Wolność, która jest w polskim DNA, pozwoli Polakom przetrwać złe czasy - podkreślił Kwaśniewski. Obaj byli prezydenci byli gośćmi na spotkania programowego KOD w Warszawie inaugurującego projekt "Przestrzeń wolności".
Lider KOD Mateusz Kijowski przedstawiając program "Przestrzeń wolności. Jakiej Polski chcemy?" podkreślił, że to projekt rozmowy, która jest podstawą porozumienia. "Jeśli nauczymy się ze sobą rozmawiać, to zwyciężymy wszelkie przeciwności i na pewno dojdziemy razem do celu. Chcielibyśmy nauczyć się słuchać, nauczyć się jak z wzajemnych różnic budować siłę, w drodze kompromisu, pojednania, łączenia różnych idei i pomysłów, a nie walki o to, kto postawi na swoim" - mówił do uczestników spotkania.
Zapowiedział, że rozpoczynając ten projekt KOD chce w ciągu dwóch lat dotrzeć do każdego Polaka, by wypowiedział się "jakiej Polski chce". "Jaką widzi wolność wokół siebie i nauczyć się razem z nami budować lepsze jutro w wolnym świecie" - mówił Kijowski.
Według Kwaśniewskiego tym, co pozwoli Polakom przetrwać złe czasy, jest "wolność, która jest w naszym, polskim DNA". "Czasami jest ona i przeszkodą, i problemem, ale ta wolność jest" - ocenił. Inną sprzyjająca przetrwaniu trudnych czasów cechą jest - wyliczał - polski indywidualizm; "to, że Polacy są zdolni do działania we własnym imieniu, na własny rachunek, podejmowania ryzyka".
"Polacy bez tego powietrza wolności, atmosfery wolności (...) po prostu nie poddadzą się żadnej doktrynie, żadnej politycznej sile" - dodał. To hasło KOD Wolność jest w nas jest absolutnie słuszne i ono również daje nam wiarę w to, że poradzimy sobie i z tym trudnym okresem, który obecnie przeżywamy" - powiedział.
W ocenie Kwaśniewskiego budowanie ponadpartyjnego porozumienia jest możliwe i jest konieczne - jest znakiem dobrej polityki. "Dobra polityka właśnie na tym polega - nie polega na tym, co usiłują nam dziś mówić rządzący, że konflikt jest olejem historii" - podkreślił Kwaśniewski.
Gratulował KOD sobotniego marszu w Warszawie. W jego opinii to nie tylko zgromadzenie wielu ludzi, ale "pozytywnej energii", co daje dużą nadzieję.
Bronisław Komorowski zaznaczył, że można wskazać wiele przykładów, gdy osiągaliśmy sukcesy w wyniku szerokiego porozumienia - m.in. przy wejściu do NATO, czy Unii Europejskiej. "Dzisiaj warto myśleć, czy jest możliwe porozumienie i w jakich kwestiach - obejmujące i opozycję i obóz rządzących" - mówił, zaznaczając jednak, że "póki co mamy do czynienia ze środowiskiem rządzącym, które nie deklaruje, nie szuka i nie potrzebuje - wręcz odwrotnie raczej niszczy - tkankę współpracy i jak najszerszego porozumienia".
"Szkoda, że tak jest - ale tak jest; trzeba być realistą" - dodał.
Zaznaczył, że są różnice wewnętrzne w samej opozycji i w partiach je tworzących i w samym KOD, ale zadaniem jest "znalezienie odpowiednich proporcji między uznaniem, że musi być świat różnic wewnętrznych i tym, że musi być mechanizm szukający tego, co nas nie różni, a co powinno łączyć".
Według niego możliwy i potrzebny jest bardzo szeroki konsensus, ale budowany na podstawie Konstytucji. Fundamentami takiego porozumienia musi być - według niego - mechanizm demokratyczny wynikający z zapisów konstytucyjnych, budowany na gruncie państwa prawnego, państwa szanującego obywateli w wymiarze praw obywatelskich i ludzkich, szanującego społeczną gospodarkę rynkową i integrację z Unią Europejską i Sojusz Północnoatlantycki.
