Premier Bułgarii Bojko Borysow przyjął we wtorek dymisję złożoną wcześniej tego dnia przez wicepremiera i ministra pracy Iwajło Kałfina. Decyzja Kałfina sprawiła, że koalicyjny rząd Borysowa stracił większość w 240-mandatowym parlamencie.

Kierownictwo lewicowej partii ABW, do której należy Kałfin, ogłosiło, że wycofuje swoje poparcie dla rządu oraz swoich przedstawicieli we władzy wykonawczej. Oprócz Kałfina ABW ma kilku wiceministrów i szefów administracji regionalnych.

Jako przyczynę tej decyzji ABW, utworzona przez byłego prezydenta Bułgarii Georgi Pyrwanowa (2002-2012), podała, że czuje się izolowana, gdyż nie została zaproszona do konsultacji w sprawie prezydenckiego weta wobec ordynacji wyborczej. Oprócz tego ugrupowanie poinformowało, że odrzuca politykę rządu w dziedzinie ochrony zdrowia oraz ma wiele zastrzeżeń do jego polityki energetycznej.

Premier Borysow przyjął dymisję Kałfina. Po wycofaniu poparcia dla rządu przez 11-osobowy klub poselski ABW i w wyniku sporów w Bloku Reformatorskim (RB), również należącym do czteropartyjnej koalicji, liczba głosów, na które może liczyć Borysow, spadła poniżej krytycznego minimum 121.

Koalicja mogłaby liczyć na 30 głosów partii tureckiej mniejszości DPS, która formalnie jest w opozycji, gdyby nie spór o nową ordynację wyborczą. Nowe przepisy ograniczają możliwość głosowania za granicą, co dotyka ponad 100-tysięczną rzeszę bułgarskich Turków z podwójnym obywatelstwem, mieszkających w Turcji.

Największa partia w koalicji, centroprawicowa GERB, zgodziła się ze stanowiskiem nacjonalistycznego Frontu Patriotycznego, że nie wolno dopuszczać do udziału w wyborach bułgarskich Turków, którzy nazywani są „piątą kolumną (tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa) Erdogana”.

Zdaniem obserwatorów decyzja ABW może być podyktowana niedzielną zmianą w kierownictwie lewicowej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) i oświadczeniami nowej przewodniczącej ugrupowania Kornelii Ninowej, że będzie dążyć do utworzenia szerokiej koalicji lewicy przed wyborami prezydenckimi na jesieni.

W ostatnich tygodniach w ostrych sporach o ordynację wyborczą nie brakowało opinii, że powołana z trudem, krucha koalicja rządowa rozpadnie się i na jesieni oprócz wyborów prezydenckich rozpisane zostaną również przedterminowe wybory parlamentarne. Po wtorkowej dymisji Kałfina nasilają się głosy, że jest to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Szef klubu poselskiego GERB Cwetan Cwetanow odrzucił te sugestie.

Data wyborów prezydenckich nie została jeszcze wyznaczona. Powinny się odbyć między drugą połową października a pierwszym tygodniem listopada.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)