Dzisiaj - 28 lipca - mija sto lat od wybuchu I wojny światowej. W miesiąc po zamordowaniu w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żony, w Europie rozpoczynają się działania wojenne.

Austro-Węgry wypowiadają wojnę Serbii. Żaden z dyplomatów europejskich nie przypuszczał, że zamach w Sarajewie skończy się wybuchem wielkiej wojny mówi historyk z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Włodzimierz Borodziej. Większość decydentów, wojskowi, politycy, głowy koronowane i dyplomaci spędzili lipiec na urlopie, ale 23 gdy Austria wysłała ultimatum do Serbii zorientowali się, że coś się wydarzyło dodaje historyk.

Pierwotnie przypuszczano, że konflikt będzie miał co najwyżej charakter lokalny. Nawet żołnierskie mundury służyły wówczas tylko paradom, zamiast szarych dominowały jaskrawe kolory - to świadczy o tym, że nikt wojny się nie spodziewał dodaje prof. Borodziej. Armie przekonują się o okrucieństwie wojny dopiero w czasie walk. To w czasie I wojny Niemcy wynaleźli stalowy hełm. Duży opór przy dostosowaniu się do nowych zasad prowadzenia działań wojennych stawiają na przykład kawalerzyści, którzy uważają, że kolory szary, oliwkowy czy zielony pozbawiają wojsko godności tłumaczy Borodziej.

Konflikt zbrojny toczył się od 1914 do 1918 roku, objął Europę, Azję i Afrykę całkowicie zmienił świat dodaje historyk. Powstały państwa narodowe na gruzach imperiów jakie rozpadły się po wojnie, Wojna była wielkim katalizatorem różnych postaw i sposobów myślenia, ale jednym z największych zwycięzców jest ruch pacyfistyczny - cieszył się gigantyczną popularnością zauważa historyk. I wojna światowa pochłonęła 10 milionów ofiar wśród żołnierzy.