Pomożemy Ukraińcom w osiągnięciu niezależności energetycznej i przeprowadzeniu reformy samorządowej. Pytanie, czy Kijów będzie potrafił to wsparcie wykorzystać
Trzy i pół roku po ostatniej wizycie szefa polskiego rządu w Kijowie i niemal rok po obaleniu Wiktora Janukowycza Ewa Kopacz złożyła wizytę na Ukrainie. Premier towarzyszyła bezprecedensowo liczna delegacja złożona z 68 osób, w tym ministrów finansów, edukacji, nauki, kultury i infrastruktury, szefów CBA i NIK, wiceszefa MSZ, przedstawicieli MON. Wkrótce ma też zostać powołany pełnomocnik ds. wspierania reform na Ukrainie. Jak przekonuje wiceminister dyplomacji Rafał Trzaskowski, Polska ma do zaoferowania doświadczenie w tej materii. Czyli to, co proponujemy Ukrainie od ponad dekady, a co do tej pory pozostawalo w sferze deklaracji.
Najwięcej konkretów przywiózł minister finansów Mateusz Szczurek. Warszawa zaoferowała Kijowowi 10-letni kredyt wart 100 mln euro, przeznaczony przede wszystkim na modernizację małych i średnich przedsiębiorstw. Ale także dla elektrociepłowni, by je dostosować do spalania węgla kategorii G, oferowanego przez Polskę. Dotychczas Ukraina korzystała z własnego węgla. Odcięcie części Zagłębia Donieckiego spowodowało jednak znaczny niedobór surowca, który władze próbowały pokryć importem z RPA. Południowoafrykański surowiec nie nadaje się jednak do użycia w ukraińskich siłowniach. Trudno się łudzić, że poddonieckie kopalnie wkrótce zostaną odbite; wczoraj Kijów podał, że granicę z Ukrainą przekroczyło kolejnych kilkuset rosyjskich żołnierzy. Te informacje trudno na razie zweryfikować.
To nie wszystkie nowości z branży energetycznej. Gaz-System podpisał wczoraj z ukraińskim Naftohazem umowę o budowie połączenia gazowego, dzięki któremu Kijów mógł kupować rocznie nawet 10 mld m sześc. surowca oferowanego przez działający już terminal LNG w Kłajpedzie i wciąż budowany gazoport w Świnoujściu. To sporo, bo roczne zapotrzebowanie Ukrainy na gaz oscyluje wokół 50 mld m sześc. Studium wykonalności interkonektora ma być gotowe w czerwcu.
– Od stanowiska naszych oddanych partnerów z Polski zależy wiele na szczeblu europejskim – komentował wczoraj szef ukraińskiego rządu Arsenij Jaceniuk. Jakby na potwierdzenie tych słów Grzegorz Schetyna na spotkaniu z innymi unijnymi szefami MSZ lobbował wczoraj przeciwko ograniczaniu sankcji wymierzonych w Rosję. Przedstawiciele polskiego rządu nieoficjalnie przyznają jednak, że perspektywy dla reaktywowanej właśnie współpracy międzyrządowej są tylko umiarkowanie optymistyczne. Kijów nie jest bowiem w stanie precyzyjnie określić swoich oczekiwań. Ma również problem z wprowadzaniem w życie reform, których oczekują Zachód i sami Ukraińcy. – Czas ma szczególne znaczenie, czas dotyczący wprowadzenia nowych reform – przekonywała wczoraj Ewa Kopacz. – Jesteśmy gotowi do głębokiej współpracy. Jedyne, czego oczekujemy, to określenia przez stronę ukraińską, czego ona właściwie chce – wyjaśnia jeden z polskich urzędników.
Taka kwestia powołania Narodowego Biura Antykorupcyjnego. – Możemy zaproponować nasze doświadczenia, od szkoleń agentów po doradztwo na każdym szczeblu. Od razu jednak przestrzegamy: warunkiem powodzenia przy tworzeniu struktury takiej jak CBA jest apolityczność tej służby. Pierwsza decyzja o rewanżu będzie oznaczała porażkę całej idei – wskazuje z kolei szef CBA Paweł Wojtunik. – Spodziewam się, że ukraińska agencja do walki z korupcją niebawem powstanie. Wówczas zaczniemy mówić o konkretach – zapewnia. Poza pomysłami powołania agendy do walki z łapownictwem gotowe są już też założenia do zmian w milicji czy ustawy samorządowej, która ma oddać więcej władzy regionom.
Przygotowania do tej ostatniej reformy należą do najbardziej zaawansowanych. – Wyznaczyliśmy sobie 20 celów tych zmian. Ukraińcy chcieliby mieć gotowe ustawy przed wyborami samorządowymi (które odbędą się zapewne jesienią – red.). Ostatecznie warunkiem ich przyjęcia jest jednak nowelizacja konstytucji – przyznaje poseł PO i były prezydent Warszawy Marcin Święcicki, który od dawna doradza Ukraińcom w tej kwestii. – Mamy tu wiele paradoksów. Podam jeden z nich: Ukraina powinna oszczędzać energię, bo jest zależna od rosyjskiego gazu, a jej gospodarka należy do najbardziej energochłonnych w Europie. W praktyce samorządy nie są zainteresowane wzrostem efektywności, bo jak zaczną oszczędzać, dostaną mniejszą dotację – komentuje Święcicki.