"Mam nadzieję, że te decyzje wynikają z przywiązania do pewnych standardów pracy dziennikarskiej, które nakazują ponosić odpowiedzialność za tak skandaliczne wydarzenie.

W tym wypadku chodzi przecież o niesłychanie brzemienne w skutki informacje; to nie może być tak, że się pisze coś takiego ot tak po prostu, bo jakiś dziennikarz albo nabrał przekonania albo postanowił sprowokować albo zaryzykował.

Jestem zwolennikiem mimo wszystko trzymania się tezy, że nadal pewne podstawowe standardy dziennikarstwa obowiązują i obrona wizerunku i reputacji gazety jest drugim motywem wynikającym właśnie z tego pierwszego. Gdyby te standardy nie obowiązywały, to po co byłoby ratowanie wizerunku. Można by było powiedzieć: ot zrobiło się zamieszanie, sprzedaż przez jeden dzień wzrosła, jest o nas głośno, dobrze czy źle, ale po nazwisku.

Uważam, że "Rzeczpospolita" stanęła w obliczu równi pochyłej, po której staczałaby się w otchłań tabloidu, nawet nie tyle w publikacjach, co w przekonaniu opinii publicznej, w złośliwościach i łatkach, które by jej konkurencja przyklejała. Moim zdaniem to i tak na długo przylgnie do tego dziennika i będzie to taki garb i balast na wiele lat. (...)

W Polsce jest duży obóz tych, którzy będą traktować tych wyrzuconych jako męczenników krucjaty o prawdę. To jest pewna specjalność polska, która nie występuje poza naszym krajem, że jeśli wylatuje się z jednego obozu, to ląduje się od razu w drugim.

Gazeta niewątpliwie poniosła uszczerbek, dziennikarstwo jako takie też trochę poniosło. Polskie dziennikarstwo zresztą w ostatnim czasie nie ma na swoim koncie jakichś szczególnych sukcesów, jeśli chodzi o służbę społeczną. Raczej rozwija się w dwóch kierunkach: tabloidowo-sensacyjnym oraz uwikłanym w politykę.

To dużej części ludzi nie odpowiada, choć oczywiście są tacy, którzy to lubią, Jednak to są rzeczy, które odkładają się osadem, który powoduje, że gazeta przestaje być instytucją, po która sięgają ludzi o różnych przekonaniach.

Ogólnie rzecz biorąc, to zaszkodzi dziennikarstwu, ale nie panikujmy, nie dramatyzujmy, z tego powodu dziennikarstwo nie upadnie".