Uchwałą ws. relokacji migrantów chcemy dać mandat rządowi, aby postawił mocne weto na forum Unii Europejskiej - mówił w Polsat News rzecznik PiS Rafał Bochenek. W środę projektem uchwały ma zająć się sejmowa komisja spraw zagranicznych.

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego.

Bochenek w rozmowie w Polsat News był pytany o przygotowany przez PiS projekt uchwały ws. mechanizmu relokacji migrantów, którą ma się zająć w środę o godz. 15.30 sejmowa komisja spraw zagranicznych. "Takie uchwały były podejmowane już wcześniej w polskim parlamencie, chociażby w 2016 roku, i one dawały de facto mandat rządowi polskiemu do tego, żeby w tych sprawach rozmawiać na forum Unii Europejskiej" - podkreślił polityk PiS.

"To jest takie twarde zobowiązanie rządu, w którym kierunku należy pójść i wzmocnienie stanowiska polskiego rządu na arenie międzynarodowej" - mówił rzecznik PiS. "Chcemy dać mocny mandat polskiemu rządowi, aby postawił mocne weto na forum Rady Europejskiej" - oświadczył.

Politycy PiS napisali w przygotowanym przez siebie projekcie uchwały, że "Sejm RP wyraża stanowczy sprzeciw wobec próby wprowadzenia na poziomie UE mechanizmów przymusowej relokacji nielegalnych migrantów ekonomicznych na podstawie rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady ws. zarządzania azylem i migracją oraz ws. procedury azylowej w kształcie uzgodnionym przez Radę Unii Europejskiej w dniu 8 czerwca 2023 r., przy sprzeciwie Polski oraz Węgier".

"Nie zgadzamy się, aby państwo polskie ponosiło koszty społeczne i finansowe błędnych decyzji innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Polityka +otwartych drzwi+, którą forsowały w ramach Unii Europejskiej Niemcy, łamiąc traktaty, okazała się dużym błędem" - napisano w projekcie uchwały.

Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia. (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski

gb/ mrr/