W ciągu trzech lat pontyfikatu papież Franciszek wydał dwie encykliki: „Lumen fidei” (Światło wiary) i „Laudato si’ ”( Pochwalony bądź). Obie uznano za przełomowe; pierwszą papież napisał na "cztery ręce” z Benedyktem XVI, a druga podjęła nowy temat - ekologii.

Encyklika „Światło wiary” ogłoszona 5 lipca 2013 roku, a więc w rekordowo krótkim czasie, niespełna cztery miesiące po wyborze Franciszka, ma niezwykły charakter.

Po raz pierwszy w dziejach ukazał się dokument nauczania Kościoła napisany przez papieża i jego emerytowanego poprzednika. Tekst ten stanowi odzwierciedlenie i podsumowanie wydarzeń roku w Kościele, który przeszedł do historii z powodu rezygnacji Benedykta XVI z urzędu i przyznania mu niemającego precedensu statusu emerytowanego papieża.

Papież Ratzinger nie zdążył przed ustąpieniem zamknąć pracy nad encykliką na temat wiary. Dokończył ją Franciszek, który jeszcze przed publikacją sam przyznał, że napisał ją „na cztery ręce” ze swym poprzednikiem.

Watykaniści zaraz po ogłoszeniu tekstu, sygnowanego tylko przez Franciszka, nie mieli wątpliwości, że jest też on popisem wielkiej erudycji Josepha Ratzingera. Do tej nadzwyczajnej sytuacji Franciszek odniósł się w tekście encykliki, wyjaśniając, że Benedykt XVI "prawie skończył pracę" nad pierwszym szkicem.

„Jestem mu za to głęboko wdzięczny i w duchu Chrystusowego braterstwa przejmuję jego cenne dzieło, dodając do tekstu kilka przemyśleń" - napisał.

W tekście mowa jest o tym, że światło wiary jest dobrem wspólnym; "nie oświeca tylko wnętrza Kościoła i nie służy jedynie budowaniu wiecznego miasta w zaświatach".

„Wiara nie jest sprawą prywatną, indywidualistycznym pojęciem, subiektywną opinią, lecz rodzi się ze słuchania” - wskazał papież.

Przyznał, że kiedy mówi się o świetle wiary, można spotkać się z zastrzeżeniem ze strony współczesnych ludzi. Jak dodał, „w nowożytnej epoce uznano, że takie światło mogło wystarczyć starożytnym społeczeństwom, ale nie jest potrzebne w nowych czasach, kiedy człowiek stał się dojrzały, szczyci się swoim rozumem, pragnie w nowy sposób badać przyszłość”.

„W tym sensie wiara jawiła się jako światło iluzoryczne, przeszkadzające człowiekowi w odważnym zdobywaniu wiedzy” - zauważył.

Franciszek przypomniał, że wiarę zaczęto kojarzyć z ciemnością i pojmowano ją jako ucieczkę spowodowaną przez brak światła, "pod wpływem ślepego uczucia". W rezultacie człowiek zrezygnował z poszukiwania wielkiego światła, by zadowolić się małymi światełkami, które oświecają krótką chwilę, ale są niezdolne do „otwarcia drogi”. Ostrzegł, że gdy brakuje światła wiary, "wszystko staje się niejasne, nie można odróżnić dobra od zła, drogi prowadzącej do celu od drogi, na której błądzimy bez kierunku".

Dlatego - zdaniem papieża - wiara jest światłem, które na nowo trzeba odkryć, również jako źródło dobroci. Światłu wiary przeciwstawił niebezpieczeństwa bałwochwalstwa, gdy "zamiast wierzyć w Boga człowiek woli czcić bożka". Bożek ten - ocenił - "jest pretekstem do tego, by postawić samych siebie w centrum rzeczywistości, adorując dzieło własnych rąk".

Franciszek zwrócił też uwagę na panujący obecnie - jego zdaniem - "kryzys prawdy", wyrażający się w tendencji do przyjmowania za jedyną prawdę tę związaną z techniką. Zgodnie z takim myśleniem - przypomniał - "prawdziwe jest to, co człowiek potrafi zbudować i zmierzyć dzięki swojej wiedzy" i co czyni życie wygodniejszym i łatwiejszym.

Z podejrzliwością natomiast - stwierdził - patrzy się na "wielką prawdę", czyli tę wyjaśniającą całość życia indywidualnego i społecznego.

