Hewlett-Packard przyzna się dziś do praktyk korupcyjnych i braku właściwego nadzoru nad pracą polskiej filii – wynika z informacji DGP. To rezultat e-afery wyjaśnianej przez CBA we współpracy z amerykańskim FBI
Hewlett-Packard przyzna się dziś do praktyk korupcyjnych i braku właściwego nadzoru nad pracą polskiej filii – wynika z informacji DGP. To rezultat e-afery wyjaśnianej przez CBA we współpracy z amerykańskim FBI
/>
– HP wybrało formę ugody, by zakończyć ciągnący się od kilku lat dyskredytujący firmę w oczach całego świata spór. Dowody, także te przedstawione przez polską stronę, były mocne. Uznano, że nie ma już możliwości wybronienia się przed oskarżeniami – mówi nam jeden z urzędników odpowiedzialnych za informatyzację największych instytucji państwowych.
Według naszych informacji gigant z branży IT wyda dziś specjalne oświadczenie, które jest elementem ugody z United States Securities and Exchange Commission – czyli amerykańską komisją giełd i papierów wartościowych. Przyzna się do korupcji – a w przypadku polskiej filii do braku właściwego nadzoru nad jej funkcjonowaniem.
Rozważane jest nawet rozwiązanie polskiego oddziału firmy i w jego miejsce stworzenie filii, która będzie miała tylko kompetencje sprzedażowe bez możliwości dokonywania większych inwestycji.
– Czeka nas trzęsienie ziemi, szczegółów jeszcze nie znamy. Stracimy najprawdopodobniej podmiotowość i prezesa. Trafimy też pod skrzydła innego oddziału, np. słowackiego, wobec którego nie ma zarzutów tej natury – dodaje jeden z pracowników polskiego HP.
Koncern w Polsce nie ma już od kilku miesięcy rzecznika prasowego, któremu można by zadać pytania. Te wysłane przez nas do centrali nie doczekały się odpowiedzi. Równie bezskutecznie próbowaliśmy telefonicznie skontaktować się z prezesem Michałem Czajkowskim, który pełnił w HP tę funkcję od 2006 r.
– Współpracowaliśmy z amerykańskim FBI i SEC w wyjaśnianiu praktyk stosowanych przez różne koncerny, w tym właśnie HP. Cieszy nas, gdy również firmy poczuwają się do odpowiedzialności za łamanie prawa – usłyszeliśmy wczoraj w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
Koncern HP będzie musiał zapłacić karę finansową amerykańskiemu fiskusowi. Najprawdopodobniej będzie to kwota rzędu 10 milionów dolarów. W praktyce tamtejszej komisji papierów nie jest ona wygórowana. Podobnymi postępowaniami objęci są również inni kluczowi gracze, również oskarżani o działania korupcyjne na polskim rynku informatycznym, m.in. IBM i Oracle.
W aktach jedynego – dotychczas – procesu związanego z e-aferą znaleźliśmy pełen wykaz łapówek, które przyjął były dyrektor Centrum Projektów Informatycznych od HP. On sam się do nich przyznał, jego słowa weryfikowały następnie prokuratura i CBA. Jak twierdzi, od Tomasza Z., menedżera z HP, przyjął: 50-calowy telewizor marki Sony, 11 mniejszych telewizorów Samsunga, 12 laptopów HP, 3 komputery stacjonarne, aparat Canon, 3 iPady, a także gotówkę w wysokości 1,6 miliona. Skala korupcji spowodowała, że od początku agenci CBA nabrali podejrzeń, że menedżer nie działał na własną rękę.
Tomasza Z. zatrzymano ostatecznie w styczniu 2012 r. i wiele miesięcy spędził w areszcie tymczasowym. W tym czasie CBA podjęło współpracę z amerykańskim FBI oraz SEC, które wszczęło swoje dochodzenie na mocy specjalnej antykorupcyjnej ustawy Foreign Corrupt Practices Act – zabrania ona amerykańskim firmom korumpowania urzędników także za granicami USA. Według doniesień zachodnich mediów SEC w tym samym postępowaniu prześwietlał działanie polskiego i niemieckiego oddziału. Szefostwo z RFN jest podejrzane o skorumpowanie prokuratora generalnego Rosji, który miał przyjąć łapówkę za zlecenie HP budowy systemu IT do obsługi wszystkich prokuratur.
Samo HP w sprawozdaniu z działalności przedstawianym zarządowi tłumaczyło się w ubiegłym roku w następujący sposób: „W wielu państwach, szczególnie tych rozwijających się, jest powszechną praktyką biznesową stosowanie działań, które łamią obowiązujące u nas zasady objęte FCPA”. Przekonywano, że bez czarnych kas koncern na tych rynkach nie ma racji bytu.
To nie koniec problemów Hewlett-Packard. W lutym tego roku jeden z udziałowców firmy A.J. Copeland pozwał członków zarządu, a konkretnie byłego prezesa Leo Apotheker i obecną dyrektor generalną Margaret „Meg” C. Whitman. Coplenad żąda od nich odszkodowania za to, iż dając przyzwolenie na działania korupcyjne, narazili firmę na ogromne wynoszące setki milionów, dolarów straty, w tym koszty naprawy reputacji spółki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama