Dymisja Jarosława Gowina wzmacnia pozycję Zbigniewa Ziobry. Bez niego PiS nie ma większości – mówi dr hab. Ewa Marciniak politolożka, wykładowczyni na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego

Czy dymisja Jarosława Gowina oznacza koniec większościowego rządu Zjednoczonej Prawicy?
Zdecydują o tym liczby. A te kluczowe z tej układanki to 4, 9 i 11. Pierwsza z nich to osoby z pewnością wierne Gowinowi, które zostaną z nim jako parlamentarzyści. W optymistycznym dla niego wariancie będzie to 9 bądź 11 osób. Jeśli faktycznie Porozumienie wyjdzie ze Zjednoczonej Prawicy w całości, oznacza to rząd mniejszościowy. Jak pokazała historia, taka formuła może nie przeszkadzać w trwaniu do końca kadencji, ale znacznie zawęża pole manewru i w efekcie utrudnia reelekcję.
Skoro PiS zdecydował się na taki krok to może policzył już szable dające mu większość?
Tak, podejrzewam, że przed wykonaniem takiego kroku PiS wykonał już własne kalkulacje zysków i strat, które musiały okazać się korzystne politycznie. Wszystko jednak zależy od tego, jakie oferty PiS może zaproponować parlamentarzystom Porozumienia, by pozostali w klubie. Kilku z nich dostało istotne propozycje – Marcinowi Ociepie oferowano np. objęcie stanowiska ministra konstytucyjnego. W sytuacji gdy ma się władzę, łatwo demonstrować lojalność względem lidera. Trudniej, gdy pojawia się wizja utraty synekur. Wówczas ważniejszy może okazać się nie interes ugrupowania, do którego się należy, lecz własny. Dziś każdy poseł Porozumienia musi sobie odpowiedzieć na pytanie, który z Jarosławów zapewnia im lepszą przyszłość polityczną. Nie bez znaczenia jest fakt, że posłowie Porozumienia to stosunkowo młodzi politycy – dla takich wizja awansu w ramach rządu może okazać się szczególnie atrakcyjna. Przykład posła Lecha Kołakowskiego, który po powrocie do PiS otrzymał posadę w Banku Gospodarstwa Krajowego, pokazuje, że wszystko jest możliwe w zależności od propozycji. Wówczas spory ideowe nie przeszkadzają już tak mocno. Myślę, że PiS rozwiąże teraz worek takich pomysłów.
Adam Bielan próbował przekonać posłów skupionych wokół Jarosława Gowina do wypowiedzenia mu posłuszeństwa. To się nie udało.
Tak, ale temperatura sporu była jednak dużo niższa. W ostatnim czasie widać było, że małżeństwo z rozsądku jest nie do utrzymania. Jarosław Gowin krytykował kolejne działania własnego rządu i coraz bardziej stawało się jasne, że pozostaje w obozie rządzącym jedynie formalnie.
To rozstanie na stałe? Jarosław Gowin już raz wychodził z rządu.
To prawda, ale tym razem wydaje się, że cierpliwość się skończyła i samo rozstanie przebiega też w innej atmosferze. Kwestionowanie Polskiego Ładu, który ma być sztandarowym projektem PiS i Mateusza Morawieckiego okazało się nie do przyjęcia i przelało czarę goryczy. Takim działaniem Gowin podważał autorytet premiera i lidera PiS. Uznano to więc za niedopuszczalne.
Co dymisja zmieni w relacjach wewnątrz obozu władzy?
Na pewno wzmacnia pozycję Zbigniewa Ziobry. Gdyby teraz opuścił Zjednoczoną Prawicę, to PiS na pewno nie zdołałby uformować większości. To sprawia, że minister sprawiedliwości może teraz formułować rozmaite żądania.
Jakie mogą być scenariusze dalszej kariery Jarosława Gowina?
Nieuchronne będą rozmowy z przedstawicielami opozycji. Pierwszym kandydatem będzie zapewne Władysław Kosiniak-Kamysz, który sam wychodził już z inicjatywą wspólnych przedsięwzięć, a ma również aspirację tworzenia własnego bloku chadeckiego. Swój interes porozumienia się z byłym wicepremierem może mieć też Szymon Hołownia, który traci obecnie w sondażach i musi wymyślić nowy pomysł przykuwający uwagę opinii publicznej. Oba ugrupowania chcą kreować się na partie nowoczesnego konserwatyzmu. Niewykluczone, że trzy podmioty PSL, Polska 2050 i Porozumienie będą próbowały wystąpić ze wspólną ofertą opozycyjną nie tylko względem PiS, ale też Platformy Obywatelskiej.
ikona lupy />
dr hab. Ewa Marciniak, politolożka, wykładowczyni na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego / Materiały prasowe