Franciszek zapytał: „Czy nie taka właśnie była prawda lansowana przez wielkie systemy totalitarne ubiegłego wieku, prawda narzucająca własną globalną koncepcję, by zatrzeć konkretną historię pojedynczego człowieka?”.

Człowiek – napisał papież – potrzebuje poznania i prawdy, bo bez nich nie ma oparcia, nie idzie naprzód. „Wiara bez prawdy nie zbawia, nie daje pewności naszym krokom. Pozostaje piękną baśnią, projekcją naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulegać iluzji” - podkreślił. Papież wskazał, że wierzący nie może być arogancki, bo „prawda daje mu pokorę”.

"Chrześcijanie w swym ubóstwie sieją tak urodzajne ziarno, że staje się ono wielkim drzewem, zdolnym napełnić świat owocami” – napisał. Wyraził przekonanie, że wiara ukazując miłość Boga Stwórcy skłania do większego szanowania natury i „uczy znajdowania sprawiedliwych form rządów".

Słowa te stanowiły swoistą zapowiedź opublikowanej 18 czerwca zeszłego roku encykliki "Laudato si'"(Pochwalony bądź). Uznano ją za najgoręcej komentowany papieski dokument od czasów Soboru Watykańskiego II.

To pierwsza w dziejach Kościoła encyklika na temat ekologii. Kwestia ta jest w niej ściśle związana ze sprawą sprawiedliwości społecznej. Tekst wywołał poruszenie na całym świecie, także w środowiskach gospodarczych i politycznych, także dlatego, że ukazał się na pół roku przed szczytem klimatycznym w Paryżu. Jego celem - podkreślali komentatorzy - było wstrząśnięcie sumieniami wszystkich. I to - jak się zauważa - Franciszkowi się udało.

W encyklice napisał: Ziemia, nasza siostra, "protestuje z powodu zła, jakie jej wyrządzamy nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr".

W obszernym dokumencie poświęconym – jak wyjaśnił - "trosce o wspólny dom" papież zaapelował o "ekologiczne nawrócenie".

Tytuł encykliki to słowa z kantyku świętego Franciszka z Asyżu. Papież wskazał, że za jego przykładem "konieczne jest połączenie troski o środowisko ze szczerą miłością do człowieka i z ciągłym zaangażowaniem wobec problemów społeczeństwa".

Franciszek zauważył: dorastaliśmy myśląc, że jesteśmy "właścicielami i rządcami" Ziemi uprawnionymi do jej ograbienia. Teraz zaś - dodał uciskana i zdewastowana Ziemia "jęczy i wzdycha", a z nią jęczą wszyscy "porzuceni tego świata".

"Nigdy nie traktowaliśmy tak źle i nie okaleczyliśmy tak naszego wspólnego domu, jak miało to miejsce w ciągu ostatnich dwóch stuleci" - ocenił. Przestrzegł przed "postawami władcy", wyzyskującego zasoby naturalne, "niezdolnego do postawienia ograniczeń swoim doraźnym interesom". Wyraził opinię, że cała ludzkość powinna zjednoczyć się w dążeniu do zrównoważonego i zintegrowanego rozwoju, gdyż "jest jeszcze zdolna do współpracy w budowaniu naszego wspólnego domu".

Franciszek zaapelował o dialog dotyczący sposobu budowy planety. Jak zaznaczył, choć globalny ruch ekologiczny rozbudził świadomość, to niestety - przyznał - "wiele wysiłków na rzecz znalezienia konkretnych rozwiązań kryzysu zostało zmarnowanych". Tymczasem - jego zdaniem - potrzeba nowej powszechnej solidarności, wstrzemięźliwości i pokory.

Papież skonstatował: Nasz dom, Ziemia, staje się coraz "bardziej ogromnym składem nieczystości". Klimat nazwał zaś "dobrem wspólnym" i przypomniał zjawisko jego ocieplenia oraz stały wzrost poziomu morza. "Trudno go nie powiązać ze wzrostem ekstremalnych zjawisk pogodowych" - stwierdził. Właśnie z powodu tych zjawisk ludzkość - zaznaczył - musi uświadomić sobie konieczność zmiany stylu życia, produkcji i konsumpcji.

