Zdaniem Słupika pierwsze wypowiedzi polskich polityków po środowej decyzji KE nie pokazały, żeby któraś ze stron była gotowa wygasić spór wokół TK. Jak mówił, ten "retoryczny pojedynek" nie wskazuje, by mogło dojść w najbliższym czasie do rzeczywistego kompromisu między partiami obecnymi w parlamencie. "Poza zapewnieniami o woli dialogu brakuje konkretnych rozwiązań i niewiele się zmienia w tej materii" - ocenił.

Według eksperta można spodziewać się, że partia rządząca nadal będzie zapewniała, iż trwają intensywne prace nad rozwiązaniem kryzysu wokół TK i kontynuowany jest dialog z KE, co określił jako "grę na przeczekanie". "Narzędzia w tej sprawie są przede wszystkim w rękach tego, kto ma większość w parlamencie. Gdyby Jarosław Kaczyński miał taką wolę, to mógłby rozwiązać ten kryzys w ciągu tygodnia czy dwóch, ale ja tej woli na tę chwilę nie widzę" - stwierdził.

Politolog zastrzegł, że nie wiadomo jeszcze, jaka będzie oficjalna odpowiedź polskiego rządu na opinię KE. "Przypuszczam, że będzie poprawna i polubowna w treści, a na miejscu, w kraju, będzie trwał ciąg dalszy sporu, mimo deklaracji wypracowywania kompromisu" - mówił.

Słupik ocenił również, że opozycja eskaluje konflikt wokół TK. Jego zdaniem świadczą o tym choćby dzisiejsze słowa szefa PO Grzegorza Schetyny, który stwierdził, że do zakończenia sporu potrzebna jest "kapitulacja Jarosława Kaczyńskiego".

"Dla opozycji jest to wygodne, bo może na tym paliwie jechać jeszcze kilka miesięcy. Nie muszą się wysilać, recenzując działania i pomysły rządu, tylko skupią się na TK, relacjach Polski z UE i procedurze, którą wszczęła KE" - wyjaśnił.

Według niego nierealny jest scenariusz, że PiS zdecyduje się zawrzeć kompromis na warunkach opozycji, bo to - jak ocenił - mogłoby to zaszkodzić wizerunkowi tej partii w oczach własnego elektoratu. "Warto byłoby znaleźć jakiś punkt wspólny, bo ten spór jest szkodliwy dla wszystkich uczestników, a przede wszystkim dla Polski" - mówił.

Dodał, że decyzja KE, by wysłać do polskich władz opinię ws. praworządności, oznacza dalszy spadek wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej, zarówno w relacjach z UE jak z poszczególnymi krajami. Jego zdaniem na razie są to straty wizerunkowe i polityczne, ale - jak zastrzegł - w przyszłości mogą to być także realne straty finansowe. (PAP)