Na razie bez decyzji w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej z Ukrainą. Wbrew oczekiwaniom nie zapadnie ona w najbliższy poniedziałek na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Wspólnoty w Luksemburgu.

Potwierdził to wysoki rangą unijny dyplomata. Na pytanie, kiedy można się spodziewać decyzji, odpowiedział krótko: „Nie mogę podać teraz dokładnej daty”. Niektórzy uważają, że decyzja o tym, czy umowa zostanie podpisana na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, może zapaść w ostatniej chwili, w przeddzień spotkania, a nawet na samym szczycie.

Główną przeszkodą wciąż jest nierozwiązana sprawa byłej premier Julii Tymoszenko, uwięzionej za nadużycia przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją. Unia Europejska uważa, że proces został przeprowadzony z naruszeniem demokratycznych standardów i miał charakter polityczny. Wspólnota domaga się wypuszczenia Julii Tymoszenko na wolność i na razie nie widzi możliwości podpisania umowy.

Nie zmienia tego nawet wczorajsza deklaracja ukraińskiego prezydenta. Wiktor Janukowycz powiedział, że może zgodzić się na wypuszczenie byłej premier i leczenie jej za granicą, jeśli odpowiednią ustawę przyjmie parlament. Wysoki rangą unijny dyplomata nie chciał komentować tej deklaracji. Powiedział jedynie, że padają różne propozycje, trzeba poczekać, co z nich wyniknie i jakie będą ostateczne decyzje władz w Kijowie.

Podobnie wypowiada się Komisja Europejska, która też czeka na konkretne działania. Rzecznik Komisji Peter Stano przypomniał dziś, że władze w Kijowie muszą spełnić wszystkie warunki stawiane przez Unię. A zatem reformy wymiaru sprawiedliwości i zmiany w prawie wyborczym nie wystarczą, rozwiązana musi być jeszcze sprawa Julii Tymoszenko.

Sytuacja na Ukrainie będzie tematem poniedziałkowego spotkania unijnych ministrów spraw zagranicznych w Luksemburgu, ale nie przewidziano żadnych wniosków na piśmie z tej dyskusji.