiamy w Unii Europejskiej, abyśmy otrzymali na to zielone światło. Tam wszędzie, gdzie trzeba załatwić dobre rzeczy dla Polski, będziemy je załatwiali.

Pod koniec roku z klubu Lewicy odeszła piątka parlamentarzystów: senatorowie Gabriela Morawska-Stanecka i Wojciech Konieczny, a także posłowie Andrzej Rozenek, Joanna Senyszyn i Robert Kwiatkowski. Utworzyli oni koło PPS.

Rozmawiał: Grzegorz Bruszewski (PAP)