Obecny stan rzeczy - przypomniał - to rezultat wysokiego stężenia gazów cieplarnianych, emitowanych głównie z powodu działalności człowieka. Następnie Franciszek zwrócił uwagę na to, że "zwiększa to szczególnie wzorzec rozwoju opartego na intensywnym wykorzystaniu paliw kopalnych, stanowiący centrum światowego systemu energetycznego".

Wskazał: "Wiemy, że technologia oparta na spalaniu silnie zanieczyszczających paliw kopalnych, zwłaszcza węgla, ale także ropy naftowej, a w mniejszym stopniu gazu, powinna być stopniowo zastąpiona". Wśród priorytetów wskazał doprowadzenie do drastycznej redukcji emisji dwutlenku węgla i innych gazów zanieczyszczających, poprzez "zastępowanie na przykład paliw kopalnych i rozwijanie odnawialnych źródeł energii".

Ten fragment wywołał szeroką dyskusję, a nawet głosy niezadowolenia, zwłaszcza w krajach, których gospodarka oparta jest w dużej mierze na wydobyciu węgla.

"Jednak we wspólnocie międzynarodowej nie osiągnięto odpowiednich porozumień na temat odpowiedzialności tych, którzy muszą ponosić wyższe koszty transformacji energetycznej" – dodał zarazem papież. Potępił próby "maskowania problemów lub ukrywania objawów" przy jednoczesnym dążeniu jedynie do ograniczenia negatywnych skutków zmian klimatycznych. A wiele symptomów wskazuje - ostrzegł - że skutki te mogą być coraz gorsze.

"Ziemia, na której żyjemy, staje się mniej bogata i piękna, jest coraz bardziej szara, podczas gdy rozwój technologii i ofert konsumpcji nieustannie w sposób nieograniczony posuwa się naprzód" - podkreślił papież.

Papieski dokument głosi, że szerzy się globalna niesprawiedliwość, a problemy najsłabszych mieszkańców planety są często postrzegane jako "zwykły negatywny efekt uboczny".

Mowa jest o "długu ekologicznym" między północą a południem, związanym z brakiem równowagi handlowej i nieproporcjonalnym wykorzystywaniem zasobów naturalnych.

Franciszek odnotował, że zadłużenie zagraniczne krajów ubogich stało się narzędziem kontroli nad nimi. Ostrzegł, że "wobec wyczerpywania się niektórych zasobów dojdzie do stworzenia korzystnego scenariusza dla nowych wojen".

Papież napisał również, że "tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej za absolutne i nienaruszalne i podkreślała społeczną funkcję wszelkiej formy własności prywatnej". Dobrem publicznym - dodał Franciszek - jest środowisko, a "ten, kto posiada jego część, ma ją jedynie po to, aby zarządzać nią dla dobra wszystkich".

Encyklika mówi o pułapkach i zagrożeniach ze strony osiągnieć technologii, ale i o tym, że nowoczesna myśl jest zdolna do tworzenia piękna. "Czy można zaprzeczyć pięknu samolotu lub niektórych drapaczy chmur?" - zapytał papież.

Dużo miejsca poświęcił kwestii roślinnych i zwierzęcych organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO), przyznając, że trudno wydać osąd na ich temat.

"Pomimo że nie mamy ostatecznych dowodów na temat szkód, jakie mogłyby spowodować u ludzi zboża transgeniczne, a w niektórych regionach ich użycie spowodowało rozwój gospodarczy, który przyczynił się do rozwiązania istniejących problemów, to istnieją poważne trudności, których nie można umniejszać" - napisał.

W dokumencie zabrzmiał mocny apel o przekształcenie modelu globalnego rozwoju, o refleksję nad sensem gospodarki i jej celami.

Franciszek jest przekonany, że "nie można już z pogardą i ironią traktować prognoz katastroficznych". Ostrzegł, że może dojść do tego, że następnym pokoleniom zostawimy "zbyt wiele gruzów, pustyń i śmieci".

Nigdy wcześniej głowa Kościoła nie nadała kwestii ochrony środowiska tak wysokiego priorytetu - podkreślano po publikacji „Laudato si’”.

Na razie nie wiadomo, czy Franciszek, pochłonięty wydarzeniami Roku Miłosierdzia i licznymi podróżami zagranicznymi, pracuje nad następną encykliką.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)