- Ja widzę w tej zapowiedzi premiera taki sposób trochę dowcipnego rozstrzygnięcia sprawy ważnej - tak prof. Tomasz Nałęcz skomentował wypowiedź Donalda Tuska, w której zasugerował możliwość uregulowania kwestii in vitro za pomocą rozporządzenia ministra zdrowia, z ominięciem debaty w Sejmie.

- Ja rozumiem, że premier nie szuka ekwiwalentu ustawy w rozporządzeniu. Premier przecież zna świetnie państwo, zna świetnie sposób stanowienia prawa. Ja zrozumiałem wypowiedź premiera jako zapowiedź wprowadzenia rozporządzeniem refundacji tej procedury medycznej - mówił w RMF FM prezydencki doradca.

Nałęcz stwierdził, że takie rozwiązanie sprawy nie jest niczym niezwykłym, bo w te sposób reguluje się każdą procedurę medyczną podlegającą refundacji.

Doradca Bronisława Komorowskiego został zapytany, dlaczego w takim razie debata nad ustawą o in vitro toczy się ponad 5 lat. Tomasz nałęcz odpowiedział: - Ja wspieram gorąco w tej sprawie, jak z resztą w każdej innej premiera, rozumiem, że stanem idealnym, czy stanem pożądanym, albo nawet dobrym, czy bardzo dobrym, byłoby uchwalenie ustawy w tej sprawie. Ale skoro nie można od lat uchwalić ustawy w tej sprawie i skoro konsekwencją tego klinczu sejmowego jest to, że ludzie, którzy ze wszech miar zasługują na refundację i nie otrzymują, to premier mówi" w tej sytuacji, skoro parlament nie jest w stanie uchwalić ustawy, wydamy rozporządzenie.

- Marszałek Piłsudski, kiedy marszałek Sejmu Świtalski zadzwonił do Belwederu, meldując, że właśnie 26 stycznia 1934 roku Sejm uchwalił konstytucję - jak pan świetnie wie - z naruszeniem procedury konstytucyjnej, najpierw się skrzywił i powiedział: nie, no nie, a potem powiedział: w Polsce najlepsze rzeczy są dowcipem uchwalane. Tu oczywiście nawiązywał do Konstytucji 3 Maja 91 roku - dodał Nałęcz.