Dziś NFZ ogłasza wyniki kontroli w szpitalu, w którym zmarła kobieta w 22. tygodniu ciąży. Kilka godzin później Sejm pochyli się nad obywatelskim projektem ustawy „Stop Aborcji”

Jak dowiedział się DGP, wynik kontroli był już gotowy w zeszłym tygodniu. Publikacja będzie dziś. – To, że zbiega się w czasie z głosowaniami na temat aborcji, nie jest przypadkowe – ocenia jeden z prominentnych posłów PiS. Raport ma, jak wynika z naszych informacji, pokazywać przede wszystkim zaniedbania lekarskie. Jednym z dowodów ma być przeprowadzenie pierwszych badań wykazujących stan pacjentki dopiero po kilkunastu godzinach po przyjęciu do szpitala. Jak wynika z naszych informacji, głos zabierze również rzecznik praw pacjenta, który poprosił konsultanta ds. ginekologii o ocenę, czy w Pszczynie doszło do błędu medycznego. Wiele wskazuje na to, że jego opinia również będzie wskazywać na zaniechania i błędy.
Jak zwracają uwagę nasi rozmówcy, to niejedyny związek między tymi wydarzeniami. 30-letnia pani Izabela, która do szpitala w Pszczynie trafiła w 22. tygodniu ciąży z tzw. bezwodziem, zmarła 22 września. Kilka godzin później tego dnia, wraz z zebranymi 130 tys. podpisów, został złożony w Sejmie wspomniany projekt ustawy.
Kontrola funduszu rozpoczęła się na początku listopada. Jak wówczas słyszeliśmy, NFZ sprawdzał zabezpieczenie świadczeń medycznych i to, czy pacjentki na oddziale ginekologiczno-położniczym miały właściwą opiekę oraz czy była ona sprawowana przez właściwą kadrę medyczną. – Konsultant krajowy został poproszony o ocenę sytuacji i wypada ona kiepsko dla zespołu, który tam pracował. Raport wskazuje zdecydowanie na błąd lekarski, chodzi o błędne decyzje, które niestety się zdarzają – komentował wczoraj w TVN24 minister zdrowia Adam Niedzielski. Jednocześnie zaprzeczył, by sytuacja miała związek z obecnymi przepisami prawa, zaostrzonymi po wyroku TK w sprawie aborcji 22 października ub.r.
Spytaliśmy o wyniki kontroli szpital. Placówka przekonuje, że o jej zakończeniu dowiedziała się od DGP. – Nie mamy protokołu pokontrolnego, nie mamy wiedzy, jakie są wyniki – mówi rzecznik szpitala Barbara Zejma-Oracz. Jak się odnosi do zarzutu o błąd lekarski? – Nie możemy tego komentować, obowiązuje nas tajemnica medyczna: nie możemy ujawniać danych z dokumentacji – przekonuje. Jednocześnie zastrzega, że placówka współpracuje ze wszystkimi organami prowadzącymi postępowania.
Jak podkreśla mec. Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej ciężarnej, kontrola NFZ raczej nie była prowadzona pod kątem błędu medycznego. – Może wykazać, czy działania w szpitalu były wykonywane zgodnie ze standardami funduszu oraz czy były spełnione wymogi kontraktu – komentuje. Choćby to, czy była pełna, wymagana przez NFZ obsada medyczna, czy wykonano badania przewidziane procedurami, uwzględniając określony stan kliniczny pacjentki. Mecenas Budzowska dodaje, że dopiero pełny materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę będzie podstawą do opinii biegłych, która wstępnie rozstrzygnie, czy doszło do błędu, czy nie. Jak tłumaczy, NFZ nie ma dostępu do zeznań świadków, którzy byli wtedy w szpitalu, czy do SMS-ów, które wysyłała sama pacjentka. Jednocześnie podkreśla, że już z samej dokumentacji medycznej wynika, że stan pacjentki pogarszał się, nie był monitorowany jak należy i nie wychwycono krytycznego momentu, kiedy jeszcze można było zapobiec śmierci.
