Premier, szef MSW i prezes NBP pod lupą prokuratury. Wszczęto bowiem śledztwo w sprawie podsłuchanej rozmowy Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza, który mógł działać z upoważnienia Donalda Tuska.

Poinformował o tym rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Jak wyjaśniał, śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień, które miało polegać na zawarciu nieformalnego porozumienia. Miało ono zakładać zgodę Belki na finansowanie deficytu budżetowego ze środków banku centralnego w zamian za odwołanie ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i zmniejszenie roli Rady Polityki Pieniężnej. Prokuratorzy sprawdzą, czy było takie porozumienie i czy pośredniczył w jego zawarciu szef MSW. Byłoby to naruszenie niezależności NBP.

Przemysław Nowak mówił też, że śledztwo jest prowadzone pod kątem nadużycia władzy, za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Rzecznik zastrzegł jednak, że toczy się ono "w sprawie", a nie przeciwko konkretnym osobom i znajduje się na wczesnym etapie. Na razie nie wiadomo, czy przesłuchiwany będzie premier, szef MSW i prezes NBP. W przyszłości zdecyduje o tym prokurator.

Śledztwo zostało wszczęte z zawiadomienia kilku osób - w tym prezesa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. W rozmowie z IAR mówił, że jest zadowolony z decyzji prokuratury i podkreślał, że podczas podsłuchanej rozmowy Belki z Sienkiewiczem naruszono między innymi Konstytucję. Chodziło w niej, według Ziobry, o zapewnienie zwycięstwa w wyborach parlamentarnych Platformie Obywatelskiej przez dodrukowanie pieniędzy bez pokrycia. To naruszenie apolityczności NBP i sprzeczne z zasadami demokracji - przekonywał prezes Solidarnej Polski.

Do rozmowy Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicz doszło w warszawskiej restauracji "Sowa i Przyjaciele". Została ona podsłuchana, a taśmy z nagraniami opublikował tygodnik "Wprost", co doprowadziło do kryzysu w rządzie. Donald Tusk nie zdecydował się odwołać Bartłomieja Sienkiewicza, a zgłoszony przez PiS wniosek o wotum nieufności wobec rządu PO-PSL został odrzucony przez Sejm. Do tej pory nie wiadomo kto stoi za podsłuchiwaniem polityków. Tę sprawę również bada prokuratura.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podsłuchanej rozmowy szefa NBP Marka Belki i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Poinformował o tym rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Zawiadomienie złożył między innymi prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Jak wyjaśniał w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Przemysław Nowak, śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień, które polegało na zawarciu nieformalnego porozumienia między szefami MSW i NBP. Miało ono zakładać zgodę Belki na finansowanie deficytu budżetowego ze środków banku centralnego w zamian za odwołanie ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i zmniejszenie roli Rady Polityki Pieniężnej.

Przemysław Nowak zastrzegł, że śledztwo jest prowadzone "w sprawie" i znajduje się na wczesnym etapie. Zostało wszczęte z zawiadomienia kilku osób fizycznych - w tym Zbigniewa Ziobry i Przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszarda Nowaka. Prokuratura sprawdza treść rozmowy Belka-Sienkiewicz, do której doszło w warszawskiej restauracji "Sowa i Przyjaciele". Została ona podsłuchana, a taśmy z nagraniami wyciekły do mediów i doprowadziły do kryzysu w rządzie. Donald Tusk nie zdecydował się jednak odwołać Bartłomieja Sienkiewicza, a zgłoszony przez PiS wniosek o wotum nieufności wobec rządu PO-PSL został odrzucony przez Sejm. Do tej pory nie wiadomo kto stoi za podsłuchiwaniem polityków. Tę sprawę również bada prokuratura.