Opanowanie chaosu organizacyjnego, związanego ze szczepieniami, wyszczepienie w pierwszej kolejności ludzi chorych, zmiany w dystrybucji szczepionek - to niektóre postulaty pod adresem rządu przedstawione przez parlamentarzystów KO podczas środowych konferencji prasowych.

W środę w kilku miastach Polski posłowie Koalicji Obywatelskiej zorganizowali konferencje prasowe poświęcone szczepieniom i sytuacji pandemicznej.

"Jesteśmy liderem chaosu walki z pandemia w Europie i na świecie. W ciągu ostatniego tygodnia minister Michał Dworczyk czterokrotnie ogłaszał zmiany w harmonogramie szczepień. Co najgorsze - mały być pewne zasady: grupa 0 i pierwsza, kolejne roczniki - a tak naprawdę mamy jeden wielki chaos" - mówił poseł Dariusz Joński na konferencji przed szpitalem tymczasowym w Łodzi.

Jak dodał, KO zapytała w Ministerstwie Zdrowia i Agencji Rezerw Strategicznych, dlaczego do szpitali trafiają szczepionki z dwudniowym terminem ważności, co m.in. zdarzyło się w Krakowie, gdzie placówka otrzymała 1,9 tys. takich preparatów. Według Jońskiego, mimo iż wkrótce do kraju ma dotrzeć 322 tys. szczepionek Johnson&Johnson, rząd nadal nie ma harmonogramu ich rozprowadzania. Poseł domagał się kontroli prawidłowości akcji szczepień w Rzeszowie.

"Gdyby rząd nie miał nic do ukrycia to już w sobotę, gdy w Rzeszowie były szczepienia +nadmiarowe+ mielibyśmy informację, dlaczego tak jest, że w jednym mieście mogą się zaszczepić 20-30-latkowie bez skierowania, a w innych miastach w tym czasie w ogóle nie były prowadzone szczepienia. Pięć województw w okresie świąt w ogóle ich nie prowadziło. Czy to przypadek, że (szczepi się) w mieście, gdzie za miesiąc odbywają się wybory, gdzie pani wojewoda robiła konferencję z szefem centrum medycznego, które szczepi? Uważam, że to nie przypadek o trzeba to wyjaśnić" - podkreślił Joński.

Zdaniem Cezarego Grabarczyka, wszyscy widzieli, że nagle w Rzeszowie zwiększyła się liczba dostępnych szczepionek, które otrzymywali nie tylko seniorzy, ale także ludzie młodzi. "Jeśli rząd chce przekonać Polaków, że nie ma związku między zwiększoną liczbą szczepień w Rzeszowie, a planowanymi wyborami prezydenta tego miasta, niech to udowodni i zwiększy liczbę szczepień we wszystkich miastach" - podkreślił poseł.

Według senatora Artura Dunina m.in. w woj. łódzkim nadal nie zostały zaszczepione wszystkie osoby pracujące w ochronie zdrowia, domach pomocy społecznej czy chorzy onkologicznie. "To informacja ze strony rządowej - w Rzeszowie wyszczepienie wynosi powyżej 60 proc., a w Łodzi - około 26 proc. To najlepszy miernik, jak ta sytuacja obecnie wygląda" - dodał.

W Gdańsku posłanki Agnieszka Pomaska i Barbara Nowacka zwracały uwagę, że stanowisko Pomorskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego pozostaje nieobsadzone od ponad dwóch miesięcy.

"Nadal nie wiemy, czy w ogóle ruszyła procedura powołania nowego szefa regionalnego sanepidu. Dlatego składamy dzisiaj pismo do wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha z pytaniem o to, na jakim etapie jest ta procedura. Pytamy też, czy nie uważa, że ta sytuacja pogłębia chaos w służbie zdrowia na Pomorzu" - mówiła Pomaska.

Posłanki zaznaczyły, że wciąż nie powołano także Głównego Inspektora Sanitarnego. Od dymisji poprzedniego szefa GIS Jarosława Pinkasa minęło pół roku i od tego czasu nie został zorganizowany konkurs na jego następcę.

W ocenie posłanek, mamy też do czynienia z chaosem, jeśli chodzi o narodowy program szczepień. "Szczepi się ten, kto pierwszy lub ten, kto dorwie jakąś okazję. Nie ma żadnej logiki w systemie szczepień, a minister Dworczyk nie bierze za to żadnej odpowiedzialności. Dzisiaj jest ten moment, żeby zapytać rządzących kiedy to uporządkują. Domagamy się konkretnych działań" - zaznaczyła Pomaska.

Według Nowackiej "nie może być tak, że zdrowy czterdziestolatek lub zdrowy prokurator szczepi się wcześniej niż osoba chora na cukrzycę, mukowiscydozę". "Ten bałagan, który wprowadzili rządzący powoduje, że ludzie przestają ufać instytucjom państwa. Niestety, Polska w tragiczny sposób przegrywa z pandemią" - dodała.

Zdaniem posłanek dzisiaj nie ma problemu z dostępnością szczepionek przeciw COVID-19, tylko z organizacją programu szczepień. "Domagamy się od rządu odpowiedzialności. Niech rządzący zajmą się naprawieniem dziurawego systemu szczepień. Postulujemy, aby powołać regionalne centra szczepień, aby przyspieszyć tempo szczepień" - zaapelowały.