"To musi oznaczać kształtowanie w nas samych zdolności i gotowości do tego, by uznać, że inni istnieją i mają takie same prawa. Trzeba powściągać w sobie wolę narzucania - nawet w imię bardzo pięknych i zakorzenionych w sercu idei, czy myśli - narzucania tego, co się samemu uważa, za rzecz najważniejszą" - powiedział. "Gdzieś musi na końcu istnieć zdolność do kompromisu, do porozumienia, do uznania, że nie we wszystkim trzeba być takim samym, że trzeba akceptować świat, ludzi o innych poglądach i uznać, że to jest bogactwo świata demokratycznego" - dodał Komorowski.
"Każdą niewiedzę, każdą niejasność, każdą ignorancję będą wykorzystywali ci, którzy chcą wykoślawić demokrację, którzy chcą wmówić, że ich prawo, stworzone na potrzeby konkretnego rozwiązania, konkretnych problemów, też będzie prawem natury demokratycznej - bo je uchwali Sejm" - przestrzegał, zachęcając do edukacji o demokracji.
W ocenie Komorowskiego przeciwstawić się temu można wolą poszukiwania "tego, co może nas łączyć, przy poszanowaniu wszystkich różnic" i naszą wiedzą, która może "uodpornić przeciw manipulacji, której jesteśmy poddawani jako społeczeństwo w sposób wyjątkowo bezwzględny".
Komorowski odniósł się też do sobotniej wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który - jak ocenił Komorowski - stworzył wrażenie, że różnie można rozumieć zapis konstytucji, iż Polska jest demokratycznym państwem prawnym.
"Stworzył wrażenie, że można różnie to interpretować. To jest przejaw kuglarstwa prawno-politycznego, które może być skuteczne, jeśli nie zostanie przeciwstawiony temu proces edukowania (...) co jest naprawdę w zapisie konstytucyjnym i jak się ma to do reguł świata demokratycznego, który konstytuuje Unia Europejska" - zaznaczył b. prezydent.
"W traktatach europejskich są zapisy, czym jest demokratyczne państwo prawa, a próba udowodnienia, że nie każde państwo prawne musi być państwem demokratycznym jest niebezpieczną machinacją" - ocenił Komorowski. "Za Bismarcka też były przepisy prawa, też był ordnung, ale tam nie było demokracji; w Trzeciej Rzeszy też był ordnung też były przepisy prawa - czy to może służyć, udowodnieniu tezy, że to jest obojętne, czy jest w konstytucji zapis mówiący wprost o demokratycznym państwie prawa?" - pytał.
"Nie mamy prawa liczyć, że będzie lepiej, niż to zapowiada pan prezes. Będzie gorzej" - ocenił Komorowski. "On zapowiada w sposób bardzo bezwzględny i nie ukrywa tego - powiedział wczoraj o państwie prawnym, bez tego dodatku demokratycznego. To będzie +ordnung+ - być może drugie cesarstwo, albo może trochę okres późniejszy w historii Niemiec" - przestrzegał.
Uczestnikom spotkania KOD powiedział, że po tak trudnej konstatacji - "źródło optymizmu jest w nas".
"Pamiętam takie chwile w czasach opozycji - wydawało się, że jest beznadziejnie, że nic nie mamy szansy zmienić. Kiedy między sobą rozmawialiśmy - wiecie chyba do końca życia przyjdzie nam kręcić ta korbą powielacza." - wspominał. "Pod koniec lat 70-tych, to było już znużenie - niech to się już skończy, niech nas zamkną, czy nie wiadomo co - bo już było męczące poczucie bezradności i braku nadziei na zmianę" - dodał.
"Ciach-mach, przyszła zmiana, przyszedł sierpień 80. roku i tak samo było w 89. Tak samo jest w polityce kraju demokratycznego - czasami nie wiadomo co powoduje, że przychodzi gwałtowna zmiana" - tłumaczył. "To naprawdę może być dobra zmiana - dobra dla Polski. I na to liczymy" - mówił na spotkaniu KOD.