Najpierw był pakiet zmian zaproponowany przez resort sprawiedliwości uniemożliwiający przysposobienie dziecka przez osoby tej samej płci. Teraz mamy obywatelski projekt ustawy, której celem jest wypowiedzenie konwencji stambulskiej.

– To jest szeroka ofensywa, w którą wpisują się też zastąpienie in vitro naprotechnologią i zakaz aborcji. Polityczni fanatycy wspierani przez skrajne międzynarodowe organizacje traktują Polskę jak poletko doświadczalne. Sprawdzają, dokąd mogą się posunąć – ocenia Barbara Nowacka (KO).
Projekt, nad którym w tym tygodniu ma pochylić się Sejm, współautorstwa Ordo Iuris, przewiduje powołanie zespołu przy MSZ na trzyletnią kadencję, którego celem byłoby wypracowanie alternatywnego międzynarodowego dokumentu o prawach rodziny. Określałby prawa małżonków, rodziców, dzieci oraz środki służące walce z przemocą domową z uwzględnieniem rozdz. IV, V i VI konwencji. Tę stambulską mógłby wypowiedzieć prezydent.
– Nie negujemy całego dokumentu, ale te fragmenty, które są zideologizowane. Preambułę, która antagonizuje kobiety i mężczyzn, uznając, że przemoc wobec kobiet jest wyrazem historycznie nierównych relacji. To uznanie, że tradycja i religia są czynnikami sprzyjającymi przemocy. Sprzeciwiamy się edukacji o niestereotypowych rolach płci, bo to uderza w prawo rodziców do edukacji dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. A także kontroli sprawowanej przez GREVIO, ekspertów powołanych do monitorowania wdrażania konwencji. Organ ten w wydawanych przez siebie raportach rozwija ideologiczną warstwę konwencji, wskazując, że „negatywnym stereotypem”, który należy wykorzeniać, jest np. afirmacja w prowadzonej przez państwo polityce macierzyństwa – tłumaczy Karolina Pawłowska, dyrektor Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris. Uważa, że sposób walki z przemocą zawarty w konwencji (gender – based violence) będzie nieskuteczny, bo ignoruje te czynniki, które w rzeczywistości mają wpływ na występowanie zjawiska, jak alkoholizm, atomizacja życia społecznego. – Dlatego proponujemy alternatywny dokument. Już wiemy, że są kraje, jak Węgry, Słowacja, Bułgaria, nawet Czechy, które mogłyby wejść w koalicję z Polską.
Jakie są szanse projektu w Sejmie? Anna Milczanowska (PiS) w wypowiedzeniu konwencji widzi obronę suwerenności kraju. – Ratyfikowaniu konwencji przez Polskę w 2015 r. towarzyszył sprzeciw, także wśród rządzących PO-PSL, a klub PiS ją odrzucił. W wielu punktach jest sprzeczna z Konstytucją RP. Dał temu wyraz premier, kierując do TK wniosek o zbadanie jej zgodności z ustawą zasadniczą – mówi. Liczy na to, że projekt trafi do komisji ustawodawczej lub rodziny i tam będzie czas na dyskusję. – Bo to, co robi lewica, ideologizując walkę z przemocą, jest karygodne. Szczególnie w kontekście szkalowania Polski na arenie międzynarodowej i niedawnego uznania UE „strefą wolności dla osób LGBT”– dodaje, zapewniając, że w Polsce nie ma aktu prawnego, który ograniczałby wolności „tych ludzi”.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski (Solidarna Polska) wielokrotnie mówił o konwencji stambulskiej, wskazując m.in. na jej niezgodność z Konstytucją RP. – Uważamy, że należy ją wyeliminować z polskiego systemu prawnego natychmiast. Każda droga, która prowadzi ku temu, jest dobra – podkreśla.
Zdecydowane „nie” projektowi mówi KO. – Autorzy chcą się pozbyć mechanizmów kontroli europejskiej, by bez przeszkód wrócić do tego, co wydarzyło się już na początku 2017 r. Z ówczesnego Ministerstwa Rodziny wyszedł projekt ustawy antyprzemocowej, a w nim zapis, że przemocą jest powtarzające się bicie, a nie jednorazowy akt agresji – ocenia Barbara Nowacka.
Podobne głosy słychać na Lewicy. – Zjednoczona Prawica ma poważny problem z organizacją leczenia i pomocy w pandemii, ma problem z frakcją antyunijną, która prze do polexitu, odrzucenia unijnych planów odbudowy gospodarek – wylicza Anita Kucharska-Dziedzic. – Rozpętanie kolejnej wojny ideologicznej o tajemniczy gender jest metodą na przykrycie problemów PiS.
W podobnym tonie jest tu też oceniany pakiet zmian zaproponowany przez resort sprawiedliwości. Mówi o nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, wprowadzającej zakaz adopcji dziecka przez mężczyznę lub kobietę, którzy pozostają we wspólnym pożyciu z osobą tej samej płci. Zgodnie z projektem dobro dziecka jest zapewnione wtedy, gdy trafia ono do małżeństwa. Z kolei w kodeksie postępowania cywilnego wprowadza się przepis, który nakłada na osoby ubiegające się o adopcję obligatoryjne przyrzeczenie, że mówią przed sądem prawdę i tylko prawdę. Za złożenie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna.
– Nie ma wątpliwości, że pomysł jest niekonstytucyjny. Ludzie mają przyrzekać, że są heteroseksualni? To jest skazane na porażkę legislacyjną, a na pewno na przegraną przed europejskimi sądami – ironizuje Marcelina Zawisza (Lewica).
Nie zgadza się z tym minister Romanowski. – Mam nadzieję, że przygotowany przez Solidarną Polskę projekt szybko pojawi się w wykazie prac legislacyjnych rządu – mówi. I dodaje, że ma on na celu usunięcie z polskiego systemu istotnej luki prawnej polegającej na braku przepisu o niemożliwości przysposobienia dziecka przez osobę, która pozostaje we wspólnym pożyciu z osobą tej samej płci. Jego zdaniem w czasach rozchwiania aksjologicznego tego typu regulacje expressis verbis są potrzebne.