Jak ma się to do ustawy aborcyjnej? Jak mówi mec. Jolanta Budzowska, jako pełnomocnik rodziny nie traci tego wątku z pola widzenia. – Istotne jest to, co wpływało na decyzje lekarzy: mogli mieć wątpliwości, jak rozumieć niejasną przesłankę aborcyjną o zagrożeniu zdrowia lub życia kobiety, ale też przeciwnie: rozumiejąc przepis, mogli się obawiać, że ktoś uzna, że stan matki nie jest jeszcze tak zły, żeby się oprzeć na tej przesłance, a usunięcie żywego płodu to złamanie prawa – precyzuje.
Niezależnie od NFZ działania w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. Jak się dowiadujemy, trwają właśnie przesłuchania lekarzy i położnych. – Po uzyskaniu pełnej dokumentacji medycznej oraz wyników badań tkanek pobranych podczas sekcji zwłok wydane zostanie postanowienie o zasięgnięciu opinii biegłych w celu ustalenia prawidłowości procesu leczenia pacjentki. Ustalenie dalszych kierunków śledztwa będzie możliwe po uzyskaniu pełnego materiału dowodowego– mówi DGP prokurator Agnieszka Wichary, rzecznik PR w Katowicach.
Przypomnijmy: rodzina i reprezentująca ją radczyni prawna stoją na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z przerwaniem ciąży, co bezpośrednio przyczyniło się do śmierci kobiety. Ona sama, już będąc na oddziale, wysyłała do swojej mamy SMS-y, które świadczyły o tym, że wie, w jak ciężkim stanie się znajduje, i że lekarze zwlekają. Pisała m.in.: „Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić”, „Trzeba czekać, aż serce przestanie bić”.
– Dobrze, że zlecono kontrolę. Zespół, który swoimi decyzjami doprowadził do śmierci pani Izabeli, poniesie konsekwencje. Ale druzgocące jest to, że tylko na nim próbuje się złożyć całą odpowiedzialność. Tymczasem to kontynuacja sytuacji od 1993 r., czyli konsekwencja ustawy o planowaniu rodziny. Z uwagi na nią lekarze od lat nie robią nic, co może zostać odebrane na ich niekorzyść. Taki jest dziś klimat wokół aborcji, który nie dotyczy wyłącznie małego szpitala w Pszczynie – mówi Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu. Jej zdaniem powiązanie czytania raportu NFZ z pierwszym czytaniem obywatelskiego projektu ustawy ma wymiar symboliczny. – Nie podejrzewam, by autorzy tego drugiego, składając projekt, mieli wiedzę, że chwilę wcześniej wydarzyła się tragedia. Ale muszą teraz mieć świadomość, że swoimi działaniami, forsując dalsze zaostrzanie prawa, pikietując pod szpitalami, doklejając do lekarzy łatę „aborcjonista”, do takich tragedii się przyczyniają.
Zapytaliśmy polityków, jak będą dziś decydować. W klubach Lewicy i KO słyszymy konsekwentnie o złożeniu wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. PSL nie zamierza wprowadzać partyjnej dyscypliny, a jego posłowie do ostatniej chwili się wahają. Wahanie jest też po stronie parlamentarnej większości. Również w PiS nie ma dyscypliny. To zaś zmniejsza szanse projektu na przejście do dalszych prac w sejmowej komisji. – Jako projekt obywatelski powinien trafić do komisji, jestem za ochroną życia, ale nie zgadzam się na karanie kobiet. Mam problem z tą ustawą – przyznaje Dominika Chorosińska (PiS). W podobnym tonie wypowiadają się kolejni politycy tej opcji, przyznając, że praca nad projektem wymaga, w miarę możliwości, wyciszenia emocji. Tymczasem poprzedzenie dyskusji publikacją raportu NFZ oznacza coś zgoła przeciwnego. – Ten projekt nie ma szansy na większość parlamentarną. Zawarte w nim rozwiązania są trudne do przyjęcia, także z uwagi na ich prawną konstrukcję – dodaje poseł Bartłomiej Wróblewski (PiS). A nieoficjalnie od polityków PiS słyszymy, że decyzja ministra zdrowia, by o Pszczynie publicznie dyskutować właśnie w dniu debaty nad projektem „Stop Aborcji”, powoduje, że kłopotliwa ustawa staje się ustawą wywrotową.
Niezależnie od NFZ działania w szpitalu prowadzi prokuratura