Opozycja cieszy się z wygranej nie tylko w stolicy Podkarpacia, lecz także w kilku innych miejscowościach. PiS za bardzo nie ma się czym chwalić, ale zamiast rozliczeń zwiera szeregi przed sejmowym starciem

Przeanalizowaliśmy wyniki niedzielnych elekcji w regionach. W dziewięciu z 20 przedterminowych wyborów wójta, burmistrza lub prezydenta miasta konieczna będzie dogrywka za dwa tygodnie. W pozostałych 11 przypadkach urobek kandydatów mniej lub bardziej związanych z PiS jest skromny.
Na korzyść PiS można zaliczyć wynik wyborów na burmistrza Dobrzan (woj. zachodniopomorskie), choć partia rządząca musi się podzielić sukcesem z ludowcami, bo Pawła Filipa popierały oba ugrupowania.
Poza tym trudno mówić o zdobyczach PiS. Partia rządząca została pokonana w Rzeszowie. Prezydentem tego miasta już w I turze został kandydat opozycji Konrad Fijołek, który zdobył 56,51 proc., wyprzedzając kandydatkę PiS Ewę Leniart (23,62 proc.). Istotne były też wybory w mazowieckim Drobinie. Kandydat PSL Krzysztof Wielec wygrał różnicą ośmiu głosów z kandydatem PiS Grzegorzem Szykulskim. Kolejna zdobycz PSL to gmina Warlubie w woj. kujawsko-pomorskim, gdzie wójtem został Eugeniusz Kłopotek, były poseł tej formacji.
Nie był dla PiS udany pojedynek w Boguszowie-Gorcach (woj. dolnośląskie), w którym związany z PiS Krzysztof Kumorek, pełniący do tej pory funkcję burmistrza, przegrał z Sylwią Dąbrowską. W większości przypadków, gdzie do rozstrzygnięć wyborczych doszło, wygrali kandydaci lokalni lub ci ze wsparciem opozycji.
Pytanie, na ile ten bilans może zmienić dogrywka. Przykładowo w małopolskich Ciężkowicach wybór burmistrza dokona się w II turze, ale wynik kandydata Michała Koralika, popieranego przez PiS, to 36,6 proc.; jego główny rywal Stanisław Kuropatwa uzyskał 42,14 proc. Jak zwraca uwagę socjolog prof. Jarosław Flis, w wyborach sejmowych w 2019 r. PiS uzyskał w Ciężkowicach 67,75 proc., PSL miał 17 proc., KO ‒ 6 proc. ‒ A teraz mamy wyrównaną walkę między kandydatem PiS i jego rywalem z PSL ‒ mówi.
Dla opozycji niedzielne wybory to powiew optymizmu. ‒ Łączenie się opozycji daje wartość dodaną, ale musi być naprawdę dobry kandydat, co pokazują przykłady i z Rzeszowa, i Boguszowa-Gorców ‒ podkreśla senator Bogdan Zdrojewski. Również PiS wyciąga wnioski. ‒ W Rzeszowie kandydaci kojarzeni ze Zjednoczoną Prawicą łącznie uzyskali wyższy wynik niż nasz kandydat w 2018 r., ale te wybory pokazały także, że przymiotnik „zjednoczona” powinien być traktowany poważnie ‒ mówi Radosław Fogiel z PiS.
PiS nie ugrał zbyt wiele na możliwości wprowadzania do urzędów „pełniących obowiązki” burmistrzów. W Boleszkowicach w Zachodniopomorskiem Krzysztof Prętnicki (PiS), pełniący do tej pory obowiązki wójta, nie wszedł do II tury, w której będą się pojedynkować Marek Czypar i Waldemar Pacewicz, mający za sobą raczej sympatię wyborców opozycji. Nie pomogło, że w czasie, gdy Prętnicki kierował gminą, której budżet wynosi 18 mln zł, udało mu się pozyskać 2 mln zł dotacji. Lepiej dla PiS wygląda sytuacja w Bogatyni, w której przed II turą wspierany przez PiS Wojciech Dobrołowicz prowadzi. ‒ Te wybory są wypadkową lokalnych układów. Część z nich PiS sobie odpuścił, co jest pewnie efektem słabych kadr lokalnie. Ale przez kumulację ponad 130 wyborów w kraju oraz wybory w Rzeszowie ich warstwa symboliczna urosła. W tej sytuacji brak wyraźnego sukcesu PiS utrudnia partii wyjście ze swoją opowieścią – ocenia prof. Jarosław Flis.
W obozie PiS słychać pomrukiwanie, że przegrana np. w Rzeszowie to cena za podziały w obozie. ‒ W tej sytuacji scenariusz o wcześniejszych wyborach parlamentarnych należy włożyć do szuflady ‒ twierdzi polityk Zjednoczonej Prawicy (ZP). Dziś, w trakcie wyboru nowego rzecznika praw obywatelskich, może dojść do kolejnego przesilenia w ekipie rządzącej. Kandydatury Lidii Staroń (kandydatki PiS) i Marcina Wiącka (kandydata opozycji) będą głosowane alfabetycznie, w związku z czym Staroń może uzyskać nominację Sejmu bez głosowania nad kandydaturą prof. Wiącka, o ile zdobędzie bezwzględną liczbę głosów. To będzie możliwe, jeśli klub PiS zagłosuje jednolicie. A z tym mogą być problemy. O ile ziobryści zapewniają, że zagłosują „tak jak PiS”, Jarosław Gowin sygnalizował wstrzymanie się od głosu, co w praktyce oznacza głosowanie przeciw Staroń.
‒ On walczy o życie i chce policzyć swoje szable. Zakładam, że nie poprze Lidii Staroń, by w korzystnym dla siebie scenariuszu udowodnić PiS, że bez niego klub nie ma większości ‒ ocenia rozmówca z ZP. Jeśli 10 posłów Gowina wstrzyma się, to los Staroń będzie przesądzony. PiS nie wystarczy raczej w tym przypadku zawarty wczoraj sojusz z Pawłem Kukizem (dotyczy poparcia dla Polskiego Ładu w zamian za wsparcie niektórych rozwiązań ważnych dla Kukiza), a głosy Konfederacji na rzecz Staroń wcale nie są pewne.