Piotr Rączkowski, rywal Włodzimierza Czarzastego w wyborach na współprzewodniczącego Nowej Lewicy, chce ich unieważnienia. "Zostały naruszone moje prawa jako członka partii" - mówi PAP polityk Nowej Lewicy. Członek zarządu Dariusz Wieczorek odpowiada z kolei: wszystko odbyło się zgodnie ze statutem.

9 października w Warszawie Nowa Lewica wybierała na kongresie władze. Kontrkandydatem na współprzewodniczącego dla lidera frakcji SLD Włodzimierza Czarzastego był Piotr Rączkowski. Polityk został jednak wyproszony z sali przez organizatorów i nie mógł przedstawić swojej wizji partii, bo nie był delegatem na kongres. Mimo tego zdobył w wyborach 152 głosy.

Polityk postanowił podjąć kroki prawne. "Składamy do sądu rejestrowego pozew o unieważnienie wyborów, ponieważ zostały naruszone moje prawa jako członka partii i jako człowieka" - poinformował PAP Rączkowski. "Każdy, kto startuje ma prawo do prezentacji własnej wizji" - dodał.

Pismo do sądu, w którym opisana jest cała sytuacja z 9 października, zostało już wysłane listownie, ale w poniedziałek działacz Nowej Lewicy złoży je do biura podawczego.

"To, co wydarzyło się podczas kongresu, nie ma nic wspólnego z demokracją" - ocenił Rączkowski. "Nawet Platforma Obywatelska zrobiła powszechne wybory na swoje funkcje w partii, a u nas byli wyselekcjonowani delegaci, którzy głosowali tak, jak było uzgodnione z przewodniczącym SLD Czarzastym" - podkreślił. Wiceszef Nowej Lewicy Dariusz Wieczorek w rozmowie z PAP odniósł się do pisma Rączkowskiego. "Dalsze, niepotrzebne motanie na Lewicy, tym bardziej przez osoby, które nie są do tego nieuprawnione" - powiedział. "Wszystko odbyło się zgodnie ze statutem i zgodnie z obowiązującym prawem, więc wszystkie władze zostały wybrane legalnie" - podkreśla Wieczorek.