Choć kraje Grupy Wyszehradzkiej (V4) nigdy nie miały wspólnego stanowiska wobec Rosji, to nie stoi to na przeszkodzie współpracy w ramach Grupy - mówią eksperci. Wskazują jednocześnie, że żadne z państw V4 nie było za zniesieniem sankcji wobec Rosji.

W piątek kanclerz Niemiec Angela Merkel przybędzie do Warszawy na rozmowy z premier Beatą Szydło oraz szefami rządów wszystkich państw Grupy Wyszehradzkiej. Wizyta jest związana z trwającymi przygotowaniami do wrześniowego, nieformalnego spotkania Rady Europejskiej w Bratysławie dotyczącego przyszłości UE.

Daniel Bartha, dyrektor węgierskiego think-tanku Centre for Euro-Atlantic Integration and Democracy (CEID), podkreśla, że choć kraje Grupy Wyszehradzkiej mają różne stanowiska co do relacji z Rosją, to od początku wpierały sankcje wobec Rosji i żadne z nich samodzielnie nie będzie zwolennikiem ich zniesienia.

"Oczywiście, jeśli pojawi się taka inicjatywa, mogłyby ją wesprzeć, ale samodzielnie nie zainicjują takiego kroku. Z drugiej strony Polska musi zrozumieć, że zależność energetyczna Słowacji i Węgier od Rosji jest znacząco wyższa i to daje tym krajom mniej przestrzeni do rozmów. Myślę, ze węgierskie relacje z Rosją mogą być silne tylko pod względem ekonomicznym, ale jako strategiczny czy polityczny sojusznik, Rosja nie jest opcją dla Węgier. Jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, Węgry z pewnością wesprą Polskę. Już wsparły kraje tzw. wschodniej flanki NATO, popierając rozmieszczenie wojsk na Litwie i wzmocnienie tej flanki" - powiedział.

Zadaniem Vita Dostala z czeskiego think tanku Association for International Affairs (AMO), Grupa Wyszehradzka nigdy nie miała silnego wspólnego stanowiska wobec Rosji. "Jeśli prześledzimy w przeszłości problem relacji UE-Rosja, cofniemy się do 2008 roku, do wojny rosyjsko-gruzińskiej, zauważymy, że w tamtych czasach były zupełnie inne głosy w Grupie Wyszehradzkiej. Z jednej strony Polska i Czechy, bardzo krytycznie nastawione do Rosji, z drugiej strony Węgry i Słowacja, nastawione krytycznie do Gruzji. Podobną sytuację obserwowaliśmy w przypadku kryzysu ukraińskiego" - ocenił.

"Grupa Wyszehradzka nigdy nie wypracowała wspólnego stanowiska względem Rosji, choć nie uważam, że jest to dla niej problem" - powiedział Dostal.

Podkreślił, że Grupa Wyszehradzka działa przede wszystkim w tych obszarach, w których ma wspólne stanowisko i stara się nie poruszać tych kwestii, które nie są wspólne. "Musimy także spojrzeć na inne kraje. Niemcy też nie mają takiego samego stanowiska wobec Rosji jak Francja, ale to nie niweczy francusko-niemieckiej współpracy. Finlandia ma inne stanowisko wobec Rosji, niż Szwecja, ale to też nie stoi na przeszkodzie nordyckiej współpracy. Nie uważam więc, że to duży problem. Trzeba podkreślić też fakt, że to nie kraje Grupy Wyszehradzkiej chciały złamać europejski konsensus w sprawie sankcji nałożonych na Rosję. To Włochy chciały politycznej debaty na temat zasadności sankcji pod koniec zeszłego roku. Nie chciały tego Węgry, ani Słowacja, w których politycy wypowiadali się krytycznie, jeśli chodzi o zniesienie sankcji w swoich krajach" - powiedział.

Na nieformalnym szczycie UE 16 września unijni przywódcy mają rozmawiać o przyszłości i koniecznych reformach Wspólnoty. W rozmowach nie weźmie udziału Wielka Brytania. Własną propozycję dotyczącą reformy Unii Europejskiej chce przedstawić Grupa Wyszehradzka - tak ustalili szefowie rządów krajów V4 na lipcowym szczycie w Warszawie.

Grupę Wyszehradzką poza Polską tworzą Czechy, Węgry i Słowacja. To najważniejsze ugrupowanie współpracy regionalnej w Europie Środkowej. Współpraca w ramach V4 nie ma charakteru instytucjonalnego i opiera się na konsultacjach w ramach cyklicznych spotkań na różnych szczeblach politycznych, w tym głównie prezydentów, premierów i ministrów spraw zagranicznych. 1 lipca Polska objęła roczne przewodnictwo V4.