Największym problemem rynku pracy na Pomorzu jest brak specjalistów np. w budownictwie, gastronomii, sektorze IT; tymczasem w Gdańsku średnio co czwarty bezrobotny ma wyższe wykształcenie.
W czwartek w Gdańsku podczas konferencji "Kurs na HR, czyli spotkanie nauki i biznesu" na temat perspektyw pomorskiego rynku pracy (zorganizowanej przez Grupę Progres) Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku, Roland Budnik powiedział, że jest dużo wolnych miejsc pracy w każdej branży m.in.: w budownictwie, przemyśle morskim, kończąc na nowoczesnych centrach usług wspólnych.
"Wiele firm poszukuje pracowników, nawet bez wyższego wykształcenia, ale rzeczywiście ze znajomością języków obcych, niestety nie ma ludzi ze znajomością niemieckiego, szwedzkiego, z angielskim łatwiej, ale też mamy problem, żeby znaleźć kandydatów bezrobotnych" - wyjaśnił.
„Firmy narzekają, że nie ma pracowników, nie ma robotników wykwalifikowanych, nie ma specjalistów, informatyków, programistów, ekonomistów, opiekunek, za chwilę nie będzie lekarzy i pielęgniarek, skąd ich wziąć” – dodał. Podał, że "w tych najprostszych zawodach zatrudnia się cudzoziemców".
Zapewnił, że w Gdańsku są pieniądze na aktywizację zawodową. „To nie jest kwestia pieniędzy, ale kwestia braku ludzi, którzy są najcenniejszym ogniwem w każdej firmie; jest niż demograficzny, jest emigracja – wielu młodych, zdolnych ludzi wyjechało i pracuje za granicą" - tłumaczył.
Podał, że w Gdańsku średnio co czwarty bezrobotny ma wyższe wykształcenie.
Krzysztof Iwański z firmy Flex w Tczewie zatrudniającej ok. 4,5 tys. osób (poprzednia nazwa: Flextronics) przekonuje, że "szkoła zawodowa to nie jest samo zło i po tym nie ma pracy, jest się kimś gorszym, wręcz przeciwnie". "Przychodzą do nas ludzie po studiach, po których nie ma pracy, często zaczynają pracę za 1,8 - do 2 tys. zł, podczas gdy 19-latek po technikum elektronicznym lub mechanicznym zaczyna pracę od 3 tys. zł" - dodał. "To nie dyplom polonistyki, filologii lub filozofii daje szansę na dobre pieniądze tylko umiejętności techniczne poszukiwane na rynku" - dodał.
Wojciech Prejs z firmy Flex powiedział, że od wielu lat boryka się z brakiem wykwalifikowanych pracowników. Podał, że na dziś od razu mogłaby zatrudnić ok. stu osób, techników, inżynierów.
„W ostatnich dwóch latach zauważamy, że nawet te najprostsze stanowiska produkcyjne, montażowe również bardzo trudno jest obsadzić" - dodał. Przyznał, że rynek pracy zmienił się na rynek pracownika, ludzie są mniej chętni do podjęcia pracy.
"Polacy mają coraz lepszą sytuację ekonomiczną i wielu młodych ludzi, absolwentów szkół średnich na rozmowach kwalifikacyjnych mówi wprost, że nie opłaca im się podejmować pracy za minimalne wynagrodzenie, bo podobne kieszonkowe otrzymują od rodziców" - argumentował.
„Podobnie jak w krajach o wyższym poziomie socjalnym ludzie kalkulują, czy im się opłaca podjąć pracę, co nigdy nie jest dobre, jeśli ktoś ma wybór między świadczeniami otrzymywanymi od państwa, a tym czy podjąć pracę, czy nie” – podkreślił.
Dyrektor Zespołu Szkół Łączności im. Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, Jadwiga Piechowiak zwróciła uwagę, że przełom XIX i XX wieku był najgorszym okresem dla szkolnictwa zawodowego. Powiedziała, że w jej szkole pomógł powrót do starych, dobrych praktyk czyli nawiązanie współpracy z pracodawcami. "Sami wystąpiliśmy z propozycją do firmy produkującej systemy alarmowe; była nam potrzebna nowoczesna pracownia, szkolenie dla kadry oraz program nauczania zajęć praktycznych i innowacyjnych" - tłumaczyła.
W minionych 11 latach szkoła nawiązała współpracę m.in. z firmami: Intel, Lotos, Telkom Telmor, Radmor, Sprint, Vectra. „Za każdym razem mamy wsparcie merytoryczne, szkolenie nauczycieli, dodatkowe zajęcia dla uczniów, udział pracowników firm w realizacji procesu dydaktycznego” – tłumaczyła.
„Uważaliśmy, że udział tych firm w procesie dydaktycznym szkoły podniesie jakość kształcenia, a poza tym zadowolimy rynek pracy dając absolwentów, którzy mają wiedzę i umiejętności, jakich pracodawcy oczekują” – tłumaczyła.
Zaznaczyła, że szkoła nigdy nie miała problemów z naborem chętnych do nauki. W tym roku szkoła do siedmiu dotychczasowych klas pierwszych dodała kolejne dwie klasy pierwsze. Wszystkie klasy pierwsze są pod patronatem konkretnych firm, a program nauczania każdej klasy został zbudowany we współpracy z firmami.
Była prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Teresa Kamińska zauważyła podczas dyskusji, że trudności na rynku pracy wynikają też ze skoku technologicznego polskiej gospodarki, która, jak określiła, „podskoczyła o kilka półek”. Uważa, że dla wielu, zwłaszcza zagranicznych inwestorów ważne są nie tylko umiejętności pracownika, ale też kultura pracy.
Wojewódzki Urząd Pracy w Gdańsku podał, że w końcu kwietnia br. liczba bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy województwa pomorskiego spadła do 75 199 tys. osób, co oznacza, że w stosunku do poprzedniego miesiąca liczba bezrobotnych zarejestrowanych zmniejszyła się o 4 122 osoby. Stopa bezrobocia w kwietniu 8,7 proc. i w porównaniu z marcem zmniejszyła się o 0,4 pkt. proc. W kwietniu zgłoszono 10 274 wolne miejsca pracy i aktywizacji zawodowej, o 269 więcej niż w marcu. (PAP)