Komendant Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej zaangażował z wolnej ręki prawnika. Mecenas brał co miesiąc 6 tys. zł i przez rok sporządził zaledwie cztery strony odręcznych zapisków, informuje "Gazeta Polska Codziennie".

Przypadek opisała NIK w informacji dotyczącej kontroli wykonania budżetu w 2011 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

Inspektorzy ustalili, że komendant po przeprowadzeniu negocjacji tylko z jednym usługodawcą, zawarł umowę na opiniowanie projektów aktów prawnych powstających w Komendzie Głównej Straży Granicznej. Tymczasem w SG jest specjalna komórka prawna, która z urzędu realizuje takie zadania.

Kiedy kontrolerzy NIK zażądali od SG, aby przedstawiono im opinie sporządzone przez prawnika, dostali zaledwie... cztery kartki papieru, na których znajdowały się odręczne zapiski bez daty i podpisu autora. Za te "dokumenty" mecenas zainkasował w 2011 r. aż 72 tys. zł.