Posłanki Lewicy zaapelowały w czwartek do wszystkich posłów o poparcie wniosku o rozpoczęcie prac nad projektem tzw. ustawy ratunkowej depenalizującej pomoc przy aborcji. To głosowanie będzie też egzaminem dla PO, czy jej stanowisko ws. aborcji nie było tylko "PR i wizerunkiem" - mówiły.

Zgodnie z harmonogramem obrad Sejm, w czwartek wieczorem posłowie mają głosować m.in. nad wnioskiem o włączenie pod obrady pierwszego czytania projektu noweli Kodeksu karnego. Chodzi o projekt tzw. ustawy ratunkowej przygotowany przez Lewicę, który depenalizuje pomoc przy aborcji. Obecnie grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności.

Na konferencji w Sejmie posłanki Lewicy zaapelował do wszystkim posłów o poparcie wniosku o rozpoczęcie debaty nad ich projektem. Posłanki trzymały kartki z napisem: "Ustawa ratunkowa teraz".

Wiceszefowa klubu Lewicy Magdalena Biejat mówiła, że wyrok TK ws. aborcji wprowadził "bestialskie prawo". "Ani posłowie PiS czy Konfederacji, którzy składali podpisy pod wnioskiem do TK, ani tym bardziej sędziowie nie przemyśleli najwyraźniej tej decyzji i nie mieli pojęcia, jakie skutki ta decyzja wywoła, a one są dramatyczne" - mówiła Biejat.

Zaznaczyła, że w tej chwili co prawda prawo nie karze kobiet za przerywanie ciąży, ale Kodeks karny przewiduje kary za pomoc i nakłanianie do aborcji. "I te kary dotykają najbliższe osoby kobiet w ciąży i dotykają lekarzy" - przypomniała Biejat.

Zgodnie z art. 152. Kk, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.

Biejat przekonywała, że wyrok TK w połączeniu z obecnymi zapisami Kodeksu karnego spowodował, że "dbanie o zdrowie i życie kobiet jest poważnie utrudnione, o ile w ogóle w niektórych przypadkach staje się niemożliwe".

Wyjaśniła, że "ustawa ratunkowa" Lewicy znosi karę pozbawienia wolności za pomoc przy przerywaniu ciąży. "Ustawa ratunkowa to nie tylko pomoc i ratunek dla kobiet, to również, a może nawet przede wszystkim wsparcie dla lekarzy i lekarek, które chcą wspierać i pomagać kobietom oraz chronić ich zdrowie i życie" - mówiła Biejat.

Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zwróciła uwagę, że wieczorne głosowanie w Sejmie będzie dotyczyło jedynie włączenia do porządku obrad Sejmu projektu "ustawy ratunkowej".

"To jest głosowania nad tym, czy wyciągnąć z sejmowej zamrażarki ustawę, która może uratować życie, zdrowie i bezpieczeństwo kobiet i lekarzy. To głosowanie nie będzie dotyczyło liberalizacji prawa aborcyjnego, to głosowanie będzie dotyczyło wyłącznie tego, czy pozwolić na debatę nad ważnym dla kobiet i lekarzy projektem ustawy" - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.

Zwróciła się "ze szczerą i serdeczną prośbą" do posłanek i posłów Zjednoczonej Prawicy, żeby na taką debatę pozwolili i poprali wniosek o rozszerzenie porządku obrad.

"Ale zwracam się także do przede wszystkim posłanek, ale i posłów Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej, która nie tak dawno zadeklarowała, że wykonuje krok w kierunku praw kobiet - dziś pierwszy test, pierwszy egzamin, czy nie był to krok w próżnię, czy ten krok to nie były tylko puste słowa, PR i wizerunek" - mówiła Dziemianowicz-Bąk.

Zarząd Krajowy PO przyjął w ubiegłą środę stanowisko partii w kwestii aborcji. Zostało ono ujęte w "Pakiecie Praw Kobiet", na który - jak mówili politycy PO - składają się propozycje dotyczące bezpieczeństwa kobiet (edukacja seksualna, refundacja antykoncepcji, w tym awaryjnej, zapłodnienia in vitro i badań prenatalnych oraz pomoc dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami) oraz "Nowa umowa społeczna", która zakłada legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży po konsultacjach pacjentki z lekarzem i psychologiem.

Przepisy antyaborcyjne w Polsce zostały zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października ub. roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, określana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. Przepis ten utracił moc wraz z publikacją orzeczenia TK 27 stycznia.