Tylko kilkanaście procent nastolatków z problemami psychicznymi korzysta z leczenia w ramach NFZ – wynika z badań sfinansowanych przez resort zdrowia. Pomocy wymaga prawie 100 (93,6) na 1 tys. dzieci w wieku 7–17 lat, zaś w publicznym systemie leczy się zaledwie 16. Z czego to wynika? Na pewno z ograniczonego dostępu do specjalistów, ale też z braku świadomości problemu. Bariery nadal są w głowach – kryzys psychiczny oznacza często stygmatyzację, wstydzą się dzieci, wstydzą się ich rodzice, a mały pacjent nie może sam pójść do psychologa.
Luka między potrzebami a dostępnością do pomocy jest bardzo duża – wynika z raportu Instytutu Psychiatrii i Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. Najbardziej poszkodowane są dzieci w wieku szkolnym i te najmłodsze, ze wsi. Z danych wynika, że NFZ nie widzi większości zaburzeń młodych osób. Powodów jest kilka, w tym brak dostępu do lekarzy, miejsce zamieszkania, ale i nastawienie społeczne.
Z badania przeprowadzonego w grupie ponad 10 tys. osób w ramach Narodowego Programu Zdrowia wynika, że kilkanaście procent dzieci ma zaburzenia psychiczne, większość jednak nie otrzymuje pomocy, a społeczeństwo nadal nie akceptuje osób, które borykają się z problemami tego rodzaju. Autorzy przebadali dzieci, nastolatków, osoby w wieku produkcyjnym i najstarsze. Potem zderzyli te dane z tym, co jest w statystykach NFZ.
Pozostało
82%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama