Przed dzisiejszym głosowaniem ws. referendum edukacyjnym zarówno koalicja, jak i opozycja zwiera szyki. PSL zarządził dyscyplinę partyjną, ale poseł Eugeniusz Kłopotek zapowiadał, że się jej nie podporządkuje i będzie głosował za przeprowadzeniem referendum.

Wniosek o referendum ws. obniżenia wieku szkolnego do 6 lat trafił do Sejmu w wyniku akcji "Ratujmy Maluchy". Inicjatorzy akcji od stycznia do czerwca zebrali pod wnioskiem o referendum prawie milion podpisów.

Platforma Obywatelska nie zgadza się na przeprowadzenie referendum. Wczoraj kolacyjne PSL również zdecydowało o niepopieraniu wniosku i zarządziło dyscyplinę partyjną w czasie tego głosowania. Za jej złamanie grozi wyrzucenie z partii.

Jednak wcześniej posłowie Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski podpisali zobowiązanie, że wniosek poprze. Dziś, nawet pod groźbą wyrzucenia z partii, zdania nie zmienia.

To oznacza, że koalicja dysponuje przed dzisiejszym głosowaniem 230 głosami. Stąd trwają gorączkowe poszukiwania poparcia dla rządu.

Piechociński szuka poparcia

Posłowie PSL mówią jednak w rozmowie z portalem 300polityka, że "byli poddawani bardzo intensywnej, nieuczciwej kampanii lobbingowej, która miała ich przekonać, by poprzeć wniosek. Przedstawiciele stowarzyszenia wnioskującego o referendum przychodzili do biur posłów, mówili o 6-latkach, nie wspominając o innych elementach referendum. Posłowie byli wprowadzani w błąd". Dlatego niewykluczone, że nie tylko Kłopotek i Dąbrowski zagłosują za referendum.

Sejmowa arytmetyka wypada więc niekorzystnie dla koalicji. Janusz Piechociński poszukuje więc wsparcia poza klubem. Miał zaproponować wczoraj posłom zrzeszonym w kole Inicjatywa Dialogu: Arturem Bramorą, Haliną Szymiec-Raczyńską i Dariuszem Dziadzio. Posłowie dostali propozycję przejścia do klubu PSL. Nieoficjalnie wiadomo, że jeden z nich przyjął propozycję. Czwarty z posłów Dialogu - Bartłomiej Bodio przebywa za granicą.

Wsparcie dla koalicji nadeszło również z nieoczekiwanej strony. Przeciwko przeprowadzeniu referendum będzie głosowała Wanda Nowicka.

Porażka w głosowaniu to wcześniejsze wybory?

Porażka w dzisiejszym głosowaniu może oznaczać rozpisanie wcześniejszych wyborów. Mówił o tym zarówno Donald Tusk jak i Paweł Graś. Rzecznik rządu powiedział, że jeżeli okaże się, że koalicja straciła większość, wybory zostaną przyspieszone.

Wczoraj podobne zdanie wyraził rzecznik klubu PSL Jan Bury, który powiedział w TVN24: "Jeżeli w piątek, w czasie głosowania ws. referendum dot. sześciolatków koalicja nie będzie miała większości, to bardzo prawdopodobne są wcześniejsze wybory".

Tu nie chodzi o sześciolatki?

Politycy opozycji mówią, że w tej rozgrywce wcale nie chodzi o sześciolatki, ale o wewnętrzne rozgrywki w PSL i tarcia w koalicji.

Wśród ludowców od dłuższego czasu panuje niezadowolenie z rządów Janusza Piechocińskiego. Pojawiały się plotki, że pożegna się on ze stanowiskiem jeszcze przed wyborami do PE.

Z drugiej strony, zdaniem Dawida Jackiewicza z PiS, PSL chce wykorzystać moment słabości PO. Podobne zdanie ma Janusz Palikot, który powiedział, że w tej sprawie sześciolatki to "rodzaj dekoracji".