„Przy budowie systemu obrony powietrznej braliśmy pod uwagę kryterium polityczne, w przypadku śmigłowców jesteśmy na etapie wybierania najlepszych dla polskiej armii” - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak.

„To nieprawda, że było tutaj cokolwiek skrojone pod jednego oferenta” - dodaje. Minister zaznacza, że firma oferująca śmigłowiec, który przeszedł do dalszych testów, również ma zakłady w Polsce. „Nie produkuje śmigłowców, ale jest obecna w branży lotniczej” - mówi gość RMF FM. „Oferenci zagraniczni, którzy mają fabryki w Polsce, nie złożyli ofert spełniających wymogi sił zbrojnych” - komentuje.

„Zakłady w Mielcu i Świdniku funkcjonują, mają zamówienia, zatrudniają ludzi. Nie powstały po to, żeby w przyszłości spełniać zamówienia polskiej armii” - ocenia Siemoniak. Zdaniem Siemoniaka odrzucone oferty można porównać do sytuacji: „Potrzebujemy samochód klasy poloneza, żeby używać bezpiecznych marek, a ktoś mówi: mamy świetnego malucha, kupcie go. My mówimy nie, dajcie poloneza, którego macie”.

Wybór śmigłowca ceną za poparcie Francji dla Donalda Tuska? „To jest absolutna bzdura. To dlaczego w takim razie zdecydowaliśmy się na system obrony powietrznej z USA? Jak to wytłumaczyć” - pyta szef MON. Według Tomasza Siemoniaka Polska nie ma systemu obrony powietrznej, zwłaszcza przeciwrakietowej na miarę XXI wieku. „Będzie to radykalny skok w bezpieczeństwie Polski” - zapowiada.

Źródło: RMF FM