W Warszawie odbył się protest w obronie Puszczy Białowieskiej zorganizowany przez partię Zieloni. Nie zgadzają się oni na planowaną przez Lasy Państwowe wycinkę 400 tysięcy chorych drzew, atakowanych przez kornika drukarza.

Przed Łazienkami Królewskim zgromadziło się kilkaset osób. Zapewniali, że puszcza sama da sobie radę, "Fakt, że ona jeszcze istnieje oznacza, że musiała sobie poradzić z wieloma problemami" - mówili protestujący. Twierdzą, że wycinka drzew jest podyktowana względami ekonomicznymi. "Kornik jest tylko pretekstem do wycinki. Chcą sprzedać drewno i mieć pieniądze na spełnianie obietnic PiS-u" - mówiła jedna z uczestniczek marszu.

W Warszawie odbyła się również kontrmanifestacja, której uczestnicy apelowali o usunięcie drzew zaatakowanych przez kornika. Spotkali się z ministrem środowiska. Jan Szyszko uspokajał, że na razie nie podjęto żadnych decyzji i nadal obowiązują różne formy ochrony puszczy. "Są dokumenty, które zgodnie z prawem mają realizować zadania w celu ochrony zasobów przyrodniczych tego regionu. Prowadzimy inwentaryzację zarówno dokumentów prawnych, jak również zasobów w terenie" - mówił minister i zapewniał, że będzie informował o postępie prac.

Spór zaczął się po tym, jak Lasy Państwowe poinformowały, że w Puszczy Białowieskiej jest ogromna inwazja kornika i jedynym sposobem na jej zatrzymanie jest wycinka 400 tysięcy drzew zaatakowanych przez owada. Założenia, które są w aneksie do planu urządzania lasu, nie dotarły jeszcze do ministra środowiska.