Chodzi o projekt ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (angielskie re-use), nad którym od dwóch lat pracowało ministerstwo cyfryzacji. Nie trafił on do Sejmu w poprzedniej kadencji, mimo że implementuje dyrektywę 2013/37/UE, która powinna była zostać wdrożona do polskiego porządku prawnego do 18 lipca 2015 r.

"Omawiany projekt będzie stanowił istotny postęp w dostępie do informacji publicznej i jej ponownego wykorzystania. To szansa dla przedsiębiorców, którzy na ich podstawie chcą stworzyć nowe produkty i usługi. Będzie to też korzystne dla obywateli, ponieważ projekt standaryzuje zasady dostępu do informacji publicznej" - powiedział przedstawiciel wnioskodawców, poseł Jerzy Polaczek (PiS).

Jak dodał ustawa jest adresowana głównie do firm działających w sektorze kultury i sektorze kreatywnym. Zapowiedział, że klub PiS będzie głosował za jej przyjęciem.

Dorota Rutkowska (PO) przypomniała, że projekt został stworzony przez poprzedni rząd.

"Ze społecznego punktu widzenia, ustawa ma bardzo istotne znaczenie. Otwiera Polakom dostęp do wielu danych, których wykorzystanie ma przede wszystkim cel rynkowy i gospodarczy. Nowością jest też umożliwienie udostępniania takich danych muzeom i archiwom. Gwarantuje też poszanowanie praw własności intelektualnej" - zaznaczyła.

Zapowiadając poparcie projektu przez klub PO, Rutkowska przypomniała, że projekt tak na prawdę został strwożony przez poprzedni rząd. Chwaliła również sam pomysł rozdzielenia aktów prawnych regulujących dostęp do informacji publicznej, od kwestii jej ponownego wykorzystania.

Poparcie projektu zapowiedział też klub Kukiz'15. Bartosz Józwiak podkreślił, że projekt niesie ze sobą wiele pozytywnych skutków, m.in. łatwiejszy dostęp do dzieł polskiej kultury, umożliwienie dotarcia z nimi do odbiorców zagranicznych,

"Projekt zmniejsza też koszty związane z ponownym wykorzystaniem informacji publicznej, zwiększa możliwości powstawania nowych modeli biznesowych w oparciu o te informacje" - dodał Józwiak.

Mirosław Suchoń (Nowoczesna) porównał procedowany projekt do "ustawy Wilczka" z 1988 r.; jego zdaniem, skutki projektu będą równie długofalowe.

"Dziś wiemy, że tamta ustawa stworzyła podstawy naszego sukcesu gospodarczego. Podobnie, oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji, jest w przypadku tej ustawy. Dziś jeszcze nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego jak wielkie konsekwencje w naszym życiu i gospodarce przyniesie uchwalenie tego projektu. Wiemy natomiast, że jej potencjał jest ogromny" - mówił Suchoń.

Podkreślił, że zasoby będące w posiadaniu sektora publicznego to ogromna baza danych, która ma ogromny potencjał gospodarczy. Jak dodał, potencjał tego zbioru szacuje na 2 proc. PKB. "Dane te będą mogły być udostępnione obywatelom w postaci produktów, usług, aplikacji. Dzięki niej powinna powstać osobna gałąź gospodarki, w oparciu o dane państwowe" - zaznaczył poseł Nowoczesnej.

Zbigniew Sosnowski (PSL) zauważył, że podmioty publiczne produkują oraz przetwarzają ogromne ilości informacji i treści poczynając od danych statystycznych, gospodarczych, środowiskowych, poprzez materiały archiwalne i księgozbiory. "Ponowne wykorzystanie tych informacji może mieć znaczenie dla gospodarki i społeczeństwa. Przyczyni się to też do większej przejrzystości działania administracji publicznej" - zauważył.

Nowe przepisy są uzupełnieniem ustawy o dostępie do informacji publicznej. Mają ułatwić ponowne wykorzystanie zasobów bibliotek, muzeów i archiwów. Pozwolą np. przetwarzać - także dla celów komercyjnych - zdigitalizowane zdjęcia z I wojny światowej, obrazy Jana Matejki, skany archiwalnych dokumentów czy starych map.

Nowelizacja koncentruje się na wykorzystywaniu gospodarczej wartości informacji sektora publicznego, które mają służyć jako materiał surowy dla rozwoju nowych produktów i usług. Choć nie nakładają one na administrację publiczną obowiązku digitalizacji zasobów, a jedynie obowiązek udostępnienia w takiej formie, jaka istnieje w chwili realizacji wniosku, resort ma nadzieję, że zachęcą one instytucje do digitalizowania swoich zbiorów i ułatwią też uzyskiwanie funduszy ze środków unijnych na ten cel.

Nowe przepisy ułatwią też obywatelom dostęp do danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz Państwowego Instytutu Geologicznego. Do tej pory organizacje pozarządowe, niezależni badacze i przedsiębiorcy skarżyli się na ograniczenia i wysokie opłaty za udostępnianie danych meteorologicznych i hydrologicznych.

Dodatkowo, choć udostępnianie danych publicznych do ponownego wykorzystania ma być - co do zasady - bezpłatne, w myśl projektu muzea, archiwa i biblioteki będą miały możliwość pobierania wyższych opłat niż ograniczone do kosztów bezpośrednich (przewidziane dla pozostałych podmiotów zobowiązanych).

Udostępnianiu będą jednak podlegać tylko te informacje sektora publicznego, które nie są przedmiotem praw własności intelektualnej osób trzecich. Chodzi tu przede wszystkim o autorskie prawa majątkowe.

Według wyliczeń cytowanych w teście regulacyjnym do projektu, na poziomie unijnym szacuje się, że wartość rynku opartego o udostępnioną informację publiczną to 32 mld euro w 2010 r. (ok. 0,25 proc. PKB); cały wpływ na gospodarkę (uwzględniając pozytywny wpływ na produktywność w innych obszarach) to ok. 143 mld euro w 2008 r.

W kontekście polskim, jak napisano w teście regulacyjnym do projektu, "możliwość wykorzystania informacji sektora publicznego to szansa dla przedsiębiorców, którzy chcą na ich podstawie stworzyć nowe produkty i usługi". "Głównym beneficjentem będą firmy działające w sektorze kultury i kreatywnym. Jego wielkość w Polsce szacowana jest na ok. 4,8 proc. PKB, a liczba podmiotów na 173 tys. W ostatnich latach sektor sukcesywnie zwiększa swój udział w polskim PKB (z 4 proc. w 2009 r. do 4,8 proc. w 2013 r.)" - podkreślono.