Jamajczyk Usain Bolt z rekordem świata w sztafecie 4x100 m i Amerykanka Allyson Felix w biegu rozstawnym 4x400 m zdobyli w sobotę w Londynie swoje trzecie złote medale olimpijskie. Po raz drugi na najwyższym stopniu podium stanął Brytyjczyk Mohamed Farah.

Bolt zrobił coś, czego nie udało się nikomu w historii. Powtórzył sukces sprzed czterech lat w Pekinie, czyli trzykrotnie sięgnął po złoto. Był najlepszy na 100, 200 i 4x100 m. W ostatniej konkurencji wraz z kolegami - Nestą Carterem, Michaelem Fraterem i Yohanem Blakem poprawił czasem 36,84 o 0,2 s rekord globu. Dotychczasowy najlepszy rezultat w historii, który również należał do nich, ustanowiony był przed rokiem, w mistrzostwach świata w Daegu.

W lekkoatletycznej tabeli wszech czasów Bolt jest na czwartym miejscu. Lepszym bilansem mogą pochwalić się Fin Paavo Nurmi (dziewięć razy złoto w latach 1920-28), Amerykanin Carl Lewis (dziewięć razy złoto w latach 1984-96) i jego rodak Ray C. Ewry (osiem razy złoto w latach 1900-08).

"To dla mnie wspaniały okres. Zakończyć igrzyska rekordem świata i trzecim złotym medalem to coś, o czym wszyscy marzą. Wiedziałem, że to jest w naszym zasięgu i tylko wypełniliśmy nasze zadanie" - ocenił Jamajczyk.

Podobny sukces osiągnęła w Londynie Allyson Felix. Amerykanka również wywalczyła trzy złote krążki. Najlepsza była na 200 m i pomogła w zwycięstwie sztafetom - 4x100 i 4x400 m.

80 000 zebranych na Stadionie Olimpijskim kibiców oszalało z radości znacznie wcześniej. Ok. godz. 20.45 linię mety jako pierwszy przekroczył ich ulubieniec Mohamed Farah. Urodzony w Somalii zawodnik w sobotę triumfował na 5000 m (13.41,66). Wcześniej wygrał również na 10 000 m (27.30,42). Stał się siódmym lekkoatletą w historii, któremu udało się w trakcie jednych igrzysk zwyciężyć na tych dwóch dystansach.

Sensacją zakończył się konkurs rzutu oszczepem. Wygrał mało znany reprezentant Trynidadu i Tobago Keshorn Walcott (84,58). O porażce może mówić dwukrotny mistrz olimpijski z Aten i Pekinu Norweg Andreas Thorkildsen, który zakończył rywalizację na szóstej pozycji.

Rewelacyjnym finiszem, który zapewnił jej medal w biegu na 800 m, zaimponowała Caster Semenya. Zawodniczka z RPA, wokół której po mistrzostwach świata w Berlinie (2009) wybuchła afera i spekulowano o jej płci, uzyskała wynik 1.57,23. Zdobyła srebro, choć na ostatnią prostą wychodziła jako... przedostatnia. Wygrała mistrzyni świata Rosjanka Maria Sawinowa - 1.56,19.

Jej rodaczka Anna Cziczerowa triumfowała w skoku wzwyż - 2,05. Wcześniej inna Rosjanka Jelena Łaszmanowa nie tylko była najszybsza w chodzie na 20 km, ale i ustanowiła przy tym rekord świata - 1:25.02. Czas jest tym bardziej imponujący, że zawodniczka ma dopiero... 19 lat. Do tej pory triumfowała przede wszystkim w zawodach juniorskich.

Polki zajęły odległe miejsca. Agnieszka Szwarnóg (AZS AWF Kraków) miała czas 1:31.14 i była 22. Czternaście sekund za nią, na 23. lokacie linię mety minęła Agnieszka Dygacz (AZS AWF Katowice), a na 45. pozycji zakończyła rywalizację Paulina Buziak (OTG Sokół Mielec).

Znacznie lepiej zaprezentowali się ich koledzy, którzy walczyli na dystansie 50 km. Łukasz Nowak (AZS Poznań) poprawił rekord życiowy 3:42,47 i uplasował się na dziewiątym miejscu. Jego kolega z grupy treningowej Rafał Sikora (AZS AWF Kraków) - 3.47,47 był 18. Zwyciężył dwukrotny mistrz świata Rosjanin Siergiej Kirdiapkin - 3:35.59.