Obowiązkowe szczepienia dla pewnych grup zawodowych? Minister zdrowia nie mówi „nie” zmianom w podejściu do zabezpieczenia przeciw COVID-19

Dziś w życie wchodzą nowe obostrzenia ogłoszone przez resort zdrowia. Nadal jednak nie ma jasności, jak mają być egzekwowane. Jak tłumaczył wczoraj premier Mateusz Morawiecki – toczą się rozmowy między klubami w poszukiwaniu większości parlamentarnej, która pozwoli na uchwalenie prawa dopuszczającego weryfikację certyfikatów covidowych. Na razie projekt poselski, który miał takie uprawnienia dawać pracodawcom, nie został skierowany do prac w Sejmie.
– Mutacja nie jest jeszcze rozpoznana, ale może być groźniejsza niż dotychczasowe. Dlatego wprowadzamy pewne ograniczenia, które mają zahamować jej dopływ do Polski i zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa – tłumaczył. I dodał, że obostrzenia były już wcześniej. Teraz zostały jedynie zaostrzone – chodzi m.in. o zmniejszenie limitu liczby osób podczas imprez czy na powierzchniach zamkniętych.
Minister zdrowia Adam Niedzielski, pytany o pomysł wprowadzenia obowiązkowych szczepień, odpowiadał podczas wywiadu w TVN24, że „pewne grupy zawodowe mogą być poddane obowiązkowi szczepień”. Mówił, że jest zwolennikiem takiego rozwiązania – np. dla medyków. Podkreślał jednak, że na pewno nie widzi takiej potrzeby, żeby wprowadzać taki obowiązek dla wszystkich obywateli. – Jeśli zagrożenie epidemiczne będzie nadal duże, pewnie taka decyzja będzie w końcu podejmowana, ale na tę chwilę nie ma takich przesłanek i żadne państwa też nie podejmują tej decyzji – mówił w wywiadzie. Przypomnijmy: Rada Medyczna od dawna apeluje o obowiązek szczepień dla pracowników medycznych, pojawia się także głos, by obejmowało to również nauczycieli.
Część państw jednak już takie zmiany planuje – dwa dni temu w Czechach ogłoszono, że najprawdopodobniej od 1 marca przyszłego roku zostanie wprowadzony obowiązek szczepień dla osób powyżej 60. roku życia oraz wybranych grup społecznych. Grecy wczoraj zaś zapowiedzieli obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19 dla osób powyżej 60. roku życia – od połowy stycznia za brak iniekcji będzie można dostać mandat w wysokości 100 euro. Z kolei, zgodnie z informacją austriackiego pisma „Die Presse”, z projektu przepisów mających wprowadzić obowiązek szczepień wynika, że można będzie dostać nawet karę w wysokości 7,2 tys. euro. Przepisy mają obowiązywać od połowy lutego.
Nowa mutacja, która – jak mówił wczoraj minister Niedzielski – może być „game changerem”, jest w Europie dłużej, niż szacowano. Dla przykładu w Holandii Omikron zidentyfikowano w dwóch próbkach pobranych od pacjentów 19 i 23 listopada, o czym poinformował wczoraj Holenderski Instytut Zdrowia Publicznego (RIVM). To może oznaczać, że wariant krąży po kraju od dwóch tygodni.
„Jeszcze nie wiadomo, czy osoby, od których pobrano próbki, odwiedzały ostatnio Republikę Południowej Afryki [...] skupimy się teraz na monitorowaniu rozprzestrzeniania się wariantu po Holandii” – czytamy w komunikacie instytutu. Władze kraju skupiły się na dokładnym wywiadzie epidemiologicznym przypadków.
Wczoraj w wywiadzie dla dziennika „Financial Times” Stéphane Bancel, prezes Moderny – producent jednego z preparatów przeciw COVID-19 dopuszczonych do użytku w Polsce – stwierdził, że „nie ma takiej możliwości, aby efektywność szczepionek pozostała na takim samym poziomie jak w przypadku Delty”. – Spadek będzie poważny, ale nie wiemy, jak bardzo, ponieważ musimy poczekać na dane. Ale wszyscy naukowcy, z którymi rozmawiałem, uważają, że będzie ciężko – powiedział menedżer. Bancel jednocześnie ocenił, że wprowadzenie szczepionki nakierowanej na Omikron potrwałoby kilka miesięcy.
Nie ma szans, by efektywność szczepionek nie spadła