Na granicy polsko-białoruskiej mamy do czynienia z atakiem hybrydowym; nasz sąsiad ze wschodu próbuje zdestabilizować sytuację polityczną; to Białoruś według prawa międzynarodowego ponosi odpowiedzialność za migrantów - powiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki.

Morawiecki o sytuacji na granicy z Białorusią: to atak hybrydowy, próba destabilizacji sytuacji politycznej (opis)
Mamy do czynienia z atakiem hybrydowym na granicy polsko-białoruskiej; Białoruś próbuje zdestabilizować sytuację polityczną, a według prawa międzynarodowego, ponosi odpowiedzialność za imigrantów - powiedział we wtorek w Kuźnicy (Podlaskie) premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu na drogowym przejściu granicznym z Białorusią w Kuźnicy spotkał się z funkcjonariuszami SG, żołnierzami i policjantami. Potem wizytował odcinek tzw. zielonej granicy Polski z Białorusią.

"Tutaj, na granicy polsko-białoruskiej, mamy do czynienia z atakiem hybrydowym. To jest ten rodzaj ataku, kiedy w sposób systematyczny i zorganizowany nasz sąsiad ze Wschodu próbuje zdestabilizować sytuację polityczną. Ta próba polega na tym, że przyciągani są imigranci, głównie z Iraku. Ci imigranci transportowani są na granicę białorusko-polską, od strony Białorusi" - powiedział Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej kończącej jego wizytę w Kuźnicy.

Mówił, że napływ nielegalnych imigrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów na granicy polsko-białoruskiej, to zorganizowana akcja ze strony władz Białorusi. Przypomniał, że podjęta została przez rząd decyzja o budowie specjalnego ogrodzenia o wysokości 2,5 metra, najszybciej na tym odcinku, gdzie jest największa presja imigracyjna. "Wyposażamy wojsko, Straż Graniczną w dodatkowe środki wyposażenia technicznego, elektronicznego, najlepsze dostępne na świecie" - mówił premier.

Zapewnił, że rząd nie pozwoli, by na terytorium Polski dostawały się fale nielegalnych imigrantów. Mówił, że te osoby dostały za pośrednictwem białoruskich biur turystycznych wizy na Białoruś i według prawa międzynarodowego mają prawo przebywać na terytorium tego kraju. "W Mińsku znajduje się biuro Wysokiego Komisarza ds. Uchodźstwa ONZ. Jeśli ktoś chce po stronie białoruskiej aplikować o status uchodźcy, proszę to zrobić w Mińsku" - mówił Morawiecki.

W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie), na granicy po stronie białoruskiej, od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze, jest tam też policja. Według ostatnich informacji podawanych przez SG, grupa koczujących liczy 24 osoby.

Premier mówił, że są one na terytorium Białorusi i - w świetle prawa międzynarodowego - w tej sytuacji to Białoruś ponosi za nich odpowiedzialność. "Wcześniej, od czerwca, reżim Łukaszenki prowadził takie systematyczne działania przede wszystkim przeciwko Litwie, a także Łotwie. Litwa wprowadziła stan wyjątkowy wzdłuż swojej granicy, po to, żeby opanować to zjawisko, nasilającej się imigracji, która jest stymulowana i prowokowana przez stronę białoruską" - podkreślił szef polskiego rządu.

Premier przekonywał, że działania Białorusi są "w pełni świadome". Mówił, że obywatele Iraku przylatują na Białoruś, a potem są transportowani na granicę z Polską. "Tutaj są wypychani, zmuszani przez funkcjonariuszy białoruskich do przechodzenia przez granicę białorusko-polską" - mówił w Kuźnicy Morawiecki.

Jak dodał, Polska stawia temu "zdecydowaną tamę" i robi to "bardzo skutecznie". Premier zapewnił, że jest w stałym kontakcie z przedstawicielami UE oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Przypomniał, że o tym jak powstrzymać "próbę destabilizacji wschodniej granicy" Polski, ale też państw nadbałtyckich, rozmawiał w minioną sobotę z szefami rządów: Litwy, Łotwy i Estonii.

Morawiecki zwracał uwagę, że nasza granica z Białorusią jest jednocześnie granicą UE. "Dlatego mamy pełne poparcie Komisji Europejskiej i podziękowania za działania, które ograniczają nielegalną migrację na teren RP" - oświadczył premier.

"Musimy się liczyć z różnego rodzaju prowokacjami. Nie damy się sprowokować, nie damy się sprowokować nawet naszym wewnętrznym krytykom, którzy zachowują się w sposób absolutnie niegodny" - zapewniał. Premier zaznaczył, że "to właśnie niestety po stronie opozycji, i to osób, które są dla opozycji swego rodzaju ikonami, padły słowa absolutnie niegodne, słowa okropne, słowa pełne wściekłości w kierunku funkcjonariuszy". Nie wymienił jednak nikogo konkretnego.

Dziękował SG i wojsku za ochronę granicy. "Drodzy funkcjonariusze Straży Granicznej, drodzy żołnierze. Wykonujecie podstawowy obowiązek ochrony polskich granic, obrony polskiego terytorium. Polacy, Polska, są wam za to wdzięczni. Nigdy tego nie zapomnimy" - zapewnił szef rządu.

Dodał, że rząd wspiera wszystkie działania, które prowadzą do stabilności na polskiej granicy. Zaapelował też do polityków opozycji o "jedność, solidarność i odpowiedzialność". "Ten kryzys międzynarodowy wywołany przez Łukaszenkę ma zdestabilizować Unię Europejską. Nie destabilizujcie sytuacji politycznej, sytuacji w UE" - zwrócił się do opozycji.