Pierwszą, oficjalną wigilię dla działaczy PiS zorganizował prezes partii Jarosław Kaczyński. Drugie spotkanie odbyło się z inicjatywy byłego premiera Mateusza Morawieckiego i było skierowane do jego politycznego zaplecza. Trzecia wigilia została zorganizowana przez byłego wicepremiera Jacka Sasina. A na niej miało się znaleźć koło trzydziestu trzech osób. Ta zorganizowana przez Mateusza Morawieckiego liczyła 65 osób. - Jedno jest pewne, obaj politycy postanowili się policzyć przed świętami, bo konflikt w PiS sięga zenitu – mówi jeden z polityków.
Trzy wigilie w PiS
Organizowanie własnych wigilii nabrało tak dużego znaczenia w partii, że prezes PiS miał być zaniepokojony spotkaniem parlamentarzystów z byłym premierem. – Mateusz uspokajał go podczas rozmowy telefonicznej, że jego wigilia zacznie się po tej prezesa – mówi nasz informator. I twierdzi, że wigilia partyjna Jacka Sasina została zorganizowana podstępem. – Jacek Sasin zaprosił parlamentarzystów na spotkanie zespołu programowego i na miejscu dowiedzieli się, że to wigilia. Zorganizował tam otwarty atak na Mateusza. Pluł na niego za nieposłuszeństwo wobec Jarosława Kaczyńskiego. Mówił, że prezes dzwonił do Morawieckiego, a on nie odbierał, że spiskuje o tym jak rozbić partię – mówi nasz informator. Jego zdaniem frakcja tak zwanych maślarzy chce doprowadzić do wypchnięcia Mateusza Morawieckiego z PiS-u. – Oni chcą, że partia była dla nich funduszem emerytalnym. Nieważne czy będziemy znowu rządzić, ważne, żeby mieli miejsce na listach – twierdzi nasz rozmówca. I dorzuca: - Mateusz nie będzie wychodził z partii i zakładał innego ugrupowania. On chce zostać prezesem PiS. – Ta mocna deklaracja ze strony polityka z otoczenia byłego premiera pokazuje tylko, że zaczęło się przesilenie w partii, którego Jarosław Kaczyński na ten moment nie zamierza zakończyć. – Prezes umie zarządzać tylko przez konflikt. Nie ma u niego systemu motywacji. Dlatego partii trudno teraz wyjść z sondażowego klinczu – kwituje ważny polityk PiS.