Gdzie jest prezydent? - pytali posłowie opozycji w sejmowej debacie nad rozporządzeniem prezydenta ws. wprowadzenia stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej, wskazując na nieobecność Andrzeja Dudy. Zwracali też uwagę, że nie została wcześniej zwołana Rada Bezpieczeństwa Narodowego.

Posłowie opozycji w pytaniach podczas debaty nad rozporządzeniem prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej w poniedziałek zwracali uwagę, że w Sejmie nie był obecny prezydent Andrzej Duda, a także szef MON Mariusz Błaszczak.

"Co tu się dzieję, na tej sali? Z jednej strony państwo mówicie, że jesteśmy właściwie w stanie wojny, a z drugiej strony głowa państwa nawet nie chce ogłosić stanu wyjątkowego, tylko wysyła swojego rzecznika. A dzisiaj miejsce (prezydenta w Sejmie - PAP) jest puste" - zauważył poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz. Ocenił, że wprowadzenie stanu wyjątkowego ma za zadanie "przykrywanie nieudolności" rządu.

"Gdzie jest prezydent Duda? Nawet generał Jaruzelski miał odwagę spojrzeć społeczeństwu w oczy i ogłosić swój stan wojenny" - wtórowała mu posłanka Lewicy Katarzyna Kretkowska.

Paweł Kowal (KO) zwrócił uwagę, że dla rozwiązania kryzysu w polityce wschodniej, konieczne jest poprawienie relacji z sojusznikami, w tym UE i NATO. "Wycofajcie się z porozumień z sojusznikami Putina w Europie. Jeśli z tej trybuny słyszymy, że zagrożeniem jest Putin i Łukaszenka, to jakim cudem wy podpisujecie porozumienia polityczne z partiami, które z nimi współpracują?" - pytał poseł.

Andrzej Grzyb (PSL) protestował przeciw słowom premiera Mateusza Morawieckiego, który zarzucił opozycji w Sejmie, że odgrywa ona rolę oklaskiwaną w Mińsku i Moskwie. "Nie odgrywam takiej roli. Nie zgadzam się z taką oceną i przeciwko niej protestuję. To nie jest zachęta do dialogu i rozmowy, a byliśmy gotowi do takiej rozmowy" - oświadczył poseł.

Adam Szłapka (KO) zwrócił uwagę, że nie została zwołana Rada Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie stanu wyjątkowego a ten temat nie został podjęty w pracy odpowiednich sejmowych komisji.

Według Jakuba Kuleszy (Konfederacja) rozwiązania wprowadzone przez rząd na granicy polsko-białoruskiej nie są wystarczające. Jak ocenił, budowany przez wojsko i Straż Graniczną płot jest zbyt prosty do pokonania. Dodał, że na granicy powinno powstać ogrodzenie takie, jak na granicy węgiersko-serbskiej.

Michał Gramatyka (Polska 2050) pytał o podstawy wprowadzenia stanu wyjątkowego: czy została wypełniona konstytucyjna przesłanka ostateczności oraz czemu nie zdecydowano się skorzystać z istniejącego już w polskim prawie przepisu, na podstawie którego można zakazać przebywania osobom postronnym w strefie nadgranicznej.

Posłowie podkreślili także konieczność zadbania o potrzeby osób i przedsiębiorstw pokrzywdzonych przez wprowadzenie stanu wyjątkowego. "Tysiące osób oraz firm rodzinnych z dnia na dzień całkowicie zostało pozbawionych dochodów" - zauważył Robert Tyszkiewicz (KO). Ocenił, że pokrzywdzonym należy wypłacić odszkodowania o wartości co najmniej 80 proc. utraconych dochodów.

Sejm w poniedziałek wieczorem nie uchylił rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią. Wniosek w tej sprawie złożył klub Lewicy. Za uchyleniem rozporządzenia głosowało 168 posłów, przeciw było 247 posłów, a 20 wstrzymało się od głosu.