Pomaska uważa, że rząd wykorzystuje szczepienia do uprawiania polityki. "Szczepionki zostały zakupione za publiczne pieniądze, zostały wynegocjowane przez 27 krajów UE, należą się wszystkim Polakom i nie powinny być narzędziem politycznym. To rząd i minister Dworczyk jest odpowiedzialny za organizację szczepień. Tymczasem rządzący oskarżają opozycję, UE, lekarzy, media, ale nie widzą niczego złego w swoich działaniach" - dodała.

W Lublinie posłanka Marta Wcisło domagała się stworzenia w systemie sczepień listy osób w różnym wieku, które byłyby gotowe stawić się niezwłocznie w punkcie szczepień w sytuacji, gdy pozostawałyby tam niewykorzystane dawki szczepionki. "Domagamy się stworzenia listy dodatkowych osób tak, aby szczepionki się nie marnowały" – powiedziała Wcisło.

Jej zdaniem system dystrybucji szczepionek funkcjonuje niesprawiedliwie. "Wystosowałam interpelację do premiera, aby potraktował sprawiedliwie mieszkańców regionu, aby Lubelszczyzna dostała równie dużą ilość szczepionek, jak Rzeszów czy inne regiony" – mówiła Wcisło.

W interpelacji posłanka domaga się także odwołania w tym roku części ustnej egzaminu specjalizacyjnego dla lekarzy rezydentów. Jak oceniła, potwierdzaniem ich umiejętności jest zdanie pisemnej części egzaminu oraz ich wkład w walkę z epidemią COVID-19. "To lekarze, którzy sześć lat stoją przy łóżkach pacjentów" – zaznaczyła.

Według posła Michała Krawczyka należy zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia poprzez wygospodarowanie ich z Krajowego Planu Odbudowy oraz zysków NBP i wyznaczyć 100 szpitali w Polsce, w których nie będą leczeni chorzy na COVID-19, ale osoby, które mają inne schorzenia np. onkologiczne i potrzebują natychmiastowej pomocy.

"To się musi w Polsce wydarzyć natychmiast, ponieważ nadliczbowe zgony w Polsce są spowodowane w znaczniej mierze przez COVID, ale także przez to, że ludzie, którzy potrzebują pomocy (z powodu innych chorób) tej pomocy nie uzyskują" – powiedział na konferencji w Lublinie Krawczyk.

Jak dodał, obecnie w 14 szpitalach w woj. lubelskim nie ma wolnych miejsc dla chorych na COVID-19, a w 13 szpitalach brakuje łóżek z respiratorami. "To konkretne zaniedbania, których efekty mamy teraz, a przypomnę, że o trzeciej fali epidemii rząd, minister Niedzielski mówił jeszcze jesienią. Przez pół roku wydarzyło się bardzo niewiele, żeby zabezpieczyć nas przed powtórką tej zapaści ochrony zdrowia, która miała miejsce jesienią" – zauważył Krawczyk.

W Poznaniu Paulina Stochniałek z zarządu województwa wielkopolskiego podkreśliła, że sytuacja w regionie jest trudna. "Znajdujemy się w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu. W tym szpitalu jest 81 łóżek covidowych, z tego 73 zapełniły się w ciągu zaledwie kilku dni. Na osiem łóżek respiratorowych – siedem jest zajętych" - mówiła. Jak dodała, należy pamiętać, że pacjenci chorują nie tylko na Covid-19.

"Sytuacja zrobiła się dramatyczna od zeszłego tygodnia, kiedy wojewoda wielkopolski wystosował wezwania do pracy na terenie szpitala tymczasowego do naszych pielęgniarek i lekarzy. W ten sposób bardzo zaburzył pracę naszych szpitali oraz oddziałów covidowych. Jeżeli mamy tutaj 81 łóżek covidowych, a wezwania dostało 12 pielęgniarek, z czego osiem z nich było przeznaczonych na oddziały covidowe, szpital ma ogromny kłopot, żeby zapewnić leczenie pacjentów" – podkreśliła Stochniałek.

Zauważyła, że wezwani do pracy w szpitalu tymczasowym wciąż czekają na rozpatrzenie ich odwołań. "Musimy to pokrywać nadgodzinami, dodatkowymi dyżurami. To nie jest już kwestia pieniędzy, ale wytrzymałości ludzi. Nie da się pracować po siedem dni w tygodniu 24 godziny na dobę, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Wielkopolski" – zaznaczyła Stochniałek. Dodała, że problemem jest też kwestia pozyskania wsparcia na sprzęt medyczny do walki z pandemią.

"Szybsza i prostsza wcześniej ścieżka została wydłużona. Wcześniej wojewoda opiniował i wydawał decyzje o przekazaniu środków, teraz wojewoda zaledwie opiniuje, natomiast decyzje podejmuje ministerstwo zdrowia. U wojewody leżą teraz wnioski o tomografy, analizatory PCR i inny sprzęt do leczenia naszych pacjentów covidowych" – powiedziała.

Senator Adam Szejnfeld ocenił, że obecne władze nie radzą sobie z pandemią. "Przez ponad rok jej trwania państwo polskie, rząd PiS nie wypracował skutecznej metody na to, aby testować ludzi. A podnosimy to od początku pandemii: testować, testować, testować, izolować. To jest jedyny sposób na to, aby ograniczać liczbę zachorowań i zgonów. Rząd nie podjął żadnego rozwiązania, które szłoby w tym kierunku. Nie opracował też żadnej strategii - skutkiem tego skandal goni skandal" - stwierdził senator.