Jeżeli będzie decyzja o finansowaniu fizycznej bariery na granicy Unii Europejskiej za unijne pieniądze, to te środki przyjmiemy; jednak nie jesteśmy zależni od UE w budowie instalacji zabezpieczających - powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu zapytany na czwartkowej konferencji prasowej, czy polska będzie ubiegać się o unijne dofinansowanie na budowę muru na granicy z Białorusią, podkreślił, że Polska zabezpieczyła odpowiednie środki na budowę tej instalacji.

"Zrobiliśmy tak, ponieważ jesteśmy przedmiotem ataku ze strony reżimu Łukaszenki. Reżim Łukaszenki we współpracy z Moskwą ściąga dziesiątki tysięcy migrantów z krajów Bliskiego Wschodu. Głównie byli to mieszkańcy Iraku, Libii, Afganistanu, Jordanii. My chcemy zapobiec tej fali migracji z Bliskiego Wschodu, z arabskich państw do Polski. Chcemy chronić Polskę i jej bezpieczeństwo, dlatego się na to zdecydowaliśmy i nikogo o pomoc nie prosiliśmy" - podkreślił Morawiecki.

Premier zauważył, że instytucje unijne przyznają rządowi PiS "pełną rację" jeśli chodzi o podejście do zabezpieczania granic przed migracją z krajów Bliskiego Wschodu. "Jeszcze trzy lata temu była gigantyczna presja na mnie, na Węgrów, na premiera Orbana, na premiera Babisza podczas posiedzenia Rady Europejskiej, abyśmy przyjęli pewne kwoty (...) uchodźców, migrantów. My konsekwentnie staliśmy na stanowisku, że nie należy tego robić" - przypomniał.

"Dzisiaj UE mówi naszym językiem, zgadzają się z nami po tych kilku latach. Jest to dla mnie pewną nadzieją na to, że w innych sprawach także zgodzą się z nami, gdyż ta nasza argumentacja przenika do umysłów naszych partnerów z Europy Zachodniej" - dodał szef rządu.

Morawiecki odniósł się także do deklaracji przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim Manfreda Webera, który poparł apel 12 państw członkowskich o sfinansowanie fizycznej bariery na granicy UE za unijne pieniądze. "Jeżeli będzie taka decyzja, to, oczywiście, te środki przyjmiemy, bo uważamy, że my chronimy tym samym nie tylko obywateli polskich, ale chronimy obywateli UE, ponieważ nasza wschodnia granica jest wschodnią granicą UE" - zaznaczył premier. "Jednak my nie jesteśmy zależni i uzależnieni w niczym od UE" - dodał.

Według szefa rządu nie ma "najmniejszych obaw" co do transparentności inwestycji na polsko-białoruskiej granicy. "Zachęcam wszystkich, żeby przyjrzeli się badaniom agencji OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych - PAP). To instytucja UE, która bada poziom nieprawidłowości finansowych, transparentności, korupcji również w niektórych krajach. Otóż Polska jest na poziomie 0,05 nieprawidłowości, a średnie nieprawidłowości w UE to 0,19" - wskazał Morawiecki. "Niech się UE zajmie ściganiem tych nieprawidłowości tam, gdzie one rzeczywiście występują" - dodał.

Ustawę o budowie zabezpieczenia granicy państwowej Sejm uchwalił 14 października. Określa ona zasady przygotowania i realizacji zabezpieczenia na polskiej granicy stanowiącej granicę zewnętrzną UE (z Białorusią, Rosją, Ukrainą). Senat wprowadził do ustawy kilkanaście poprawek. Senackimi poprawkami do ustawy o budowie zabezpieczenia granicy państwowej zajmą się w czwartek wieczorem sejmowe komisje: administracji i spraw wewnętrznych oraz obrony narodowej.

Rząd chce zbudować zaporę na granicy z Białorusią w związku z presją migracyjną. Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie uważają, że to efekt celowych działań Białorusi w odpowiedzi na sankcje. Od początku roku polska Straż Graniczna zanotowała ponad 20 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Od 2 września w związku z presją migracyjną w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego przylegających do granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy.