O stwierdzenie zgodności z konstytucją przepisów regulujących dostęp do informacji publicznej wniósł do Trybunału Konstytucyjnego Rzecznik Praw Obywatelskich - poinformowało biuro rzecznika. Tym samym RPO jest przeciwny wnioskowi I prezes Sądu Najwyższego w tej sprawie.

Chodzi o obszerny wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności niektórych przepisów o dostępie do informacji publicznej, który I prezes SN Małgorzata Manowska skierowała do TK w połowie lutego. W sześciu zarzutach kwestionuje ona m.in. przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej w zakresie, w jakim nie definiują konkretnie niektórych pojęć. Według I prezes SN przepisy te w nieuprawniony sposób poszerzają rozumienie podmiotów, które są zobowiązane do udostępnienia informacji publicznej.

Jak poinformowało biuro rzecznika, do postępowania w tej sprawie przed TK przyłączył się RPO Adam Bodnar. W swoim stanowisku wniósł o uznanie konstytucyjności zaskarżonych przepisów, a w części o umorzenie postępowania. Stanowisko rzecznika nie zostało uzasadnione. Jak wskazano uzasadnienie zostanie przesłane w późniejszym terminie.

Z kolei wniosek Manowskiej uzasadnił w rozmowie z PAP Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski. Jak mówił, ustawa o dostępie do informacji publicznej posługuje się w wielu miejscach bardzo ogólnymi pojęciami, którym w orzecznictwie nadano często nader szeroki zakres. "Dotyczy to zwłaszcza pojęć takich jak osoba mająca związek z pełnieniem funkcji publicznych. W praktyce oznacza to likwidację ochrony prywatności każdego pracownika urzędu publicznego, bowiem jego praca, nawet jeśli jest świadczona na bardzo mało znaczącym stanowisku, ma związek z pełnieniem funkcji publicznej przez inne osoby zatrudnione w danym urzędzie" - zauważył sędzia.

We wniosku prezes Manowska zakwestionowała m.in. zgodność z konstytucją przepisów, które zobowiązują do udostępnienia informacji publicznej "o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji" również w odniesieniu do informacji należących do sfery prywatności tych osób oraz do danych osobowych. Według I prezes SN normy mogą prowadzić do naruszenia zasady prywatności.

I prezes SN zwróciła też uwagę, że przepisy zobowiązujące do udostępnienia informacji publicznej nie regulują kwestii anonimizacji danych osobowych lub innych danych ze strefy prywatności. W ocenie Manowskiej przepisy te są niezgodne z konstytucją i europejską konwencją praw człowieka. We wniosku do TK wskazano też, że zaskarżone przepisy wymagają konkretyzacji, zapewniając w sposób ustawowy osobom pełniącym funkcje publiczne konstytucyjną ochronę prywatności.

Po informacji o złożeniu tego wniosku niektórzy politycy i eksperci krytycznie ocenili żądania prezes Manowskiej. Mirosław Wróblewski z biura RPO napisał na Twitterze: "16 lutego I Prezes #SN złożyła do #TK wniosek o uznanie niekonstytucyjności ustawy o dostępie do informacji publicznej K 1/21 w tak obszernym zakresie, że nie będę zaskoczony, że datę tę zapamiętamy jako koniec jawności władz publicznych". Do sprawy odniosła się też posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. "Pani Manowska 16 lutego złożyła wniosek do tzw. TK, który zmierza do ograniczenia dostępu do informacji publicznej. Obecna władza najbardziej nie lubi jak ktoś jej patrzy na ręce" - napisała na Twitterze posłanka.

Rzecznik SN, odnosząc się do zarzutów, mówił PAP, że "formułowane w przestrzeni publicznej przepowiednie o końcu dostępu do informacji publicznej są bardziej emocjonalne niż racjonalne". Precyzował, że we wniosku chodzi o doprecyzowanie zakresu pojęć, którymi posługuje się ustawa tak, aby w odpowiedni sposób wyważone zostały zakresy ochrony takich konstytucyjnie chronionych wartości jak prywatność obywateli, którzy nie pełnią funkcji publicznych oraz jawność życia publicznego.