Setki ludzi pożegnały w piątek w Kijowie zabitego dwa dni wcześniej w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego, pochodzącego z Białorusi dziennikarza Pawła Szeremeta. Władze Ukrainy chcą, by śledczy jak najszybciej wyjaśnili przyczyny jego śmierci.

Ceremonia pożegnania Szeremeta, który zostanie pochowany w sobotę w rodzinnym Mińsku, odbyła się w Ukraińskim Domu, w centrum stolicy. Uczestniczył w niej m.in. prezydent Petro Poroszenko. Wieniec przed trumną dziennikarza złożyli przedstawiciele ambasady Polski.

Wyprowadzaną z Ukraińskiego Domu trumnę dziennikarza żegnano oklaskami, okrzykami „Żywie Biełaruś!” oraz „Bohaterowie nie umierają!”.

Prokurator Generalny Jurij Łucenko oświadczył, że według dotychczasowych ustaleń dokonanych na podstawie zapisów wideo, zabójca nie działał samodzielnie.

„Była to grupa ludzi; jej część widoczna jest na materiałach wideo. Teraz oczekujemy na ekspertyzę materiału wybuchowego i prowadzimy działania śledcze wobec osób, które znajdowały się w miejscu jego podłożenia” – powiedział dziennikarzom w Użhorodzie.

Ukraiński portal internetowy „Obozriewatiel” (Obserwator) opublikował tymczasem nagrania, które miałyby wskazywać, że ładunek pod autem, którym poruszał się Szeremet, podłożyła kobieta. Bardzo niewyraźne, powiększone zapisy z kamer przemysłowych, pokazują dwie osoby, które znajdują się w pobliżu samochodu; na nagraniach widoczne są jedynie rozmyte sylwetki domniemanych sprawców zabójstwa, drobnej kobiety i mężczyzny z nadwagą.

Szeremet zginął w środę rano, gdy w samochodzie, którym jechał w centrum Kijowa, eksplodował ładunek wybuchowy. Ten pochodzący z Białorusi dziennikarz od pięciu lat mieszkał na Ukrainie, gdzie pisał teksty dla gazety internetowej „Ukrainska Prawda” oraz był prezenterem w radiostacji „Wiesti”.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko uznał, że celem zabójstwa dziennikarza była destabilizacja sytuacji na Ukrainie, gdzie trwa konflikt z prorosyjskimi separatystami w Donbasie.

Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich - w przysłanym PAP oświadczeniu - domaga się odnalezienia i ukarania sprawców zabójstwa. "Wierzymy - czytamy w oświadczeniu - że śledztwo, które ma być prowadzone z zaangażowaniem zagranicznych specjalistów, przyniesie szybko konkretne rezultaty. Musimy być solidarni. Niestety bowiem coraz więcej jest śmiertelnych ofiar wśród naszych kolegów. Giną nie tylko korespondenci wojenni, ale i ci, którzy podejmują najtrudniejsze tematy uczciwie dochodząc do prawdy".