We Francji pierwszego września w większości publicznych przedszkoli i szkół różnego szczebla rozległ się pierwszy dzwonek. Drugiego września w ławkach zasiądą uczniowie niektórych prywatnych szkół gimnazjalnych i licealnych. Nowy rok szkolny stał się okazją do debaty na temat jadłospisu w stołówkach.

Francuski uczeń chodzi do szkoły w rytmie - sześć tygodni nauki - dwa tygodnie przerwy. Poza domem jest przeciętnie od ósmej rano do szesnastej lub siedemnastej, w przypadku starszych klas. Większość je obiad w stołówce, do której wkradła się polityka i religia. W jadłospisie laickiej szkoły figurują takie dania, które są do przyjęcia dla dzieci muzułmańskich i żydowskich. Nie ma w nich wieprzowiny lub do wyboru jest ryba. Z kolei w postny piątek z menu wymazane jest mięso.

Taka sytuacja drażni szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, która zapowiada, że po dojściu do władzy jej porządki dotrą także do szkolnej kuchni - będzie jedno menu - ogólnofrancuskie.

Tymczasem buddyści francuscy proponują wprowadzenie w stołówkach jadłospisu wegetariańskiego - ich zdaniem to najbardziej republikańskie i laickie rozwiązanie.